myślałam
dzisiaj cię widziałam
miłość i przerażenie
uderzyły serca młotem
pogubiona nie odnajdę
zostawiona nie zapomnę
zaplątana w ciebie
na zawsze
oto jestem
cztery ściany ciszy
twoja fotografia
znów powrócą
krzykiem
wszystkie stopnie żałoby
kiedy zima
składa śnieżną pierzynę
a wiosna czai się
wśród drzew
wtedy najtrudniej
nie otwierać okna
rwie się spóźniony sen
pod kocem za długich nocy
niecierpliwie obracasz
twarz
smakujesz rozpoznajesz wąchasz
obietnica
szeroko otwierasz oczy
noc jak atrament
morze snów nie spisanych znaczeń
zaczynam patrzeć
uchylam okno moich dłoni
i wylatują słowa ptaki
już nie drżyj więcej
słyszę
spadające łzy
z twoich studni oczu
złakniona u źródeł
upijam pierwszy i ostatni łyk
twojej samotności
chlopcze
myślisz droga daleka
ciężar butów u stop
cień w oku
zaczajony czeka
prowadzi mrok
w kieszeni marzenia
pięść zaciśnięta
w ojcowskiej miłości
razach
chlopcze
dorasta się w mig