pokój bez klamek, dwa małe otworki
ciemność
chce wyjść
nie może
chce polecieć, żyć marzeniami
a tu
manipulowany, kontrolowany
ściany bola, dokuczliwie ograniczają
nie pozwalają być
strasznie głucho
nie slychać nic na zewnatrz
wolności! wolności!
swobody !życia !prawdy!
głucho
samotność ociera o szaleństwo
ciągle te same koszmary
rzeczywistosc czy złuda
nie wie sam
juz nie chce
dość !
kierowany zwierzecościa
milknie
ujawnia boską naturę
cierpi
jutro nadejdzie nowy dzień
jak w buszu walka o przetrwanie
a on chce życ !!
krople z otworów pokoju splywają
nic nie dają
całowania płatków róż...
jedwabiu muskania...
kochania...