Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

ovoc ziemii

Użytkownicy
  • Postów

    67
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Odpowiedzi opublikowane przez ovoc ziemii

  1. UWAGA!
    Mam przyjemność ogłosić, że w dniach 11.05 - 19.05.2009
    na stronie www.lawinasquot.fora.pl odbędzie się konkurs fotograficzny
    na najbardziej oryginalne zdjęcie z adresem strony, umieszczonym w nietypowym miejscu. Nagrodą jest satysfakcja z wygranej, specjalna ranga na forum,
    a także wykorzystanie przez nas zdjęcia na banner reklamowy strony.

    Zasady konkursu:
    1. Udział w konkursie mogą wziąć użytkownicy zarejestrowani na stronie www.lawinasquot.fora.pl
    2. Na konkurs wysyłamy wyłącznie zdjęcia premierowe. Każdy użytkownik może przysłać maksymalnie trzy fotografie.
    3. Maksymalny rozmiar zdjęcia - szerokość 600 pikseli, wysokość 600 pikseli.
    4. Wszystkich chętnych do udziału w konkursie proszę o przesyłanie prac
    na adres [email protected]
    5. Zdjęcia będę wklejać ja, autorzy zostaną ujawnieni przy ogłoszeniu wyników.
    6. Głosowanie jest jawne i będzie trwało przez trzy dni po zakończeniu konkursu. Każdy użytkownik może wytypować trzy zdjęcia - za 1 pkt., za 2 pkt., za 3 pkt. Głosować mogą wyłącznie osoby zarejestrowane na forum. Nie można głosować na własne prace.

    Troy.
  2. b.c.



    tyle ciebie tutaj ile razy wypowiem cię ze wstydem
    co to za paradoks nie urodziwszy się dostać nieśmiertelność
    zza szkła patrzeć na duże duże oczy długie długie palce
    tyle ciebie tutaj ile razy zapomnę że istniejesz
    pod nakrętką oddychając silikonem wmieszany w ewolucję
    plastynacji tkanek

    chodź mały zgotuję ci raj tam na górze schodami
    ruchomymi pojedziemy do blue city dla wszystkich
    starczy miejsca pod wielkim dachem nieba


    chodź chodź w uterus wtłoczony powszednio cudownie
    zachowany w słoiku utrwalony w świecie artyzmu bez tabu
    znaczysz tyle co swoja łza żywiczna szczerze polimerowa





    marzec 2009
  3. tam pod oknem



    rozsmarowano mój letni wieczór jak kostkę
    zjełczałego masła. odpływasz coraz dalej, z każdym dniem
    powszednim. i nikt już nie pyta, czy wszystko w porządku.
    a dziś został uśpiony pies, mój pies został uśpiony,
    a mnie znów nie było

    w naszym domu retro - rodzinnym, pachnącym vifonem
    i grzybem, wilgocią od strony ściany, kiedyś regularnie
    ostrzeliwanej, później obijanej przez podwórkowe
    piłki.

    pies, mój pies, którego karmiłyśmy butelką z dydkiem,
    środowym mlekiem od chłopa; cudownie odratowany po wypiciu
    bielinki z aluminiowej balii z firankami.

    teraz śpi w ogródku, którego zrzekłam się dawno.
    zdawać by się mogło, że jestem suchym źródłem,
    a wciąż jeszcze widzę miejsce na chodniku, gdzie leży rozlane,
    moje lepkie dzieciństwo.

    nieprawdą jest, że przyszłe dni zszywają rozdarte zdarzenia,
    bo wciąż znajduję nowy punkt, który krwawi mocniej. może by tak
    spróbować wyjść z siebie, odizolować te wszystkie ogniska
    i patrzeć jak gasną światła w oknach, gdy nie mam dokąd pójść.

    mój letni wieczór konał i wytoczyły się brunatne, ociężałe
    myśli. cholera, mój wieczór konał, podczas gdy modlitwy spieniły się
    między płytami chodnikowymi, które później ktoś zasypał piachem,
    ale tego już nie pamiętam. zupełnie jakby było mnie dwie.
    ja sobą, ja tobą.









    marzec 2009

  4. To ta chwila laylah, kiedy arabski mężczyzna
    wyciąga rękę do drżącej gałązki i zrywa kwaśne
    owoce.

    Rozgrzana pustynia uchyla swój czar- szab
    odkrywając tajemnice orientalnych ogrodów.
    Tam, w spękanej ziemi będą pęcznieć także
    i puste nasiona.

    Arabski mężczyzna naniza je na niteczkę
    i sprzeda na targu jak barwne korale.

