
La Fleur
Użytkownicy-
Postów
9 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez La Fleur
-
dreszcz niepokoju przepływający przez twoje dziewicze jeszcze ciało chwilę dziecięcej niepewności niezaspokojonej ciekawości jesiennego smutku zimowego chłodu nieprzeniknionego bólu będziesz chciał uciec za późno jej lodowata dłoń spoczywa już na twoim ramieniu jeszcze zdążysz odrzucić lęk gdy spojrzy ci prosto w oczy
-
a jednak...[ rozdział 2]
La Fleur odpowiedział(a) na La Fleur utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
ROZDZIAŁ 2 A już myślałam, że to zły sen. Niestety jestem w szpitalu! -Witaj Asiu! Jak się dzisiaj czujemy? Mam nadzieje, ze trochę lepiej niż wczoraj?! Bo wyglądasz jak zawsze wspaniale! O nie, zupełnie zapomniałam, że miał dzisiaj przyjść! Nie byłoby fair gdybym Mu znowu kazała odejść, ale ja nie mam ochoty z nikim rozmawiać! -Cześć! Czuję się lepiej, dziękuję za troskę i za to, że uratowałeś mi życie ( chociaż wcale tego nie chciałam). -Ale nie ma za co, przecież wiesz ile dla mnie znaczysz. U mnie wszystko w porządku, dostałem urlop, więc będę mógł się Tobą zaopiekować, Księżniczko! I to ja Cię przepraszam, to moja wina, nie powinienem był do tego dopuścić. Gdybym tyle nie pracował,.... no cóż, ale nie dopilnowałem Cię i stało się! Za to teraz Ci wszystko wynagrodzę! A, i bym zapomniał, zaraz przyjdzie pielęgniarka ze śniadaniem, pewnie znowu jakieś stare sucharki. Ja przyniosłem cos lepszego: proszę świeże bułeczki, dżem, miód i masło śmietankowe! Do tego pyszne kakauko. ( O nie, i co ja teraz zrobię, muszę coś wymyślić. W końcu od czego mam mózg. ) - O, jak ślicznie pachnie, ale wiesz co zostaw mi to wszystko tutaj...tak połóż na stoliku. Na razie nie mogę jeść, bo jeszcze nie miałam pobieranej krwi. Ale później zjem z miłą chęcią! - Dobrze, o już idzie pielęgniarka... - Dzień dobry, przyniosłam śniadanie, ale najpierw pojedziemy się zważyć. (Tylko nie to, ostatni raz kiedy się ważyłam, miałam 38 kg, ja nie chcę!) -Ale, czy to potrzebne? -Tak Proszę Pani, na podstawie tego lekarz stwierdzi, czy podać pani pokarm dożylnie, czy tez nie ma takiej potrzeby. -Słucham, pokarm dożylnie? Przecież wiadomo, że nie ma takiej potrzeby! -Musimy jednak to sprawdzić, proszę usiąść na wózku. -Dobrze, dobrze....już siadam. -Proszę ustać na wadze. Dobrze, o tak, to niemożliwe! -Czy cos się stało? Coś jest nie tak? Wiem, że jestem strasznie gruba, ale..... -Nie, nie nic się nie stało. Proszę usiąść z powrotem na wózek, odwiozę Panią do sali. ( O co jej chodzi, jeżeli mam jeszcze schudnąć to nie ma sprawy)- Niech się Pani położy i zje śniadanie, ja zaraz przyjdę. Ale ja nadal nie wiem o co chodzi? Dobra już się kładę, ale najpierw muszę gdzieś schować to jedzenie. Szybko, bo zaraz przyjdzie....jest, schowane! Uff, ledwie