jeśli umrę
z pól spłynie moja twarz,
ku niebu śląc słoneczne błyski,
a ciepły krąg światła
otoczy pragnienie warg
lasem spalonych rąk
popiołem z nieba ześlę pereł
deszczu srebrną nić,
bo w przedświcie anielskich praw
proch zaznaczy boską ręką
gorejących traw
i starych wierszy
przeszły czas
jeśli umrę
ni z szeptu, ni z światła,
lecz z szalonych chmur
utkam gęstych wici letni wiatr
i zatopię wspomnienia
w poświacie marnych traw,
w kwiat żarliwych dłoni
a z nicości zrodzę ci
ziemskich zbóż zielony maj,
słonecznych ziół barwny
uplotę atłas
i zawiodę samotnego
na utopijny skraj,
w letnim blasku
promiennego światła
***
a przecież zdarza się,
że gdy najkrótsza chwila trwa,
wiatr w zimową noc
poprzez słoneczną aulę gna,
gdy nieposrebrzony pierwiosnek
zatopi samotną kroplą
morze znamiennych barw,
by przywrócić sen,
zimową pieśń,
a z głębin morza
wyłowić treść starych nut
_________
testamento