
Marek Blazkow
Użytkownicy-
Postów
5 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Marek Blazkow
-
Tramwaj zwany pozadaniem
Marek Blazkow odpowiedział(a) na Marek Blazkow utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Sen. Sniło mi sie, ze jedziemy razem tramwajem, pełno ludzi.Pchaja sie strasznie.Stoisz do mnie tyłem, masz na sobie krótka, cienka spodniczke w kwiatki na ktorej wyraznie rysuja sie rozkoszne wypukłosci, przysuwam sie tak, ze twarda wypukłoscia w spodniach laduje wprost pomiedzy szczelina twych wypukłosci.Przysuwam sie mocniej.Czuje potworny bul i niepohamowana chec by go uwolnic, ale przeciez ludzie wokolo.Nie moge.Czuje twoj zapach, slysze delikatny i nierówny twoj oddech, jedna reka trzymasz sie kurczowo drazka a drugą ktora pazurami wpijasz w mój twardy posladek mocno przyciagasz mnie jeszcze bardziej do siebie.Wiem, ze zaraz mamy wysiadac, ale czuje ze dluzej nie dam tak rady.Puszczasz prawa reka drazek i przesuwasz nia po mej nodze od czasu do czasu mocno sciskajac, w tym momencie tramwaj gwałtownie hamuje, dzieki temu zaglebiam sie jeszcze bardziej. (a juz myslalem, ze bardziej sie nie da:))) myliłem sie da sie:))) ).W tym momencie wydajesz z siebie niepohamowany cichy jek rozkoszy, pare osob przez chwile patrzy sie w twoim kierunku, czerwieniejesz momentalnie, ale dostrzegam tez nikły usmiech na twarzy, chyba cała sytuacja jeszcze bardziej cie podnieca. Twoja reka wraca do tego co zaczeła, teraz gwałtowniej i jakby bardziej nerwowo.Cała sie trzesiesz.Chwytasz mocno do tyłu za suwak mych spodni, nieporecznie probujesz go rozpiac, nie da sie, zbyt duza wypukłosc przeszkadza.Obracasz głowe Widze błagalny grymas na twojej twarzy, i nagle cud, zamek puszcza (jakby ktos mu pomogl od srodka :) )Ja w tym czasie ugniatam mocno twoje piersi i spijam zimne kropelki potu z twojej szyi. Twoja reka nerwowo baraszkuje w moim rozporku.Starasz sie go wyjac, ale ci nie wychodzi (chyba sie zaklinował na amen :) ). Uwalniasz go w koncu, czujesz jak pulsuje i delikatnie podryguje w twej rece zniecierpliwiony.Kilka razy przesuwasz na nim skora do przodu i do tyłu (myslami obliczam własnie podatki, przeprowadzam stare kobiety przez jezdnie i modle sie w duchu by wytrzymac, by nie opryskac przypadkiem ludzi wokoło:))) ). Nieznacznie podnosisz sukienke do gory, nie masz majtek na sobie, i wpychasz go w siebie. Wchodze i wychodze gwałtownie raz za razem, słysze ciche plaskanie twych posladków gdy w nie uderzam.Inni tez słysza, czesc sie odsuwa, czesc stoi jak zahipnotyzowana nie mogac oderwac wzroku. Nikt nie wychodzi, jedna kobieta zaczyna sie skrycie masowac.Kreci mi sie w głowie. Zaczynasz dochodzic, twoj krzyk uderza echem po całym tramwaju, orgazm za orgazmem. Ludzie wytraceni z transu nerwowo probuja sie wydostac (ale to jeszcze nie był przystanek hehe, wiec biegaja nerwowo). Ty wciaz masz orgazm :). Ja wciaz napieram, bardziej brutalnie, ty wciaz masz orgazm :(.Ja własnie zaczynam, raz za razem gwałtowne explozje targaja mym ciałem, ale wciaz pre do przodu, przy kazdym wejsciu nadmiar spermy wytryska na zewnatrz a reszta spływa ci po nogach. A ty wciaz masz orgazm...Obraz sie coraz bardziej rozmywa, sen sie konczy, ja budze sie z krzykiem:))) -
Niepokój