zdążyłam. -Dzień dobry Pani Joanno, jestem Doktor Wolski i zajmuję się Panią. Jak się Pani dzisiaj czuje? -Dzień dobry, miło mi Pana poznać, Panie Wolski. Czuję się świetnie! -Zjadła Pani śniadanie? -Tak, zjadłam! A dlaczego Pan pyta? -Chciałem po prostu wiedzieć. Czy Pani zdaje sobie sprawę ile Pani waży? (Czy już wszyscy się na mnie uwzięli w tym szpitalu! ) -Wiem, że ważę trochę za dużo, ale już niedługo... -JUŻ NIEDŁUGO WPĘDZI SIĘ PANI DO GROBU!!!I TO NA WŁASNE ŻYCZENIE! -Ale ja tylko.... -Przepraszam, że się uniosłem, ale nie mogę patrzeć jak taka piękna młoda dziewczyna głodzi się na śmierć. Bo tego Pani chce, prawda? -Nie, ja tylko... -Dobrze, proszę odpoczywać. Po południu przyjdzie do Pani inny lekarz. Proszę z nim szczerze porozmawiać i pozwolić sobie pomóc. Bo Pani potrzebuje pomocy, prawda? ( Ja niczego nie potrzebuję, bez Niego wszystko straciło sens! Ja nie mam siły, ani powodu by żyć! Niech oni wszyscy to wreszcie zrozumieją.) -Dobrze porozmawiam z nim... -Dziękuję, do zobaczenia! ( Oczywiście, że z nim nie porozmawiam. Nie będę się zwierzała jakiemuś obcemu człowiekowi, którego w ogóle nie znam! Zaraz, a może właśnie jemu powinnam wszystko powiedzieć....nie, nie to głupie. Zobaczymy, a na razie muszę rozprawić się z Michaelem, który czeka cierpliwie( jak zawsze) za drzwiami. ). -I, co Ci powiedział doktor, bo właściwie to mi niewiele zdradził. Nie chciał mówić. Czy to coś poważnego? -Nie, wszystko będzie dobrze. Nic mi nie jest, ale muszę tu jeszcze trochę poleżeć, bo lekarze muszą się upewnić, że wszystko ze mną w porządku i tak dalej....., wiesz to co zawsze mówią na filmach, taka rutyna... ( Skłamałam, bo niby co Mu miałam powiedzieć...) Cały czas mówimy o mnie, a co u Ciebie? -Dziękuję, bez zmian, ale teraz to Ty jesteś najważniejsza. Może przynieść Ci coś, jakąś książkę, gazetę, czy może Twój telefon komórkowy? -Jeżeli nie sprawi Ci to kłopotu, to poproszę o książkę, , powinna leżeć na łóżku, weź proszę moje klucze. Tylko nie przestrasz się bałaganu, ostatnio nie było sprzątane ( ostatnio to znaczy jakieś dwa miesiące temu, kiedy miała przyjść do mnie uczennica po repetytorium...). Chyba że moja mama już się tym zajęła. - O nic się nie martw moja Piękna, musisz teraz wypoczywać i dużo jeść żeby nabrać siły. Inaczej nigdy stąd nie wyjdziesz. Ja się wszystkim zajmę. Jeśli pozwolisz posprzątam Twoje mieszkanie , o ile nie zrobiła już tego Twoja mama ? Zaraz pojadę po tą książkę, o 16:00 przyjdzie do Ciebie jakiś specjalista żeby Cię przebadać i Twój lekarz prosił żeby zostawić Cię z nim samą, więc akurat dobrze się składa....Do zobaczenia! -Ale.... -Żadnego ALE, nie chcę już nic słyszeć, trzymaj się Złotko! No i znowu zostałam sama i jak zwykle nie mam nic do powiedzenia, zupełnie jak ryba! Zawsze wszyscy załatwiają wszystko