Ha! Gdzie mi tam za wami co na rumakach, pędzić na kark złamany na skudlonym pudlu co z przodu kudeł sklejony widoczność besyji przeinacza, a z tyłu nogi na przemian pod brzuchem pląta strasznie mą zbroję i ciało w niej więzione o drogi leśne boleśnie traktując.
Ja tu w nie świadomościach trzymany po balii okowity trafiłem, na pudlu owym przez kompanów odprawiony z karczmy gdzie noc całą dziewki i wszystko co w dłuższych narzutkach łazi do tańca gwałtem brałem - kapucynom, jezuitą, a i biskupowi opactwa w śmisznej pidżamce jego nie odpuszczając za co na pudlu, a nie klaczy mojej trzynożnej (bo jedną z kilku nóg w cięższych chwilach wojenki w raz z innymi członkami na rozum mój nie potrzebnymi z tym także co brakiem jego klaczą - ogiera wołać mi wypada, użyczyłem z zapałem) w drogę mnie wyprawiono i w tym że stanie w bramach poezji.org upadłem.
Giermek mój tranzwezystor z reszta i głupek leśny zarazem co oczy sadzą smaruje, lica burakiem ciągnie, a włosy na smalcach dla przypodobań panu swemu trzyma, na innej bestj kudłatej przybędzie to i sprawy jaśniejsze po jego ćwirkaniu zalotnym mieć objaśnione będę. Na ten czas witam waszmości z krainy poezja.org. Obiego i Sweeta w rzędzie pierwszym sławiąc słowem życzliwszym.
Rycerzyk FABRYCJIO spod pudla machając.