Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Marek Barecki

Użytkownicy
  • Postów

    47
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Marek Barecki

  1. kłam widzę,oczywistość zdaną na pastwę złego okiennice wymierzone przeciw sobie każdemu myśli zeźlone ,skute lodem niewiary widzę chmury ,ptaki ,liście,studnie wody pustawe krew ściekającą po murach flaki rozścielone wzdłuż wzgórz Babilonu mordy ,,święte'' z krzyżem zadzierżgniętym wokół szyi rzygające żarem wojny twarze dzieci zawiduję jeszcze pełne wiary jeszcze tulące dłonie w pokorze jeszcze zadziwione jeszcze krzyczące w bólu jeszcze w nie rozumnocie skazane na powolną śmierć
  2. wiesz, miało być coś niezwykle przecudaśnego coś jako wzór, na okaz innym czystością przyobranego słowa niosły słodycz,słodycz zakryła sedna jądro cierniste mieliśmy podobno harmonią znaczyć kroki dni co szczerbatością swych zajarzeń knują pętli wisielczą sieć nie wiem dziś nic nie znam godziny ni dnia nie odgadnę kim żeśmy w świetle nocy i dnia wiesz czas ,czyny prawe lewe szarobure do diabła w całocie wzięte kreślą agonii znak nie wiesz nic nie myślę jaskrawo .......wokół wszędzie proch
  3. w ciemność oczy zaszywam...bezszelestnie gryząc muł ziemi czarnej rzeczy zawidziane zatruły żył sine sploty zawolny odech,brak mocy z dna nędzy powstania kocham cię .....bezkresem odciętych nożem rąk w noc przeto idziem ...bezgwiezdną GHOST(a fragment)
  4. zaiste człekoidalnośc otacza nas miód lepiący uszy trądu szafotem strach utajony wierci postrzału traumatem słowa nie słowa ,oszalej w podarze grzech nadgnitych członków do konfesjonału płażą ślepcy nadbliż usta,wywlokę ci całą treść jamy brzusznej dowiesz się po czemuż owrzodzonym zaiste....cieć o wnętrzu mędrca
  5. zespolenie rytmu usta krążą wokół na przeciwnych otworów gębowych umilność tych akrobacji przeraża monolit zaciosany ostrzem dekalogu szczerzy kły szafot czy anielny nowy szat przyodziew pogłębia ducha stan martwoty zawidziane wizji wizje wizjomatyczne kształt Stwórcy obeznany jeno w kościelnych kruchtach jad pod skórą cicho skrywającym Lucyfer siedzi po prawicy ojca Ojcem będzie tylko ON módl się nie wzywaj zbawienia na daremno czas wypełni swej czary bieg kto pierwszy ten ostanie genezą grzechu pierworodnego GHOST
  6. słowotok słów znaczących końca początek wielorakość zdarzeń,krzyków niosących postrzał w serca tłok niby to wszystko znoszący historia miłości,związków płodzących wojnę dwoistość na okaz ze wnętrza brokatem iskrząca masz oko więc śnij dłonie są cieniem twych warg krzycz a głos niech dojrzy moc w tobie zabito dech oczywistości upadku pierworodu miliorakość gestów,dygresji co do oznaczeń symboli obłęd mnogi bez szczypty żalu ni skruchy człeczej,ni zamysłu obrazy juchą ofiar ku uciesze gawędzi odmalowane krzywoidalność idących na skraj otchłani masz czas więc czyń powinność swą nocą przyjdzie złodziej
  7. Wiesz,słowa....tryliony zdań mów rzeczonych po omacku czasem wzniosłych,czasem po pijaku krzesanych z jakąż to zapału uskrzydlnią wmawiałem do twych ust Wiesz,ręce....związane jeszcze żywe a na wskroś bólem przeżarte niekiedy oczy diabła niosą pomocną uratunku żyżnię niekiedy spojrzenie anioła przyszpila czyniąc spustoszenia ziąb nie wiesz nic nie wiem nic komuś los namnożył cierniowy wieniec paradoksu czas krew ludzka staniała w aneksie zapisz kochać to tylko ty i pozwól trzepotać swobodą obok twego boku z nadzieją z mocą Ducha świętego
  8. wiara znaczy śnić znaczyć wierzyć w słowa lepkie od potu w mnogość symboli niosących... oznaki w kształcie grudek prochu niewiara jest wiarą w kruchość wiary czy pełnia to zbawienie czy zbawienia cud dojrzy Boga twór widzący nikłość aktu mu zawierzenia? wiara nosi znamię rany wiążące pustkę z bezkresem sztuki za nos do nieba z trudem wodzenia znaczyć kochać ,mieć obok tlen i pętli sznur co powiesz mi.... ..opowiedz z kim byłem wczoraj o czym mówi plac spokoju niebiańskiego ...odpowiedz kolejną historię sny śnią zarzygane odłogiem
  9. bez ducha,bez ciebie na odstrzał,na ciemny bruk wdłuż alei cmentarnych,poprzez ulice brudem oszpecone przenika nas zły oddech twarzy bez poczucia ni winy ni analitu pieśni od waszości,z dala miłość czyni cudnoty pejzaże poprzez życia druzgot,wzdłuż ramion pięści kruszących istnienia splot szukam śladów .........czy aby jeszcze Boga!?
