bywała psalmem w ustach tych  
których nie stać było  
na krótsze zwątpienia, na powroty 
niewygodne nocą, niedopasowane  
do przeżyć, przekonań  
zostawili  
książkowe obietnice, wrócą po dotyku 
zajmą zatokę - już bez ognia. 
odpowiednia ilość rżnięć  
podtrzymuje ściany, gładzi  
tak kolejny fotograf 
ustawia draperie, drapie w gardle 
szorstkim głosem układa  
na rozumie zamyka tę kobietę;  
w ciasnym kadrze