Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

rzemieslnik slowa

Użytkownicy
  • Postów

    12
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez rzemieslnik slowa

  1. Popularność taka jak XIII Księga? Nie to niemożliwe nie śmiem nawet marzyć Chociaż jeśli sięgnę gdzie rozum nie sięga Wtedy "niemożliwe" może się przydarzyć Hejka!
  2. Jego Alter Ego nie wpadaj w panikę Może być i rzeźnik bo jest rzemieślnikiem Proste rymowanie a tyle radości Pomimo ochłapów mięsa krwi i kości Więc i taki rzeźnik nic a nic nie grzeszy Gdy piękną jałówkę zgrabnie wybebeszy Jak przeczytasz "wiersze" raz jeszcze uważnie Przyznasz że pisane są na nie-poważnie Tak pod względem formy jak pod względem treści Don Kebabbo racja - czas przeszły tu chrzęści Lecz jak znajdę lepszą formę piątej zwrotki Będzie lekki jogging a nie bieg przez płotki I ja Cię pozdrawiam Sylwestrze Lasota (gdy do rymowania naszła mnie ochota) Odpowiedzieć grzecznie wszystkim się starałem Mr. Żubrze dzięki! Bo nie raz czytałem Ostatnią recenzję z rozbawioną miną Tak by wiersze pisał Quentin Tarantino? Szybko przetłumaczę i już listem ślę mu Będzie miał gotowy scenariusz do filmu Heja!
  3. (1) Wielkieś mi uczyniła pustki w domu moim, Moja droga Urszulo tym granatem swoim! Pełno nas, a jakoby nikogo nie było: Jednym małym wybuchem tak wiele ubyło. Wszystkie tynki w pokoju odłamkami zryte, W kątach szczątki skrwawione leżą rozmaite: I mamusi, i siostry, szwagra, wujka, stryjka, Któremu nocna lampka rozjeba*a ryjka; Tu walają się oczy, tam znowuż paluszki, Na resztkach krzesła leżą czyjeś zimne nóżki. Cioci głowę urwało, mózg zalał braciszka, Z poszarpanych wnętrzności zerka ślepa kiszka. W bamboszach wnuczki dziadka szczęka i onuca, Babcia będąc gruźliczką wypluła swe płuca; Jeszcze chwilę charczała i głośno rzęziła, Nim spadająca półka męki ukróciła. Teraz wszystko umilkło, szczere pustki w domu, Kurz powoli opada, nie ma nic prócz złomu. Cisza uszy rozsadza, stygnie krew na ścianach... ...jednym ruskim granatem... Urszulo kochana... (2) Lato stopni trzydzieści Choć już dwudziesta pierwsza Wiatr w liściach drzew szeleści Układam strofy wiersza Pora jest romantyczna Wdycham czyste powietrze Kolejna zwrotka śliczna A mogę pisać lepsze Patrzę w nieba firmament Gwiazdami ozdobiony Mam w głowie twórczy zamęt Kolejny rym trafiony Płonie ognisko w lesie... Czy można wziąć za żart to Że ja w swoim notesie Spisałem zwrotkę czwartą? Snop iskier strzelił wyżej Ponad dorodne świerki A mnie wydało się że Rozbłysły fajerwerki Płoną brzozowe szczapy Rozrasta się ognisko Ta zwrotka jest od czapy Lecz papier przyjmie wszystko Ogień trawi polanę Niczym ucztę ofiarną Piszę prawie Leśmianem I słyszę straż pożarną Komornik konto zajął Sąd dupę mi zawraca Tę prawdę wszyscy znają: Romantyzm nie popłaca!
  4. Same ciepłe słowa i żadnego złego Puchnie jak trup w wodzie moje próżne ego. ;)))
  5. Najlepszą recenzją tej rymowanki jest szczery (u)śmiech czytającego. Bo kto powiedział, że trzeba pisać tylko "na poważnie"? ;)
  6. ...a gdy przekroczę już bramę Nieba (mocno zdziwiony, że w Niebie jestem), To mnie ogarnie nagła potrzeba, Aby wyjaśnić tę dziwną kwestię. Zapytam Stwórcę, jak to możliwe, By taki cynik i sceptyk wiary Prowadząc życie grzeszne, właściwie Wbrew rozsądkowi uniknął kary? Stwórca rozwieje me wątpliwości, Pewnie zapyta się i o zdrowie I dając dowód swojej radości Rozwichrzy włosy na mojej głowie. Potem w szeregi wkroczę aniołów, Otrzymam białe szatki i szarfę, Sandały, skrzydła (ciężkie jak ołów!), Miejsce na chmurce, śpiewnik i harfę. Lecz, gdy mi wręczą pęk niezabudek I jeszcze wcisną cud-aureolę, To rzucę w diabły rajski ogródek, Bo takie życie, to ja... !!!
  7. Siedzi komar na łapie I krew żłopie haustami, Ślina z gęby mu kapie I się miesza z krwinkami. Bzyczy komar nad uchem Jakiś sprośny kawałek, Zaraz wezmę poduchę I przyłożę mu w pałę! Zbudził się komar z drzemki, Poczuł wielki ból głowy, Szybko włożył ciżemki I wyruszył na łowy. Siedzi komar na ścianie, Siedzi tak już od rana... Czy coś z niego zostanie, Gdy utłukę go z glana? Kiedyś pewien komar (a było to w maju) Poleciał na towar – Studenta na haju. Czuł przyjemne ciepło, Gdy ostro tankował. Wtem! Serce mu pękło! Powód? Przedawkował. Beknął raz sobie komar po wieczornym posiłku, Wytarł gębę rękawem i podrapał po tyłku. Lata komar, lata gdzieś nad żyrandolem, Kiedy go wypatrzę – prysnę muchozolem! Ech! O komarach to ja mógłbym tak długo... chałturzyć.
