Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Tempeltuttle

Użytkownicy
  • Postów

    12
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Tempeltuttle

  1. to był taki zielony sen krótki nieświadomy trend podążania w zgodzie z naturą romansem dwóch ptaszków zachwytem pracowitością kolonii mróweczek i tym jelonkiem co na polance gonił mamę i też mi się zachciało i tak z wypiętą dupą ukrywając się za krzaczkiem nie zdawałam sobie sprawy że za mną całe zastępy sufrażystek z eko - torbami z supermarketu
  2. coś nie tak według Ciebie z ramiączkiem?? wytłumaczysz? proszę
  3. łagodną sinusoidą znaczone szepty szyfrowane emocje od a do z i dźwięczna kropelka pointy ostatni akord adorujący myśli zazdrosny o inne częstotliwości nikogo tu nie ma zamknięte drzwi tylko dźwięk sączy nastrój wsuwa dłoń upaja upaja ramiączko samo opadło niesforne jakie och łatwo tak znajduje konsonans z treścią intymnie tak przekrzykuje purpurowymi wargami myśli niepotrzebne oddaję się minutom fascynacji piosenką odnajdującą mnie wśród miliardów możliwych zderzeń słów
  4. zbieram konfetti swoich snów serpentyny planów systematycznie do wielkiego worka już prawie zamknęłam drzwi. omdlałe niecierpliwą radością dłonie błądzą, wędrują widząc płomyk świecy zaróżowionej. budziki natchnioną melodią bezszeleszczą, dźwięczą afirmację tajemną baloniki wypełnione helem wariują, wirują w mojej jaśniejącej głowie. a maleńkie mechate liszki pieszczą, łaskoczą wytańczyły na pointach każdy nerw mojej duszy oczy roziskrzone srebrzystymi płatkami nieba czekają, wypatrują spełniającej się przepowiedni
  5. Kasiu Tereso Stanisławo dziękuję bardzo za komentarze
  6. muszę teraz rozmachem namalować obraz interesujący autoportret może słońcem w kamieniu kolorytu dodam stężałej twarzy rozświetlę korektorem podkowy zaskoczenia różanym kolcem zasznuruję usta nim cisną pytanie czarną kreską na powiece odetnę wyraz oczu blask szczerości zmieszam z tuszem z paroma niepotrzebnymi zdaniami w lata poszłam ale rano omiotę jeszcze wilgotne dzieło transparentnym pyłem utrwalę i pójdę uśmiechu tylko nie zaryzykuję bo całość dźwięcznie pęknie w odłamku naturalnie pięknej siebie nie rozpoznam gdy brak porozumienia ______________________________ zmieniłam formę i tytuł na "spiorunowana"
  7. zdaje mi się że w tytule jest literówka no chyba że ... miał byś zasroniec zasra czy może jednak zaskro????
  8. czego chciałabyś być najpewniejsza niezłomna przedstawicielko gatunku ponoć myślącego jak mur, jak kostur tytanowy będąc dlań ile pustyń musi przesypać twoja klepsydra abyś obdarzając otrzymała moc nie wątpienia w sens przyszłości i przyszłość sedna tylko proch pozostawiając zniedołężniała beztroska zabierze też ciebie bezpretensjonalnie odejdziesz w lepsze wcielenie romantyczna istoto płci dowolnej
  9. peel zamotany przymusowo w intrygi w pracy czy gdzieś tam gdzie koniecznie musi przebywać zbyt często jak na jego wytrzymałość. zmuszony sytuacją do wypowiadania się i postępowania wbrew temu co myśli i czego chce. niezadowolony z prywatności. węszący wszędzie obłudników i zmęczony - na skraju choroby. tęskni za spokojem i czymś przywracającym wiarę i ducha. Bo znów musi powracać w znienawidzone miejsca. nie sądzę, aby obecność słów wulgaryzujących z lekka przeszkadzała wymowie wiersza. brakuje mi trochę melodyki jedynie. i nie ważne czy moja interpretacja jest trafiona. Istotny jest poruszany temat.
  10. dziękuję za opinię:) miał być wyczerpujący jak akt który opisuje. stąd długość. nie zawsze da się załatwić sprawę na schodach w deszczu, czasem spełnienie musi potrwać:) pozdrawiam
  11. za kotarą zmysłowych zbliżającym się zmierzchem zatrzymał czas Impuls – to wtedy sterylność przeistacza się w przypływ pierwszym muśnięciem purpurowej perły nabrzmiałej oczekiwaniem niecierpliwie rozchylonymi zębami jadalnego kasztana orientalno cytrynowy lukier leniwie oblepia rozgorączkowanie artysty wirtuoza w zapamiętaniu oddanego cielesnej otchłani sunie nieznośnie błądząc ku płatkom i rzęsom w powadze konduktu zefirem przytomności rozchyla firanki ukazując pobłysk okutego stalą To ten impuls gdy niewinność przeplata się z wyuzdaniem uciekł w mantrę poza uśpioną a sekundnikiem zawisł zamilkł nieistotnym by z przyczajenia poszybować pod wiatr konwulsyjnie przecinając owoc galopując a raz jak klonu liść opadający wahadłem nad rozpalonym słońcem złocistym mirażem To ten impuls gdy subtelność przegrywa z wulgarnością dochodzi północ w locie nad wysokim brzegiem dopasowują rytm spastycznie poszukujący drżące mięśnie strumyk przenikających się emulsji przynosi śpiew strunom harfy To ten impuls gdy świadomość miesza się z obłędem
  12. za kotarą zmysłowych zbliżającym się zmierzchem zatrzymał czas Impuls – to wtedy sterylność przeistacza się w przypływ pierwszym muśnięciem purpurowej perły nabrzmiałej oczekiwaniem niecierpliwie rozchylonymi zębami jadalnego kasztana orientalno cytrynowy lukier leniwie oblepia rozgorączkowanie artysty wirtuoza w zapamiętaniu oddanego cielesnej otchłani sunie nieznośnie błądząc ku płatkom i rzęsom w powadze konduktu zefirem przytomności rozchyla firanki ukazując pobłysk okutego stalą To ten impuls gdy niewinność przeplata się z wyuzdaniem uciekł w mantrę poza uśpioną a sekundnikiem zawisł zamilkł nieistotnym by z przyczajenia poszybować pod wiatr konwulsyjnie przecinając owoc galopując a raz jak klonu liść opadający wahadłem nad rozpalonym słońcem złocistym mirażem To ten impuls gdy subtelność przegrywa z wulgarnością dochodzi północ w locie nad wysokim brzegiem dopasowują rytm spastycznie poszukujący drżące mięśnie strumyk przenikających się emulsji przynosi śpiew strunom harfy To ten impuls gdy świadomość miesza się z obłędem
×
×
  • Dodaj nową pozycję...