  10. obrazy zawidziane po ociemku rozbudzony lęk apatia jeszcze rzężących rąk miłość cherlawa dysze próchnem okres rozbudzenia,szalem hańb w otmęty członków zaprzepaszczenia krajobrazy arcyfikuśne wiatr jest okiem stwórcy sakrament brzemienia z winy własnej odpuszczenia mimowolizm alkoholnych zadurzeń krzywoidalność wpychasz mi nożem... do ust GHOST O8 a.d.
  11. Nie mam pojęcia dlaczego Swiadkowie Jehowy chcą "spontanicznie nauczać". Jahwe to imie Boga z hebrajskiego JHWH ("w domach poświęconych... powinno się o tym wiedzieć) a imię jest jedno we wszystkich chrześcijańskich wyznaniach (Świadkowie nie mają wyłączności). Poza tym wiersz nie ma nic wspólnego ze Świadkami Jechowy - ma całkiem inne przesłanie. Serdecznie pozdrawiam.
  12. kiedyś poznasz to co zagubiłaś ...wczoraj kiedyś poznasz i mnie ...w całocie doznań... dogłębnie myśląc iż brak ci wiary, cudów, widzeń charyzmatu z ducha świętego poczętych nie myśl takowej drogi zamyślnią Bóg mieszka w Tobie jesteś jego cieniem, jego nadziei dowodem bądź ptakiem nie lęku wahadłem kiedyś zobaczysz wszystko... ...czego dziś nie wiesz memu skarbowi dedykowane 2005 Kraków GHOST a.d.
  13. módl się o dzień bo nocy nawiało zaspą bezdenną módl się też o słodycz dziecka bo gorzkość smak dobry podstępem zaprószyła nie módl się... czyń wiary postument natchnienie od zawszości nachodzi bocznym wejściem ...jak złodziej wiersz dedykowany mojej obecnej żonie 2005 a.d.
  14. bezsen napadł zmysły ,już nie obaczę dnia bez łzy myśli skulone naniosły zwątpliwości,obłędu upiór zmajstrował cmentarną aleję skłam o łaskawości spowiedzi co by uratunek mieć dała mumifikat seca, dłoni,jęzora co miele plewy bez ustanku wiarołomność w godzinie próby z trupa się otrzęśnięcia mowy wzniosłe,szyte na chwałę tym co pieścią mnożą czci ołtarze słowa podłe o smaku rajskich owoców minimalizm czynotwórczy obrać wypada zakręt wybałuszył rogi ,stos lubieżnie liżący członki gorzkim zaczadem mimowolizm zbłędu jakoby murowany , zmurszałe ciało świńską okrywą upiększone tłumaczy móżdżanej łepetni iż to ponad sił bezmiarę przeto żałość komu i czemu ślinić żywy czy martwy ,wierzący czy nadal upartość w sobie mnożący każdoraki człek ma śmierć w oczodołach bezsens nakrył kocem zmroźnym czas ujrzeć co szykuje jutroty fanfar martwy czy do nieba błyskawicą ukradziony mam oko mamy siebie bez nas
  15. wczoraj zasnął Jehowa ja zostać sam murzyn być wierny, dobrze lęk w sobie chować wczoraj tyś zły kieł zdrady na widok namodziła ja być do końca białym proporcem owinięty mnie przetrudno grozę odwetu miotać jakosik innotą żem nasycony Jahwe się na całotę wypiął........a może to mara może me zwidzenia ostem przeszyte może to zwykła rzecz wczoraj nastąpiła umysłu zapadnia pamiętam cię...byłaś zupełnie naga
  16. rzeczy wyśnione niech zginą niech naszość zemrze niech zdrada wyleje zdroju lej ponad możliwoty miarę rzeczy nabyte niosą zguby sidła niech zatem i spłoną, zgliszcz krzyże przypomną iż kiedyś proch zamarzył panem i władcą być rzeczy najdroższe puszczają się kolaborują z wiatrem, czarną magią, duchami co rzeczą kolcem jadu zatem niech i ich przeminie czas niech demony wezmą na co ostrzą ząb piekło jest w każdym z nas w każdym kwili otchłań w każdym opatrzność porodziła syna swego rzeczy jedynie duszy zważne sercu na pochybel
  17. bez końca bez początku bez nadziei bez uczuć zasiądą u koryta ludzie nie-ludzie gnomy mordercy winni niewinni judasze mesjasze nożownicy zaprzedani i ci co jeszcze się zaprzedac nie zdążyli.............................................................choć braknie tu tylko Jego
