Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Kejt Fiszer

Użytkownicy
  • Postów

    11
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Kejt Fiszer

  1. hahahah, dzięki za piękny komentarz :))) jeszcze nikt tak bardzo nie zjechał tego wiersza - przeciwnie. Ale - dzięki Ci za to!!! narcyzm jest niebezpieczny. jednak trochę popolemizuję ]:-> "ja" specjalnie w nowym wersie. To jest własnie akcent na ten wyraz Erytrocyty - również specjalnie z wielkiej. I nie bezmyślnie. Ale myślę, że tłumaczenia są zbędne... I z tego co widzę to pół wiersza do kasacji. Ech pozdr :)) rybencja
  2. ojojojoj raczej mi się nie podoba. Otóż: pierwsza zwrotka: rozbicie na dwa "rodzaje żyć". W drugiej natomiast jest nawiązanie do życia z supermarketu. O tamtym zapomiano. Tylko wspomiano. Może tak miało być... ? Ale .. własnie - ale. Po prostu zgubiona myśl. A bardzo cenna. I tak sukcesywnie do końca. Myślę, że powinieneś rozwinąć temat. A jak nie to życie od matki wywalamy. generalnie dla mnie troszkę za ubogo. Dobrze, ze nie przegadane, ale to dziala w dwie strony. Zagryzanie warg też nic nie daje. podrawiam ryba
  3. tego się nie da czytać bez odruchów wymiotnych. jak wyżej - za dużo patosu. Za dużo "pięknych słów". nie wpychaj im nam na siłę do ust. My/ja - zwylki ludzie/zwykły ludź
  4. gdzieś koło słońca gdzie poszukiwacze złota łapią pyłki w swoje sitka wsadziłam rękę między sztachety a był to maj puchła pęczniała pączkowała zachłannie a na opuszkach pszczoły fetowały zwycięstwo ręka w końcu zakwitła wiosennie pszczoły pijane (krew uderza do głowy) ja śpię pod krzywym płotem obok brudny pies Erytrocyty rozwijają płatki a słońce patrzy tylko i rozdaje pochopnie promienie
  5. Tacie winowajca puszczony martwo koło ucha poddał się (ave!) własnym zagadnieniom fale wzburzone już się nie pienią choć szumu przymilnie nigdy nie słuchał kroi pokrojone, depcze co zdeptane nalewa gdzie pełno i warczy zdumiony stanowczo, bez wdzięku zasunął zasłony kapką szaleństwa umyślnie skalane pstrykając kiedyś do taktu palcami siedzimy teraz bezradni w pokrzywach palce połamane, musialo być? - bywa jesteśmy razem - zostaliśmy sami 20.06.2005r. noc
  6. hmmm co do "perfidnie" jako wyraz młodzieżowy... Mam 16 lat.
  7. Upadał dzień w wykrzywionej pozie, Madonna prosila, a ten się odwrócił. Odjeżdżał wygodnie na Wielkim Wozie, melodię żałobną ostatkiem sił nucił. Narastał wieczór - chudy na ironię, chleba powszedniego na drogę nie dostał i w dniu spalenia - szyderczo tonie jak brzytwa. Znów tonący powstał. Między tą chwilą - proszę o pokutę. Wyznaję trzy po trzy to, co już nie wazne. Upadnie i wieczór, tu - sumienie rozprute (Madonna nie zszyje, lecz prosi o każde liche westchnienie, dnia kojące resztki, strzępy prosicieli, co swoje już mają, a zamiast tego - przerzute pestki, które co noc bez sensu się palą...) Upada wieczór... kciuki zaciśnięte. Może tym razem, w tę noc perfidną odplączę zaplątane, rozwikłam co kręte. Odpowiem na pytanie - kiedy będzie widno? 15.06.2005r. trefna noc po trefnym dniu
  8. hmm.. dziękuję za koment.. bądź co bądź rzeczywiście niewiele zrozumiałam (chodzi o brak konkretów)... ale i tak bardzo dziękuję. Zastanowię się. pozdr serdecznie :)
  9. Szuram powoli, bez sznurowadła, przystaję zgarbiona kaskadą wizji, guma do żucia w gardle osiadła, strajkując przeciw krzyczeniu myśli mądre cytaty w kawowym odcieniu działają na zmysły odurzająco i legnie ciało w wyraźnym pragnieniu poranka. Z cichą litanią do Słowa... Mówię - "tu wszystko jest już odwrócone" i siebie nazywam rozmytą chmurą. Gromy ucichły. Płomienie zgaszone. Burza minęła, więc Ptaki się budzą. 12.04.2005.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...