za mnie i beze mnie za moimi plecami. Zdążyłam się już do tego przyzwyczaić, ale czasem mam tego dosyć! Nie używaj tej pasty do zębów, tylko tę, bo ta jest lepsza, a Ty się na niczym nie znasz i musisz słuchać mamusi! A ten szampon który sobie kupiłaś też jest niedobry, czy Ty nie widzisz jak Ci się włosy po nim przetłuszczają! Uważam akurat, że te spodnie są lepsze od tych które wybrałaś, to taki słaby materiał, zaraz się podrze! Zawsze jak sobie coś kupisz to trzy dni i do wyrzucenia, zostaw więc zakupy mnie! Albo: lepiej nie zadawaj się z tą dziewczyną, czy Ty nie widzisz jaka ona jest fałszywa! A ten chłopak, takie NIC! Co on w życiu osiągnął? A te jego okropne tatuaże, jak on wygląda, jak idiota! I Ty chcesz się pokazywać z kimś takim? Stać Cię przecież na kogoś lepszego( z wyższym wykształceniem, bogaty, najlepiej lubiany przez sąsiadów i najbliższe otoczenie, uczynny, kulturalny ) nie koniecznie ładny, no i przecież nie muszę nic do niego czuć. Najważniejsze, że on czuje ‘to’ do mnie i jest dla mnie dobry( reszta jest już nieważna), bo gdzie ja znajdę takiego jak on. A co najważniejsze jej się bardzo podoba! Ohyda, żygać mi się chce od tej jego dobroci i od ciągłego jej wysłuchiwania. Czy to się kiedyś skończy? Czy ona przestanie kiedyś wtrącać się do mojego życia i wszystko psuć? Już raz pozwoliłam jej zepsuć to co jest dla mnie najważniejsze i to na zawsze! Udało jej się z moją pomocą, ale to był ostatni raz, nie dam jej więcej tej satysfakcji! A może jednak dla świętego spokoju zrobię tak jak ona chce. Wyjdę za Michaela i będę żyła długo, a moja mama będzie szczęśliwa. Już mi na niczym nie zależy. I tak nie ma miłości, prawda? A Jemu chyba na mnie naprawdę zależy i jest dla mnie taki dobry, jak się postaram też będę dobrą żoną. Tylko, że ja nie darzę go taką miłością jak żona męża, to jest raczej przywiązanie i wdzięczność....czy to wystarczy?! Ja nie potrafię już pokochać nikogo, tak jak kocham Maćka. On nawet nie wie, że leżę w szpitalu, nawet nie wiem czy przyszedłby gdyby się dowiedział. Ja już nic nie wiem... -Dzień dobry, nazywam się Piotr Poulain, jestem psychologiem w tym szpitalu. Przyszedłem porozmawiać trochę z Panią na różne tematy. Ale najpierw chciałbym się dowiedzieć jak się dziś Pani czuje? -Tak, tak, słyszałam, że ma Pan do mnie przyjść. Bardzo mi miło Doktorze Poulain. Czuję się świetnie i zupełnie nie rozumiem dlaczego mnie tu trzymacie. I zapewniam Pana, że nie mamy o czym rozmawiać, ja nie mam panu nic do powiedzenia. Więc jeżeli byłby Pan tak miły i zostawił mnie teraz samą... - O, nie! Myli się Pani, potrzebuje Pani tej rozmowy i jeszcze nie wiem jak to zrobię, ale wyciągnę z Pani dlaczego to Pani robi. DLACZEGO SIĘ PANI ZABIJA? Jestem lekarzem, a Pani pacjentem. Moim zadaniem jest leczyć ludzi, między innymi także i Panią, a Pani jako pacjentka ma za zadanie mi to ułatwić, a nie komplikować. Czy teraz jasno się wyraziłem? Rozumie Pani? -ALE!......Tak, chyba rozumiem. -Więc jak będzie: pomoże mi Pani, czy mam ....? -Pomogę( a mam inne wyjście, facet uparł się jak osioł, ale ma piękne nazwisko, może jest Francuzem ?)