  8. „Deszczyk pada i mnie wzięło” Tu przygniotło tam ścisnęło W innym miejscu przyszpiliło Aż coś we mnie się ruszyło Wpierw powoli i niechętnie Lecz stanowczo konsekwentnie Wypierało w szarej masie Myśl że wiersz napisać da się Tylko temat rzecz nie prosta Można pisać i o mostach I o ciężkiej pracy w hucie O sąsiada lewym bucie Logowaniu w naszej-klasie Ech! O wszystkim pisać da się Można szukać inspiracji W wannie sklepie delegacji Na przystanku i na strychu Lub mantrując „mój Giertychu” Lecz radośnie i przymilnie Szukać jest pomysłów w filmie Ot! I sukces czas odtrąbić Główną rolę zagra zombi Co życiowe ma rozterki: Zjadać mózgi czy zacierki? Ale dość już tych wygłupów Martwych treści żywych trupów Resume szybciutko robię: „Kończ waść! Wstydu oszczędź!” Sobie.
  9. Oto oryginał: Płacze pani słowikowa w gniazdku na akacji, Bo pan słowik przed dziewiątą miał być na kolacji. Tak się godzin wyznaczonych pilnie zawsze trzyma, A tu już po jedenastej - i słowika nie ma! Wszystko stygnie: zupka z muszek na wieczornej rosie, Sześć komarów nadziewanych w konwaliowym sosie, Motyl z rożna, przyprawiony gęstym cieniem z lasku, A na deser - tort z wietrzyka w księżycowym blasku. Może mu się co zdarzyło? Może go napadli? Szare piórka oskubali, srebrny głosik skradli? To przez zazdrość! To skowronek z bandą skowroniątek! Piórka - głupstwo, bo odrosną, ale głos - majątek! Nagle zjawia się pan słowik, poświstuje, skacze... "Gdzieś ty latał? Gdzieś ty fruwał? Przecież ja tu płaczę!" A pan słowik słodko ćwierka: "Wybacz moje złoto, Ale wieczór taki piękny, że szedłem piechotą!" Ad rem: Niestety, Twoja "parafraza" jest tragiczna. Tak pod względem formy jak i treści. Pozdrawiam.
  10. Pisać każdy może Trochę lepiej lub trochę gorzej Ale nie o to chodzi Co spod pióra wychodzi Czasami człowiek musi Inaczej się udusi Uuuu Piszę fajne wierszyki I inne limeryki Szczególnie jak co się uda Wychodzą niezłe cuda Teraz będę już szczery Wybrałem drogę kariery Poety współczesnego Krytykom nic do tego Długopis trzymam w dłoni Zwrotka za zwrotką goni Myśli zmieniam na wiersze Horyzonty mam szersze Bo ja się wcale nie chwalę Ja po prostu, niestety, mam talent Jak człowiek wierzy w siebie To cała reszta to betka Każdy wielki poeta zaczynał Od małego poetka Wszedł na piedestał i został Cała reszta to rzecz prosta A ja wiem co jest grane Dlatego Nobla dostanę Będę zbierał profity Gratulacje, zaszczyty Będą niezłe bankiety Będą mdlały kobiety Bo ja się wcale nie chwalę Ja niestety mam talent I wiersz napiszę nowy Bo pomysł mam gotowy Długopis trzymam w dłoni Zwrotka za zwrotką goni Myśli zmieniam na wiersze Horyzonty mam szersze I krytyków gromady Już nie dają mi rady Ja nikogo nie straszę Ja talentem, niestety, ich gaszę Piszę fajne wierszyki I inne limeryki Szczególnie jak co się uda Wychodzą niezłe cuda Ja mam świetne numery To będą bestsellery! (trawestacja znanego przeboju Jerzego Stuhra)
  11. Pewien baranek niedzielnym rankiem Chciał swoją pierwszą spisać pisankę Pisał niezdarnie słowo po słowie Kreślił wycierał pusto miał w głowie Przeżywał w myślach ciężkie katusze Beczał żałośnie stojąc w rzeżusze Dobre mam serce więc od niechcenia Podpowiedziałem takie życzenia: Czasu dla siebie i swoich bliskich Wysokich lotów a progów niskich Niech szczęście z rąk już się nie wymyka A drzwi przed nosem nikt nie zamyka Pierwsza jaskółka wiosny nie czyni Byśmy przed szkodą byli mądrymi A kiedy zdarzą się przykre chwile By stopa wody była pod kilem. RADOSNEGO ŚWIĘTUSZENIA!
  12. Premier Tusk poszedł do wróżki: Chciałbym mieć na wierzbach gruszki Złotą rybkę tak jak w baśni Święty spokój żadnych waśni Żeby każdy miał dostatek W zdrowiu przeżył 1000-latek Wtedy wierzę że dam radę Wybudować autostradę Jakiś stadion i hotelik Dla wszystkich obywateli Niski liniowy podatek Kasę dla samotnych matek Gospodarkę bez zadyszki Budżetówce pens podwyżki Pięć dych do emerytury Zero ozonowej dziury By lud w następnych wyborach Skreślił mnie a nie Kaczora Wróżka siedzi jakby w transie Szuka rady w kart pasjansie Zerka w kuli sztuczny kryształ Każde słowo brzmi jak wystrzał: Życie będzie tu jak w bajce Gdy zbudują cud Kitajce Sprowadź ich ze trzy miliony I powstaną wnet stadiony W stylu modern albo retro W każdym mieście będzie metro Autostrady obwodnice Estakady i ulice Polska Irlandię przegoni Gdy wyrośnie mi kakTusk na dłoni!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...