to była ona piękna jak poranek we mgle
oczy jej przypominały rozgweieżdżone niebo
ciało mej niewiasty smukłe niczym źdźbło
jęczmienia kołyszace sie na wietrze
wiedziałem że to ta jedyna wybrana memu sercu
niemogłem oderwać odniej oczu poprostu
za trudne zbbyt piękna nie osiągalny cel
czułemm zew natury który mnie wzywał
bym przyszedł doń i wyznał swe uczucie
nie mogłem sie oprzeć zginołem
śmierć z uśmiechem na twarzy
rozkosz zaznanej miłości
lecz czy warta miłść śmierci?