Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Gabriela Jarmolińska

Użytkownicy
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Gabriela Jarmolińska

  1. Malinowy Król w malinowym Królestwie króluje ma córeczkę Jak malina nie malinowego męża Dla niej wypatruje, Bo na jego dworze malinowym Wszyscy chłopcy jak malina Nie chce ich dziewczyna. Wszystko malinowe, Zamek i komnaty Wokół malinowe są klimaty. Piękne rosną tam maliny Tak cudownie malinowe, Że w powietrzu aż jest słodko Czasem się zawróci w głowie. Aż pewnego ranka Jak co dzień malinowego Król wypatrzył orszak króli Z państwa nieznanego. Po rękę córeczki Cudnej jak malina Królowie przybywają I się przedstawiają; -Król Banan z państwa bananowego, -Król Pomarańcz z państwa pomarańczowego, -Król Winogron z państwa winogronowego, -Król Cytryn z państwa cytrynowego, -Król Wiśnia z państwa wiśniowego, -Król Czereśnia z państwa czereśniowego, -Król Jeżyna z państwa jeżynowego. Królewna jak malina Jeszcze bardziej malinowa Wypatruje swego męża Będzie z nią królował Król Jeżyna ją oczarował Najbardziej wśród króli Będzie do Malinki najbardziej pasował I wnet weselisko było Huczne, że ho,ho! Lecz nie było malinowe Tylko bardziej owocowe. Królowie na zamku na zawsze zostali, Bo się dworkom Malinki Bardzo spodobali I skończyło się królestwo Bardzo malinowe, Ale za to się zmieniło W wieloowocowe.
  2. Do lekarza przyszedł miś -Bardzo chory jestem dziś. Mam gorączkę, brzuszek boli, Bardzo mnie to niepokoi, A do tego niech pan wierzy Tak się czuję od wieczerzy I tak cierpię całą noc Zeszła zemnie wszelka moc. Nic nie jadłem,nic nie piłem. Mówię panu: ledwo żyję! Lekarz bada, misia bada Kręci głową, głaszcze brodę Nie wie czego niemoc misia jest powodem. Pyta: -Misiu powiedz mi tak naprawdę, Co jest Ci? Ja nie widzę tu choroby. Według mnie ty jesteś zdrowy. Miś zezłościł bardzo się -Jestem chory! Ja to wiem! I przyszedłem tu po radę. Chcę wyzdrowieć przed obiadem. Czy to panu uda się? Wylecz misia proszę Cię! Lekarz wielki kłopot ma Zbadał misia razy dwa Nie doszukał się choroby Według niego miś jest zdrowy. Jakiś powód musi być, Że miś przyszedł do mnie dziś. Co mu lekarstwo dam nie wiem. Powiem szczerze problem mam. Misiu stęka, Bo brzuch go boli Lekarz się tym niepokoi I przegląda mądre księgi By skończyć misia udręki. Lekarz zamknął księgi swoje Patrzy na misia z niepokojem, Bo mu coś tu nie pasuje -Miś mnie kłamie, że źle się czuje. Mówi: -Misiu idź do ogrodu Mam tam dużą beczkę miodu. Miś się zerwał jakby nic Do ogrodu pobiegł w mig I przytargał beczkę sam. Lekarz mówi: -Tu Cię mam! Toś ty zdrowy jest jak rydz! Nie dolega Ci już nic? Byłeś misiu taki chory, Taki słaby,ledwo z bólu stałeś, A beczkę miodu przytargałeś. Wiesz co misiu? Raz,dwa,trzy Zostaw beczkę, tam są drzwi.
  3. Komar jestem nad komary Nie za młody, nie za stary. Nocne ja prowadzę życie Wtedy gdy wy ludzie śpicie I jak tylko światła zgasną Ja czatuję kiedy ciała zasną. No a wtedy się zaczyna walka Komar kontra człowieczyna. Lecę sobie bzy Patrzę jakieś ciało śpi, Ale najem się do syta. -Co to? Ciało łapkę chwyta. Potem ciało z łapką biega, Chce mnie zatłuc! Marne szanse ma kolega. Czekam aż się uspokoi. -Jak on się komara boi! Ale nie!On chodzi, patrzy, coś pod nosem mruczy Ukłuję go w locie, Bo mi w brzuchu burczy. Lecę sobie bzy Już smak czuję krwi, A to ciało w szał wpada Łapką jak szablą włada, Wymachuje, podskakuje Chyba ciało źle się czuje. Znów się chowam Skrytkę mam Tutaj sobie poczekam Ciało się zasapie Może zaśnie na kanapie. Znów się ciało położyło Kołdrą już się nie nakryło Do ataku się szykuję Już się smakiem oblizuję Prawie ciało mam Słodkiej smak krwi czuję, A te ciało z łóżka wyskakuje. Gdzie usłyszy me bzykanie Leci myśli, że mnie dostanie. A ja komar nad komary Nie za młody, nie za stary Doświadczenie mam Ciała obyczaje znam. Zaśnie prędzej niż wie sam. Wtedy najem się do syta Uczta będzie znakomita. Ciało będzie spało Ani się nie ruszy Nawet nie poczuje Jak się w jego ciało wkłuję. Potem schowam się... Gdzie wam nie powiem, Bo jak ciało to przeczyta To mnie bez biegania schwyta.