! Załatwmy to szybko i wypiszcie mnie stąd wreszcie! Co więc mam robić? A i jeszcze jedno: mam prośbę, gdyby mógł Pan mówić mi po imieniu, byłoby mi bardzo miło. Przez to ‘Pani’ czuję się staro, a przecież mam dopiero 25 lat. -Dobrze, ale w takim razie Pan... - Asia, już Panu mówiłam. - Tak wiem, więc mów mi Piotr( ja w końcu też nie jestem taki stary). - Co więc Dok..., przepraszam, Piotrze chciałbyś o mnie wiedzieć? - Jeżeli nie sprawi Ci to kłopotu chciałbym poznać Twoje dzieciństwo i dowiedzieć się czegoś o Twojej Rodzinie. - Ale to będzie chyba bardzo długa opowieść... - Nie szkodzi, nigdzie mi się nie spieszy. Jesteś ostatnią pacjentką w tym dniu. Więc, słucham... -Urodziłam się w tym mieście i jak widzisz mieszkam tu do dziś. Mam młodszego brata, ale o nim opowiem innym razem. Moja mama pracuje w biurze, w takiej dużej firmie, a tata ma swoją firmę, pracuje od rana do nocy. Kiedyś obaj pracowali tylko do 15:00, ale potem tata dostawał coraz większe zlecenia i zaczął pracować do późna, tak już zostało. Ogólnie zawsze byliśmy szczęśliwą rodziną( wg moich Rodziców: dużo pieniędzy, wszystko czego zapragniesz, żeby Ci nigdy niczego nie brakowało, żebyśmy ja i mój brat zawsze byli w domu przy Rodzicach( tak jak się należy, bo właśnie przy nich jest ich miejsce)). Ale nigdy nie zwracało się zbyt dużej uwagi na miłość, po prostu pieniądze nade wszystko...ale Doktorze źle się czuję, ja chyba... - Asiu! Co się dzieje? DOKTORZE WOLSKI, COS SIĘ DZIEJE Z PANIĄ ASIĄ! Proszę ocknij się, oddychaj, nie opuszczaj nas, DOKTORZE!!!!! -Już jestem, siostro proszę mi pomóc...ale jak to się stało, przecież wszystko było dobrze, jeszcze dzisiaj rano...wróć do nas, proszę!!!....Siostro wstrząsy elektrolitowe, to nasza ostatnia nadzieja....raz, dwa, trzy, no....jest mamy ją, dzięki Bogu wróciła. Proszę odwieźć pacjentkę na ojom. -A, Panu doktorze Poulain bardzo dziękuję. Kto wie co by się stało, gdyby tu Pana nie było. Ale, czy nie wie Pan co mogło spowodować u Pacjentki takie silne wstrząsy i utratę przytomności? - Ja właściwie nie mam pojęcia, trochę mi opowiadała i nagle źle się poczuła, a resztę już sam Pan zna. -Tak, tak na szczęście... -
chcę by krople krwi duszy mojej całkowicie pochłonęły moje ciało chcę by włosy moje oplotły mą szyję chcę by głos mój stał sie juz tylko krzykiem który ogłuszyłby Twoje słowa wciąż tańczące w mej głowie chcę by oczy moje były juz tylko oczami które widziały Cię chcę by serce moje na zawsze pozbyło się Ciebie...
