Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Fabrycjio

Użytkownicy
  • Postów

    11
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Fabrycjio

  1. Nie mam pytań. Dla mnie jak zwykle rewelka.
  2. w wymyślonym pudełku spod szafy kiedyś domu spalonych zapałek znajdę szkic twój znów niedokończony w zgiętej kartce przed ludźmi i czasem zaczniesz tańczyć wrysując się kreską w moją postać spłowiałą przed świtem zanim przetrę po tych ścianach siarką krzycz bo w popiół cię zmieniam kochanie
  3. Spoko. Być może odniosłeś takie wrażenie bo i określenia fikołek i pomada rzadko kiedy używa się w określeniu tańca czy jak w przypadku pomady - ust. Ale zapewniam zabieg był całkowicie celowy. Niemniej skoro owe zwroty rażą, kto wie może masz i racją. Niemniej osobiście bym przy nich pozostał. Pozdrawiam i dziękuje wszystkim za opinie.
  4. Bardzo dziękuje za opinie. Rymy na siłę... nie przypominam sobie. Staram się tego unikać jak ognia. Proszę o wskazanie palcem takowych.
  5. Dwie tureckie strzały, ślady po podkowach takie znaki męstwa moje ciało chowa Ba! smoła po plecach ciekła mi gorąca co z tego gdy... każda panna mnie odtrąca Pląsów znam bez liku, najdzikszy fikołek kiedy damy proszę nie chcą puścić stołek perfum leje z wiadra, włosy mam na smalcach pazurami panny bronią się od tańca Raz za dwa dukaty mając gdzieś ogładę chciałem jednej dziewce z ust zmazać pomadę już ją miałem blisko, ciągłem za warkocze fikło jej kolanko mnie zabolał kroczek Wołać mi tu giermka co wszędzie ogłasza że wie jaki feler panny mi odstrasza Jak z tureckiej chaty po sutym obiedzie tak mój panie strasznie z twojej gęby jedzie
  6. wybuchło powietrzem dotykam czy jesteś światłami spłoszony wypuściłem dłonie w rozdartej sukience pobiegłaś gdzie nie chcę zamknięta szuflada pożółknę bez ciebie
  7. Czerwone jabłka po kilku tonowym wyroku za przepaścią krawężnika słyszę jak czerwone jabłka biją w czarno białe pola ktos mnie potrząsa słowami że tu zostawia się więcej niż kreślony palcem uśmiech na zaparowanym lustrze coś ponad małe rozkazy wiszących żółtych karteczek by kupić gdzieś za ulicą chleb, wodę, czerwone jabłka
  8. W ramach obrony ;) Nie chodziło mi o powtórzenie sensu trzy razy. Bóg, Honor, Ojczyzna to hasło które staram się obnażyć owym wierszem. Bo cóż tak naprawdę kryje się z powyższym hasłem. zgniecona wykałaczką - zabawa jednostką w imię wymyślonych przez człowika zasad mających na celu krwią ludzką rozwiązywać kretyńskie niby konflikty za którymi stoją kożyści materialne, terytorialne, rasowe lub religijne - żadne inne zginęła z honorem - ginie w przekonaniu że za całą wielką wojną stoi jakaś większa idea. ojczyznę hartuje płomień - ta koszmarna rzeczywistość dotyka niestety całe narody, giniemy z łatwością deptania/palenia mrowiska i to dla czego... Suma sumarum wszelkie wątpliwości wyjaśni ci argumentacja że tak naprawdę my mamy wyższy cel, a oni nas atakują więc musimy walczyć, bronić nasze rodziny. Tak więc wierszem nie kręcę masła maślanego... Tak mi się przynajmniej wydaje. Jeśli jest inaczej proszę o wykazanie błędu konkretniej. Pozdrawiam
  9. zgnieciona wykałaczką niech wie kto jest Bogiem skurczona ogniem zapałki zginęła z honorem benzyną zalałem mrowisko ojczyznę hartuje płomień kolejną wygrywam wojnę a przecież tylko się bronię
  10. Ha! Gdzie mi tam za wami co na rumakach, pędzić na kark złamany na skudlonym pudlu co z przodu kudeł sklejony widoczność besyji przeinacza, a z tyłu nogi na przemian pod brzuchem pląta strasznie mą zbroję i ciało w niej więzione o drogi leśne boleśnie traktując. Ja tu w nie świadomościach trzymany po balii okowity trafiłem, na pudlu owym przez kompanów odprawiony z karczmy gdzie noc całą dziewki i wszystko co w dłuższych narzutkach łazi do tańca gwałtem brałem - kapucynom, jezuitą, a i biskupowi opactwa w śmisznej pidżamce jego nie odpuszczając za co na pudlu, a nie klaczy mojej trzynożnej (bo jedną z kilku nóg w cięższych chwilach wojenki w raz z innymi członkami na rozum mój nie potrzebnymi z tym także co brakiem jego klaczą - ogiera wołać mi wypada, użyczyłem z zapałem) w drogę mnie wyprawiono i w tym że stanie w bramach poezji.org upadłem. Giermek mój tranzwezystor z reszta i głupek leśny zarazem co oczy sadzą smaruje, lica burakiem ciągnie, a włosy na smalcach dla przypodobań panu swemu trzyma, na innej bestj kudłatej przybędzie to i sprawy jaśniejsze po jego ćwirkaniu zalotnym mieć objaśnione będę. Na ten czas witam waszmości z krainy poezja.org. Obiego i Sweeta w rzędzie pierwszym sławiąc słowem życzliwszym. Rycerzyk FABRYCJIO spod pudla machając.
  11. On koziołek w modnych szelkach ona to dziobata kura on z miłością na nią zerka ona... kamyczkami szura Na to Wacław zawadiaka, szczur - co sztuczek zna bez liku robiąc żonglerkę z robaka kozy wzrok na sobie przykuł krążą ślipia głupiej kozy za robakiem żonglowanym doszło z kozą do hipnozy dzikie w oczach kozy zmiany kura kończąc kamyk szurać kątem oka kozę mierzy i.. w panikę! Lecą pióra! koooo! kooo! fruwa, skacze, leży! kiedy opadł kurz w około kozioł wrócił w świadomości Krzyknął... widząc kurę gołą: dla bezwstydnej brak miłości! kurce mocno serce pika kokokochać kooozę z tako..ką miną? z mego życia kokozo znikaj! wole już w markecie zginąć! życie musi iść do przodu Wacław szczur ruszył do cyrku kurkę ruszył fircyk kogut koza w świat z workiem na kijku. kogut fircyk, ale malec koza wiesza się na szelkach Szczurka robak ugryzł w palec to nie życie, to udręka co z tego że w późnych latach wszyscy razem się spotkali stary cap, na krzywych gnatach kura co jajami wali jeśli Cię dziobata kurka albo kózka jakaś nęci niech ci żadna sztuczka szczurka we łbie do cna nie zakręci
×
×
  • Dodaj nową pozycję...