  4. Żyję chwilą, Która jeszcze trwa. Żyję? Nie wiem dlaczego? Dla kogo? Po co? Żyję dlatego, że muszę? Nie! Wcale nie muszę! Skończę z tą chwilą, Kiedy tylko zapragnę, Aby zapaść w nicość Odzyskać spokój duszy, Bo jest chora, Zraniona I często płacze. Chcę jej ulżyć w cierpieniu, Lecz nie mogę Może nie chcę Wiem jak bardzo cierpi Słyszę jej płacz. Żąda ode mnie ukojenia. Czy spełnić jej życzenie? Uzdrowić jej nie mogę. Chce ode mnie spokoju, Oddechu. Wiem, Że kiedyś jej ulży. Jej ból jest moim bólem. Jej płacz jest moim płaczem. Jej życzenie jest dla mnie ROZKAZEM!
  5. Młody ogórek, Zielony jak wiecie, Rósł sobie na grządce Wśród ogórków wielu I krzyczy do ogórka taty -Ja jestem pryszczaty, Od stóp wzwyż obsiadł mnie pryszcz! Co ja zrobię? Jestem zielony I do tego oszpecony! Rzekł ogórek tata: -Idź poradzi Ci sałata, Ona wprawdzie też zielona, Ale bardzo doświadczona. Więc posłuchał rady taty I popędził do sałaty. Nie zdziwiła się sałata, Że ogórek problem ma I powiada: -Pryszcze?! To uroda taka twa. Jak wiem, wszystkie ogórki Mają też pryszczate skórki. Teraz powiem całkiem serio; My tu sobie gadu gadu, A niedługo drogi mój Zerwą ciebie do obiadu I położą cię na stół. Będzie z ciebie wnet mizeria, Lub sałatka. Kto to wie? Ale skórka nie potrzebna, Bo obiorą ciebie z niej.
  6. W malowniczej krainie Pachnącej kwiatami Było pole kukurydzy Z dojrzałymi już kolbami. Pole kukurydzy bez opieki nie było, Bo się na tym polu Stracha postawiło. Strach na jednej nodze, Chociaż był słomiany Pilnować miał wróbli, Gości tu nie chcianych. Marynarkę miał podartą, Dziurawy kapelusz I krzyczał do wróbla -Kukurydzy nie rusz! Ani mi się waż!Spadaj z tego pola, A spróbuj mi tylko swych kumpli zawołać. Wróbel drwił ze stracha I siadł mu na nosie; -Będziesz miał robotę strachu Zaraz zlecą goście! Strach się zdenerwował Na wróbla okropnie, -Siedzi mi na nosie, A niech go gęś kopnie! Do tego mi jeszcze kolegów zwołuje. -Poczekaj ty wróblu jeszcze pożałujesz! Jestem strach nad strachy, Choć mam jedną nogę Dołożyć wam mogę. Wnet wróbel przyleciał Z kumplami swoimi I na stracha nie zwracając Kukurydzą się raczyli. -To ci wróble -myśli strach. -Zaraz poczekajcie! Czeka was niespodzianka, Lepiej stąd znikajcie! Coś w stracha wstąpiło Sam był tym zdziwiony, Że po polu biega jakby był szalony. Kapeluszem macha Krzyczy z całej siły I wróble uciekły, Bo się wystraszyły. Zmęczyła stracha ta walka z wróblami. -Dzielnie się spisałem, No powiedźcie sami. Teraz tutaj stoję i jestem zdziwiony, Ale do straszenia jestem wprost stworzony! Do dzisiaj strach słomiany sieje postrach wielki, Już mu nie dokuczają nieznośne wróbelki.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...