-
przebudzenie [ rozdział 1 ]
La Fleur odpowiedział(a) na La Fleur utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
tak, jest to o pewnej chorobie...ktora przerodzila sie w depresje, wrecz w stan katatonii, to takze czesc mojego zycia...dzieki, ja takze pozdrawiam, mam nadzieje ze przeczytasz dalsze czesci... -
przebudzenie [ rozdział 1 ]
La Fleur odpowiedział(a) na La Fleur utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
dzieki asher:) i przepraszam ze musiales to czytac... -
przebudzenie [ rozdział 1 ]
La Fleur odpowiedział(a) na La Fleur utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
ROZDZIAŁ 1 No, nareszcie ranek...,a właściwie kolejna nieprzespana noc na koncie. I znowu trzeba żyć dalej. Ale po co? Czym w ogóle jest życie? A może kim? Żyjemy tak po prostu, dla siebie samych, czy może dla kogoś? Chyba jednak zostanę dzisiaj w łóżku-tak jak w poniedziałek, wtorek, środę,...a właśnie który to dziś dzień mamy?...A czy to ważne? NIE, NIE, NIE, nie jestem jeszcze gotowa, żeby wyjść na światło dzienne i spotkać się z ludźmi...,NIE jeszcze nie teraz! Chociaż może Wam się to wydać śmieszne ( przecież nikt nie pamięta jak to było) , ale ja czuję się jak zarodek w łonie matki. Po prostu ‘tu’(w łóżku) jest mi dobrze. Mam wszystko czego potrzeba do tzw.’ życia’ :poduszkę ,kołdrę, prześcieradło i oczywiście książki, które są moim pokarmem. Czasem już nawet nie odróżniam dnia od nocy, czy to nie dziwne? Mówię Wam to tak, jak w łonie matki. Tylko, że to nie łono a moje mieszkanie: łóżko, biurko, stolik, szafa na ubrania, regały pozapychane książkami(nie mam ich już gdzie trzymać, od miesięcy kupuję nową półkę...),sztaluga, pare porozrzucanych pędzli, dywan zachlapany farbą(to po moim ostatnim nagłym przypływie weny twórczej-malowałam nieprzerwanie przez 5 dni i nocy, ale i tak nic z tego nie wyszło(oprócz kolorowego dywanu))i beżowe rolety w oknach, które szczelnie odcinają dostęp światła z zewnątrz. Ale ja nie jestem niestety milimetrowym zarodkiem tylko w pełni dojrzałą fizycznie kobietą, która gdyby już wtedy(w zarodku) wiedziała, że jej życie potoczy się w taki a nie inny sposób, nie przychodziłaby wcale na świat(a przynajmniej starałaby się nie przyjść). O, nie !Chyba ktoś znowu dobija się do drzwi... - ASIU, KOCHANIE OTWÓRZ,WIEM ŻE TAM JESTEŚ!NIE MOŻESZ TAK,CO LUDZIE POWIEDZĄ?JAK MI W CIĄGU 10 SEKUND NIE OTWORZYSZ TO ZAWOŁAM TATĘ!PRZYSIĘGAM!, wiedziałam, a jednak to nie był ktoś, ale moja mama. Jak zawsze, gdy nie umiała sobie ze mną poradzić skarżyła się tacie. A później mnie nim straszyła(jakby on sobie coś z tego robił).Jego nigdy nie obchodziło co ona do niego mówiła(chyba, że już naprawdę chciał się czegoś dowiedzieć).Przeważnie zbywał jej skargi uśmiechem lub jakimś śmiesznym tekstem(wtedy śmieliśmy się wszyscy oprócz mamy).Ona jest straszną histeryczką, za to tata jest zawsze opanowany i umie rozładować napięta atmosferę. Myślę, że on żyje w swoim świecie i nie często dopuszcza do niego innych. Chyba powinnam wstać, bo zaraz wyważy te drzwi(z nią nigdy nic nie wiadomo, wszystko jest możliwe).Ale ja nie mogę wstać! Spróbuję się podnieść...no Asiu, na trzy: raz, dwa, trzy...Aaaaauuuu, nie mam siły. To niemożliwe...spróbuję jeszcze raz: i raz, dwa, trzy ....nieeeemogę !!! POMocyyy, nie mam nawet siły porządnie krzyknąć! -ASIU OSTRZEGAM JESZCZE RAZ,OTWÓRZ TE DRZWI! Już idę mamo! Mam pomysł: spróbuję się przeczołgać, przecież to tylko jakieś 3 metry. Zaczynam. Ajjj, ale mnie bolą ręce! Chyba stłukłam sobie kolano...już prawie jestem. Mamo zaczekaj jeszcze chwilę i ...jest klamka, klucz i otwarte. Ale co to? Gdzie się podziała mama, przecież była tu przed chwilą.