Marek Blazkow odpowiedział(a) na Marek Blazkow utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Dziekuje Pani, może rzeczywiście ma Pani racje :-)))) -
Sen mój pierwszy
Marek Blazkow odpowiedział(a) na Marek Blazkow utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Dzieki, okazałeś sie wielce pomocny, poczytam sobie jeszcze potem dokładnie twoje spostrzeżenia i postaram sie wprowadzić w życie. Moge troche uwag wprowadzić, co miałem na mysli, i jak to odczuwam do kilku podpunktów: 1. Gdzieś niżej tuż nad mym wzrokiem- nad wzrokiem? to jak mogłeś go widzieć? (chodziło że coś dostrzegasz kontem oka, nie widzisz, ale cos jakby przelatuje, niewiedziałem jak to napisac, bo bardziej to poczułem niż zobaczyłem) 2. ptak, niewiadomego pochodzenia - wiadomego- z jaja- (śmieszne, ale serio, wydawał sie dziwny, i trudno mi było określic co to, w każdym razie latało a nie był to samolot :-)))) ) 3. krzyk tak doniosły i tak podobny dziecku - donośny zapewne miałeś na myśli i podobny do krzyku dziecka. Nie wiem- to twoja opowieść. (tak, trafna uwaga, miało być donośny :-))), dzięki) 4. dziwnie w jednym miejscu czerwone- dziwne spostrzeżenie - (chciałem oddać atmosfere snu, niezbyt realną i nienasuwającą skojażeń od razu, widze krew, wiem że jest ranny, ale nie do końca zdaje se z tego sprawe, to tak jakbyś nagle w śnie zobaczył: "o cholera ja krwawie, co jest?) 5. Polana jakby zmieniała swe kształty, raz węższa, raz szersza, jakby las- jakby... jakby (wiem że to powtórzenia, ale hmm, dałem je chyba specjalnie a nie przez nieuwage, do końca niewiem poco, jak toś wie, to chętnie sie dowiem poco dałem :-))) , bo jechałem bardziej na odczuciach, niż na prawidłowej składni, może mi sie wydaje, ale czy to nie nadaje tempa temu miejscu, powtarzajace sie słowa, nie przyśpieszają akcji?) 6. Nagle coś mnie ściaga ostro ku dołowi- niejasne- przecież stałeś na polanie - (to jest akurat bardzo proste, przez cały czas stałem na polanie, to było coś jak "wędrówka dusz", przez cały czas aż do "z impetem wpadam na siebie i znów jestem sobą" ) 7. Dostrzegam anioła obok, bez skrzydeł, mocno we mnie wtulona i drżąca - to musiała być anielica ;-) (ładna chociaż?) (tak bardzo ładna, tylko nie moge skojażyć, tak jakbym nie widział twarzy, albo nie mógł zrozumieć, nie mógł pojąc, moze poprostu była tak piękna że mój umysł nie był w stanie sobie tego przyswoic, a zresztą, sam niewiem, to był sen, ja go nie wymyslał, a próbuje przedstawić jaki rzeczywiście był) 8. Trochę jak w zepsutym telewizorze- wizja jest- fonii brak. - (fakt czasami foni nie było, ale obraz był wyjątkowo idealny, wiec moze z telewizorem nie jest do końca tak żle :-))) ) Z reguły snów nie pamiętam, ten był wyjątkowo dziwny i jego pamiętam w całości, jakby przesłanie, ostrzeżenie, a moze obawa, sam niewiem. Może wszystko naraz :-( Starałem sie go przedstawić tak jak go pamiętałem, moze ktos poda mi jego prawdziwe przesłanie, jesli wogóle jest jakieś) Dzieki, -
Niepokój
