Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rafał Rukat

Użytkownicy
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Rafał Rukat

  1. I tak jest dwuznacznie, a wolę jednak pisać o życiu, a o rzyci pozwolić się domyślić:)
  2. Taki żarcik, nie wiem czy dobry:) proszę o komentarze
  3. Coś a może niecoś coś chyba zza pleców a czy nie spod spodu? ech jak to ssie i gryzie nienawistnie oj chyba to nie boli oj chyba mnie ściśnie powoli żyć!
  4. Krytyka jak najbardziej innych, a identyfikuję się z nimi momentami, dlatego że nie mogę się całkiem wyprzeć swojego pokolenia. Nie udaję też, że ono na mnie w ogóle nie oddziaływuje. Jestem jego częścią. Chcę być jednak tym, który mówi: "dość już tych hymnów do żyletki". Dziękuję za krytykę wiersza. Pozdrawiam Rafał Rukat
  5. Sama wiosna życia! lecz słoneczne blaski wchłaniane przez półmroczne heretyków maski to my świeci łez lawina w trupiobladym oku mordercy Apollina, kochankowie mroku tłum dzieci co z krawędzi grobów skaczą na krawędzie czaszki unieruchomione krzyczą "nic nie będzie!" a w paluszkach sinych żyletki trzymają blizny prawie zagojone głębiej rozpruwają skóra mięso żółć rozpruwać rozpruwać i w dół jak radość - to że drugi głośniej krzyczy jak śmiech - to szyderczy żę nic się nie liczy jak wolność - to na wszystkie strony krwią, potem, nasieniem jak było dobrze - to już tylko zatarte wspomnienie i nawet bajki piszą jakieś takie ciemne bólu i zwątpienia oddziały najemne Nadziejo! Kto powiedział, że to Twoje dziatki?! Dziś głupcy osikowy kołek wbili w serce matki bo dla nich mądrość znaczy każde ich marzenie przez Ciebie czarowane nazywać złudzeniem i pluć w twarz każdemu kto po kątach nuci jeszcze pieśń uśmiechniętą co serca nie smuci A słońce nieznużone mroków rozpraszaniem wisi zadławione swym niedowierzaniem bo choć pokolenia oświecało różne cnotliwe i grzeszne ambitne i próżne życia umierania radości i znoje złości i kochania wojny i pokoje to zawsze w tym plemieniu znajdował się śmiałek co oczy do słońca podnosił zuchwałe zwierciadłem spojówek odbijał promienie i nigdy nie pomyślał by sławić cierpienie pierzchały przed nim cienie, a on, książe męstwa patrzał w gwiazdę marzenia - kochankiem zwycięstwa był człowiek - nie zawsze szczęśliwym lecz nigdy tak żałosnym nigdy tak nieżywym... zapomnij Słońce! Zachowaj pokorne życzenia Chcesz nam świecić w oczy, lecz musisz w ciemienia bo my się nie obrócim... lecz Słońce pamięta nie przestanie płonąć ta lawina święta i będzie wisieć dopóki się cała nie spopieli bo świeci tą nadzieją i żyje w nadziei (choć bracia moi pewnie rzekliby: w obłudzie) że może po tych trupach znowu przyjdą ludzie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...