-MAMO!!!!! I tyle wysiłku na marne! Już nie mam si......................... Ale gdzie ja jestem? Co to za ściany? I gdzie moje książki, obrazy ...? -O witamy naszą Śpiącą Królewnę! I jak się Pani spało? Zaraz powiadomię Pani Rodziców. Czy potrzebuje Pani czegoś? (Nie ja przecież niczego nie potrzebuję! I dlaczego stoi przy mnie Pani w białym fartuchu? Czemu zadaje mi tyle pytań? A skoro mnie nie zna to dlaczego jest taka miła?) - Nie, nie dziękuję, niczego mi nie potrzeba! Spało się nie najlepiej, miałam straszne koszmary, ale to chyba nadal jest koszmarny sen, prawda? Niech mi Pani powie że jestem w domu, w swoim łóżku, proszę..! -Niestety muszę Panią zmartwić: JEST PANI W SZPITALU! Niech się Pani nie denerwuje zaraz zawołam .... Nie denerwuje się pani, jak to? Leżę w szpitalu, podłączona do jakichś dziwnych rurek i mam się nie denerwować! O nie i jeszcze idą tu moi Rodzice(jakby mi było mało zmartwień)! -Córeczko, tak się cieszę, że już się obudziłaś! Tak bardzo baliśmy się, że Cię stracimy po raz trzeci .Ale obiecaj mi proszę, że to był ostatni raz?! Że od tej pory wszystko już będzie dobrze?! Tak się martwiłam, pozwól że Cię przytulę?! Auuuu, to boli, wszystko mnie boli! -Mamo, tato co właściwie się stało? Dlaczego tu wylądowałam? -Już dobrze, spokojnie. O nic się nie martw, nie mów tyle, musisz teraz odpoczywać.-powiedział tata z taka czułością jak nigdy dotąd - Prześpię się(tak naprawdę to już nie mogę, ale chcę to wyjaśnić ). Najpierw wszystko mi wytłumaczysz, dobrze tato?! -Dobrze córeczko, więc to było tak....O, spójrz kto do Ciebie przyszedł! Dzień dobry,...,to ja będę na korytarzu. Gdybyś czegoś potrzebowała... -Wiem, wiem, jakby co to Cię zawołam. -Witaj Asiu! Jak się spało? Pięknie dzisiaj wyglądasz! Co? Pięknie? Ale dobry żart! Gdzie on ma oczy? Przecież leżę w szpitalu, jestem cała posiniaczona, włosy sterczą mi na wszystkie strony, a w dodatku jestem biała jak mąka! Ale właściwie to co on tu robi? Ja do niego nie dzwoniłam. Skąd on się tu wziął? Lepiej niech już sobie idzie, nie chcę nikogo widzieć w tym stanie( nawet jego)! -Wybacz, ale nie czuję się najlepiej, okropnie chce mi się spać i ... -Ale ja przyniosłem kwiaty, myślałem, że poprawią Ci trochę samopoczucie. Skoro jesteś zmęczona to trudno! Śpij słodko Kwiatuszku! Jutro wezmę wolne i przyjdę do Ciebie z samego rana..........Gdybyś tylko wiedziała jak ja się o Ciebie bałem! Już myślałem, że znowu Cię stracę(tym razem na zawsze), a tego bym chyba nie przeżył! No, nic do zobaczenia! (....Poszedł! Nareszcie! A, już myślałam, że nigdy sobie nie pójdzie!) -TATO! Jesteś tam? -Jestem, już jestem przy Tobie. Czy coś się stało kochanie? -Nie nic, to Ty mi powiedz jak to się stało, że się tu znalazłam? I co tu robił Michael? -Właściwie to zawdzięczasz mu życie...Pamiętasz, w piątek była u Ciebie matka...? -Tak pamiętam. Ja przecież otworzyłam te cholerne drzwi, ale jej już tam nie było... -No, właśnie, bo ona poszła po mnie! Na szczęście obok Twojego mieszkania przechodził ten Niemiec, jak mu tam