Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Anka Bla

Użytkownicy
  • Postów

    19
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Anka Bla

  1. od niedawna zaglądam do tego portalu, ale po raz pierwszy przeczytałam tak fajną rozmowę na temat wiersza. Dziękuję wam obojgu za ukazanie możliwości brania i dawania lekcji. A co do wiersza, to bardzo mi się podoba i w formie pierwotnej i po zmianach. Dla mnie to tylko kosmetyka, bo sens pozostał. Pozdrawiam. Anka
  2. Tutaj, Julio, duszek jest czymś w rodzaju nieuchwytnego przekazu telepatycznego. To tylko tytułem wyjaśnienia. Dziękuje za komentarz i pozdrawiam. Anka
  3. Podzielam zdanie Julii. Dla mnie - niesmaczny. Szczególnie w niedzielny poranek. Anka
  4. Proszę Cię, nic nie zmieniaj (no, może technicznie - enter przed gwiazdkami). Lubie wiersze, które mówią wiele, a nie są przegadane. Dziękuję za "Płomień mojego płomienia/nie jest moim płomieniem". Może będzie Cię śmieszyć analogia, ale mój wnuk też nie jest moim dzieckiem. Pozdrawiam serdecznie. Anka
  5. Też palę. Koszmar! Ale cieszy mnie, że nie napisałeś o wyplutych płucach i tym podobnych rozkoszach. Ostatnie trzy wersy przemyśl. Może wykombinujesz jakąś ciekawy finał. Pozdrawiam z oparów dymu. Anka
  6. Dziękuję, Agato, że zerknęłaś na moją górę innym spojrzeniem. To nie jest góra wgryzająca się w niebo, a właśnie taka skulona. Nie chciałam tego wierszyka przegadać, ale wyobraź sobie górę przygniecioną ciężkimi gradowymi chmurami. Ona nigdy nie będzie lekka. Będzie zawsze statyczna i ciężka. Przepraszam za ten wykład. Tak mi się napisało. Pozdrawiam. Anka
  7. Dzięki Julio! Może i masz rację z tą "zorzą świtu", ale w konsekwencji powinno też być "płoniesz rumieńcem zachodu" i kto wie, czy tego tak nie poprawię. A piosenki, sorry, nie znam. Anka
  8. góro kąpiesz się w zorzy o świcie płoniesz rumieńcem o zachodzie klęczysz zgarbiona pod ciężarem nieba twoje smrekowe włosy łaskoczą obłoki otulona szalem mgły zasypiasz ty i twoje tajemnice śnię ciebie moja góro chcę wiedzieć co czujesz w czasie letniej burzy gdy nitka błyskawicy łączy cię z niebem
  9. Podzielam zdanie Nuli - dla mnie to też proza. Chociaż pełna celnych metafor. Czytam ja różne utwory na tych stronach oraz komentarze i chwilami wątpię, czy moje rozumienie poezji jest z innego świata, czy też z innych czasów (to drugie zasadne). Niemniej pozdrawiam serdecznie. Anka Bla.
  10. znowu przysłałeś mi duszka kruchego jak dotyk ust jak nieuchwytna wróżka w powiewie zapachu bzu znowu coś szepczesz bez słowa mych myśli nawlekasz nić i pleciesz (bezwiednie) nowe skręcone jak warkocz sny
  11. Czasami "gdybanie" ma swoje uroki, tak jak w twoim wierszu. Do mnie trafia. Pozdrawiam. Anka
  12. Dzięki za komentarz. Ja dopiero tutaj jestem od wczoraj i zaczynam się uczyć nie tylko od was, czyatjąc komentarze do różnych wierszy, ale i uczę się poruszania się w tym wirtualnym świecie poezji. Serdecznie pozdrawiam. Anka
  13. Gwoli ścisłości - płytkie przejście przez rzekę to bród, po którym się brodzi. Fakt - można się też pobrudzić, ale to inna bajka. Pozdrawiam.
  14. do przyjaciela poety Cóż znaczy słowo m e t a f o r a w głębokim nurcie innych słów - sznur oczeretów? Wir na skale? Czy na płyciźnie grząski bród? Jak mam wyłowić z wartkiej rzeki tego, co wiem i czego nie wiem, tę złotą rybkę - metaforę, by nie oberwać znów od ciebie? Wędka ma licha, żyłka krótka, a i przynęta nic nie warta. Stoję na brzegu, szukam zmyśleń, topię poezję w głupich żartach... Musisz poczekać, mój kochany, aż świt rozjaśni nocy cienie. Wtedy wyłowię sieć metafor i w wersy wrzucę, gdyż natchnienie (choć nie istnieje twoim zdaniem) dla mnie stanowi kołowrotek, który pozwala chwytać myśli i łowić moje rybki złote.
  15. Macie rację. Przeróbka Alter Net bardzo mi się podoba. Dziękuję.
  16. Sorry, dla mnie to proza poetycka, a nie wiersz. Uwaga - nie jestem polonistą ani literaturoznawcą, a jedynie pospolitym czytaczem, lubiącym poezję i próbującym pisać wiersze.
  17. Dzięki, tylko wtedy muszę zmienić tytuł na np. "Finał". Anka Bla
  18. ładne tak pisują zakochane kobiety nic bym nie zmieniała
  19. Zwyczajna miłość utopiłam w twych oczach wszystkie marzenia splotłam w jasny warkocz rozwiane nadzieje szłam z tobą biegłam za tobą prostą drogą w słońce mówiłeś że kochasz i pragniesz ja czułam że kocham i pragnę piliśmy siebie kielichami w dzień i w noc w słowach w uśmiechach w pieszczotach do zmierzchu nasze słońce zaszło zimny księżyc wyznaczył szlak dzisiaj mój sweter zardzewiał od łez na butach wniosłam błoto ostatniej rozmowy zostawiłam grudkę smutku w sieni wyschnie do jutra rano wymiotę miałki kurz wspomnień wyjdę na spacer sama
×
×
  • Dodaj nową pozycję...