  18. Bóg wyszedł z niebios wpierw zemrze potem porodzi owoc bezużytku światłość świata tego ułudą goreje noc jest dniem dzień to bękart ciemni jajo śwęcone po co komu i czemu obrzędy liturgii nabożnych nabożeństw wysyłane w kosmos zadziwiający przeto czas rzekłbym zaprawdę pustosłowy świat oczywistości astralu zna serca człeków prawych na nic wasze kadzidła,tradycjałów marne spektakle wasz Bóg był nagi od zawszości bezsiłotą nawiedzony na nicoty wrak klęczycie boicie się żywota swe zatracić pomimoś iście jak groby truposzem pobielani umieracie zatem w przeświadczeniu iż dziećmi wszechświata żeście iż takową litość obaczycie o śmierci godzinie zaprawdę powiadam przeto wam oko ra zna calej historii winę oko ra posiądzie całość reszta jest tym od czego przeciągle odsuwam głowę
  19. ból wszyty potajemnie noc rozpędzona niczym taran gładzi szkaradu rdzą mieliśmy nowy ład lepić z słońca żebra do istnienia powołani kark zgarbaciały od trosk może to tylko żart smok zeżarł dziewicy dloń badż spokojem nasączony potomstwo jej zmiażdży mu łeb czy czujesz ulgi ukołyskę możesz trwać napawać serce dumnoty pychą czy znasz zbawcę czy kryjesz trwogi wsad od zewnątrz żeśmy tak bardzo w świetle dnia szablonem oszczędni eroz myśli przebiegły godzin pijacze orgietki chcieliśmy mesjasza na próbę do uprzęży zadomowić wzrok mierzy miarą marną od początku w samej sobie smok żre ogona jestebstwo czy kochasz mnie czy nadal jam przedsionkiem rajskich barw potomstwo jej podobno czyni swiatu zbawienia łaznię potomstwo nasze łże szykuje rzeźni pokutnię komuś przeto bije dzwon dziewicy dłoń błogosławi dusze na ślepo zawierne ja smoka pomiot przeciagle zapytawczo drążący miłujesz jeszcze mnie szarańczą żem ma siostro niosącym miecz tnący obrazy miarą apokaliptu... ja nawóz tylko mielę ozoru kłapaczem od ze środka tylko dialog jest tak znacząco konstruktywem owocny
  20. minimalizm gra o nicotę,domniemane punkty odniesienia wiara cudaczność odpustowa miłe zaśmiechów pozoranctwo format nie adykwatny zamarzeniom o miłości bezłzawej momenty są świętem całość na odstrzał ku uciesze baala w hołdzie poświęcona zaduszne wnętrza gotyckich budowli niby kościołów bożnic domów haremu troski belzebub siedzi we wnętrzach trwa o wyższy byt walka aniołowie blasku patrzą obojętnoty spozierem władca wrzechrzeczy znosi rzeczy stan z jakże stoickoty pokojem trywializm szamot z bezsiłoty kaftanem prawdy wam objawione są motorem egzystu niewiara znaczy anatemy brzemię ...podobno zdrada to kastratu akt,czy zatem zwątpienia ton świadczy o niewierze czy niewiara to z martwych powstania krok!?
  21. wytarłem swe grzechy o ust twe chlapacze coś jakoby zelżało warkot nadaremny czuje serce zziębniete tryliard zarzeczeń iż jutro Bóg z grobu powstanie iluzji ekran głosi fałsz morfiny krople zatkały trzeźwoty spozier czas tułactwa rozwinięty poza wymiaru znośną dolę utkałem sobie raj nadziejonośny oznaczony krwi rozmazem co prawda ślepy choć na okaz jakże umilny,szamot z sumienia miernikiem,ciężkota wrażeń duje gdybyś rzekła za prawdę iść pod nóż próżny zabobonu trud omamy snują egzekutu akt,od siebie poprzez siebie przeciw sobie przeciw wszystkiemu co kazdy dał rozdział załomocze,nim otchłań otuli szalem truchła mroku wiekuistej matni bez odwrotu
  22. oczy zawszone trąd żre oczodoły bogi spowite ułudą ślepoty piją krew winnych do egzekutu na odstrzał wystawionych,warkot bezducha duch przeto martwy jeno móżdżał kręci stryczka ostrze na wskroś znakom,zadarzeniom, twarzom, aniołom boga ojca syna całoty gabloty świętych nie świętych jęzorem amoku naokolnie rozdziawionych słowa pustką nawiane miłości akty na agonu cel złudą ozłotnione grzech obłędu tuman koszerny bezwyjścia tron ukrzyż za przewiny bezwiny dogmatu kpiny cierń znaczy być cierń to ty ty znaczyć ja i ten rozkładu papilat...... ...dłonie knują ścierwotę GHOST a.d.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...