Michael i znalazł Cię leżącą pod otwartymi drzwiami Twojego mieszkania. Zadzwonił po karetkę i zabrał Cię do szpitala. To dzięki niemu żyjesz! Jesteś wycieńczona, odwodniona, masz liczne obrażenia wewnętrzne, ale lekarz powiedział, że wszystko będzie dobrze, a Michael zdążył w sama porę.....Nie wiem jak Ty, ale my będziemy Mu wdzięczni do końca życia! (Tak, tak, całe życie słyszę jaki to On jest wspaniały, taki dobry dla mnie, troszczy się o mnie chociaż wcale z nim nie jestem, a ja Go tak źle traktuję! Że On ma jeszcze ochotę się ze mną użerać! Może to i prawda, że jest dobry, no dobra BARDZO DOBRY! Ale co z tego ja przecież nic do Niego nie czuję! I już nigdy nie poczuję tego co czuję do Maćka! Dlaczego to musi tak boleć? Czemu nie mogę po prostu zapomnieć?) -Asiu, spójrz na mnie! Ale się zamyśliłaś! Nie zauważyłaś nawet, że pielęgniarka stoi nad Tobą od trzech minut z kolacją.- ...Co, KOLACJA! Ale ja nie chcę jeść! Nie mogę! -Proszę to zjeść, smacznego! To tylko sucharek! -Nie dziękuję, nie jestem głodna! -Ale Pani musi coś zjeść, tak nie można! Jest Pani wycieńczona, trzeba jeść aby żyć!(....ja przecież wcale nie chcę żyć, tak mi się przynajmniej wydaje!? ) -Jeżeli Pani tego nie zje to będziemy podawać pokarm dożylnie! Czy Pani na pewno tego chce?! -Ja już niczego nie chcę! Muszę tylko odpocząć! Proszę stąd wyjść! I Ty tato też! -Ale....! -MÓWIŁAM, ŻE CHCĘ ZOSTAĆ SAMA! -Dobrze, na wszelki wypadek gdyby Pani zgłodniała zostawiam tu tackę z jedzeniem, słodkich snów! (Poszli, w końcu jestem sama! Ale gdzie ja tu schowam jedzenie? O, jakiś kwiatek na oknie w bardzo dużej doniczce, wspaniałe miejsce na tego sucharka! No, i jeden kłopot mniej! Chyba jednak się prześpię, to wszystko bardzo mnie wykończyło. Chyba za dużo wrażeń jak na jeden dzień!) -
dziekuje za Wasze komentarze... ja sie wcale nie przejmuje Kasiu, chcialam zobaczyc jak to jest, utwierdziliscie mnie tylko w moich przekonaniach, przepraszam ze musieliscie to czytac...wracam do malowania i pisania powiesci! powodzenia i wytwalosci w komentowaniu utworow....p.s. nie kazdy musi lubic wymienianie i pytania retoryczne...wiersze maja rozne formy...ale to malo istotne, Wy przeciez wiecie najlepiej....
-
Czy ktoś widział anioła? Nie? A może jednak...? A może ktoś wie gdzie mogę go znaleźć...? Potrzebuję go tu i teraz A...Wy nie? Po co mi on? Potrzebuje jego silnych skrzydeł pod którymi mogłabym się schronić uciec... od czego? od nienawiści zła przemocy tęsknoty braku miłości terroryzmu wojen nieczułości chorób bólu krzywdy Od ludzi...? Tak, właśnie tak...
-
Chciałabym móc Cię znów przytulić wtulić się w Ciebie i poczuć się... nie nie czuć nic prócz... bezpieczeństwa które zapewniasz mi każdego razu gdy Twe silne ręce oplatają moje słabe ramiona rozkoszy podczas gdy palce Twoje delikatnie gładzą lekko podrażniając wnętrze mojej dłoni niepewności gdy usta Twoje zbliżają się powoli w kierunku moich warg radości którą widzę w Twych oczach gdy jesteś ze mną a której zazwyczaj Ci brak ciepła które mi dajesz ogrzewając moje zimne jak lód dłonie a w końcu nie czuć nic prócz tęsknoty w chwili gdy Twoje wargi oddalają się od moich tak bardzo spragnionych Twoich zmęczenia po chwili trwającej całą wieczność gdy nasze usta odnajdują się... i trwają w pocałunku nie mogąc złapać oddechu chciałabym... móc Cię czuć przy sobie cały czas