Marek Blazkow odpowiedział(a) na Marek Blazkow utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Ok, wiem że to kiepskie, ale chętnie posłucham krytycznych i konstruktywnych uwag. Nie chciałbym kończyć z czymś z czym dopiero zaczynam, a przez co próbuje odciążyć swą dusze, a i niezważajcie na błędy ortograficzne, bo robie ich pełno, a to ze nie ma przecinków to specjalnie :-))) , czułem że lepiej bez. Gdy chwile spędzone nad zycia zmaganiem przeminą w kruka białego tęsknocie do złamanych skrzydeł na lekkim wietrze niesionych w niepamięć. Gdy próżnie szukając boskości w niebycie krwawym upadkiem dusza splamiona w szponach demona szuka wytchnienia. Zło z dobrem od wieków na przemian splecione w extazie.Stłumione niewiedzą mysli me w bólu płyną żyłami do serca zbolałego od uczuć miłości czy gniewu. Dzis sam już niewiem. -
Sen mój pierwszy
Marek Blazkow odpowiedział(a) na Marek Blazkow utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Rzeczywiście to mój pierwszy opisany, i wogóle to są moje pierwsze kroki w tym czymś, czego nawet nie sposób mi określić, może nawet nie bede próbował. Starałem sie go przedstawić najlepiej jak potrafiłem, ale i tak kiepsko mi to wyszło, badzcie delikatni, ale i krytyczni, konstruktywnie krytyczni, nie mam w sobie wyrobionej oceny konstruktywnej swoich textów, wiec prosze o pomoc, wiem że nie jest najlepsze, nawet nie jest dobre, mam nadzieje że z czasem bedzie lepsze. Prosze. Jest takie miejsce. Widziałem je w snach. Gdzies pomiędzy Niebem a Ziemią. Jestem tam, i widze tak wyraźnie jakby to nie był sen, widze kolory i kształty dziwnie realne. Patrze przed siebie, zdaje mi sie jakbym płynął, ale wiem że wciąż stoje, widze ostre szczyty, gdzies w oddali, wyniosłe i piękne, pokryte lodem tak starym, że prawie odczuwam boską moc użytą do ich tworzenia. Gdzieś niżej tuż nad mym wzrokiem przemknął ptak, niewiadomego pochodzenia, wydając z siebie krzyk tak doniosły i tak podobny dziecku w chwili narodzin, że mimowolnie podążam za nim. Rozpostarte skrzydła, dziwnie w jednym miejscu czerwone. Strach w oczach i bezsilność, wyzbyte duszy ciało unoszone na silnym wietrze zapamiętale bije skrzydłami by dotrzec do niewiadomego mi celu. Resztką sił uwalniam sie spod hipnotyzującej wizji śmierci i ruszam dalej. Widze las nieprzebyty i mroczny, pełen złych stworzeń, ciągnący sie kilometrami wokół polany na której stoje. Polana jakby zmieniała swe kształty, raz węższa, raz szersza, jakby las raz przybliżał sie, a raz oddalał, jakby zło odwieczne starało sie sforsowac ostatnie granice i zawłądnąć ostatnim kawałkiem wolnej przestrzeni, dziwnym prawem należącej do niego. Polana pagórkowata, pokryta dywanem traw i kwiatów, w milionach kolorów mieni sie i faluje. Nagle coś mnie ściaga ostro ku dołowi, z impetem wpadam na siebie i znów jestem sobą. Dostrzegam anioła obok, bez skrzydeł, mocno we mnie wtulona i drżąca na ciele, wpatrzona w las, niewidzącym wzrokiem. Obejmuje ją w pół, obracam do siebie, patrze jej w oczy jak najgłębiej moge, mówie coś, niewiem co, ale czuje że już nie drży, wraca wesoły usmiech i błysk w jej oczach. Całuje ją długo i namiętnie. Ziemia umyka spod stóp, niebywałe ciepło spływa na mnie, czuje że znalazłem coś ważnego, że dusza poprzez kolejne wcielenia od wieków szukała własnie tego, a gdy już to w końcu znalazła nie może pomieścić w sobie tego bólu i radości, nadmiar uczuć powoduje że po policzkach zaczynają spływać łzy, serce przyśpiesza, bije jak oszalałe, prawie zdolne wyrwać sie i wraz ze złączonymi dwoma połówkami duszy uleciec do nieba. Umieram a jednoczesnie rodze sie do życia.