  5. lekko napiera na wejście
    mógłby się w końcu zdecydować
    nie mogę czekać całą wieczność
    niepostrzeżenie próbuje się kolejny
    raz wślizgnąć do środka
    by po chwili znów się cofnąć
    za chwilę zaleje mnie krew
    czuję jak serce dudni ukryte
    za sterczącymi z zimna sutkami
    wsunął się już do połowy
    patrząc na zadowolony uśmiech
    na mojej twarzy który nie zdążył
    nawet zastygnąć bo raptem
    znów się cofnął
    jest za gruby by wejść dalej










































    facet w drzwiach

  6. nie wiedziałeś że mogę
    mieć tyle twarzy ale
    w końcu sam chciałeś
    posmakować wnętrza

    czuję nacisk zębów
    na sprężystej
    powierzchni za chwilę
    będę gotowa by się
    rozdzielić

    gdyby tylko dawno temu
    nikt nie przerwał spójności
    lustra rzucając kamieniem

    dziś nie poznałbyś goryczy
    grejpfruta błądząc w moim
    miąższu

  7. nie wydrążysz już kamienia
    bo woda zastyga w sople

    gdy idzie zima ptaki odlatują
    a później przez ukwiecone szyby
    mogę dojrzeć jedynie biel ulic
    i poszarzałe popiołem chodniki

    teraz ręce musisz schować
    do kieszeni tam znajdziesz
    powszednie okruchy naszych
    małych dużych wzlotów

    możesz je rozrzucić na stole
    długo nietknięte w końcu
    zzielenieją

    nie namawiaj mnie już więcej
    bym została

  8. Słyszę jak krzyczą nabrzmiałe paniką.
    Krążą by zaraz ugodzić. Wyrwą kolejny
    kawał mięsa. Wyrzucam je za lustro
    źrenic, niech oplują ścianę.

    W piersi kręci się bęben schizo – frani.
    Ja – potem sklejona z podłogą, wypłuczę
    solą zgniliznę. Choć odpyliłam pamięć
    z kotów, szramy zostały tak samo głębokie.

    Zobacz! Na nogach ugiętych w kolanach
    stoję dość silna by zejść do kopalni.
    Nie potrzebuję niczyich rąk śmierdzących
    Sterillium, jakby moja skóra przenosiła
    nieszczęście.

    Czuję na plecach ciekawe spojrzenia,
    kiedyś całkiem odwrócone, teraz niepotrzebne.
    Jedynie proszę, nie trzaskajcie drzwiami, kiedy
    uczę się chodzić.

  9. Tam, gdzie w rytmie starego rocka
    miesza się pot gorących ciał szepczesz,
    że primo wnętrze a błękit moich
    oczu jest obietnicą nieba.

    Tak. Mam bogate wnętrze. Serce
    z dwóch komór i przedsionków.
    Słyszę jak pompuje krew w autostradę
    aorty. A może to tylko alkohol
    szumi w uszach.

    Mam jamę ustną, płuca i głośnię.
    Na jednym wydechu potrafię wypluć
    wstęgi słów, wagony słów. Zanim
    wątroba rozłoży je razem z etanolem
    i zostanie tylko kac.

    Masz granatowe subaru z czterema
    kołami i kierownicą, iPoda
    i własny pokój.

    Nie wiesz, że nie lubię jeść jabłek
    ze skórką. Moje tęczówki są zielone.

  10. Magnetowit :) ale mi nie chodzi o żaden feminizm, bo feministką ni jestem. Tylko o to, że ignorancja facetów, którzy uważają się za silniejszych itp. blokuje bardzo często w niektórych sytuacjach. Kobieta wtedy nie może się powiedzmy spełnić w męskim zawodzie, o którym marzy:)

  11. Tak, palę. Mam swoją zapalniczkę.
    Lubię sama kontrolować jej płomień.
    Nie muszę iść przodem, więc po co
    otwierasz przede mną drzwi.
    Moja noga poci się i brudzi.
    Czasem nawet śmierdzi.

    Ucho od reklamówki wrzyna
    się w dłoń. Nie. Nie chcę.
    Ręka nie odpadnie. Doniosę.
    Pozbieram co wypadnie. Mój
    kręgosłup potrafi się zginać.
    Dotykam chodnika pod stopami.

    Schowaj portfel. Jestem kobietą
    i płacę sama za siebie.

  12. Dziękuję :) w zasadzie chodzi o to, że nie ma co się oszukiwać i wymyślać różnych farmazonów jak wiadomo o co chodzi:) Po co te pozory? A kaganiec - bardziej zaznacza pozbycie się tego wszystkiego, trochę coś jakby ze zwierzęcia, Dziękuję za opinię:)

  13. W ramach kurtuazji
    wymyślimy historię
    romantycznej miłości.
    Niebo, motylki, Titanic
    i te sprawy.
    Północ – południe.
    Nieunikniona rozłąka.

    Tymczasem stoimy naprzeciwko siebie
    obdarci z ubrań i pozorów.

    Zdejmuję twój kaganiec.

  14. W ramach kurtuazji
    wymyślimy historię
    romantycznej miłości.
    Niebo, motylki, Titanic
    i te sprawy.
    Północ – południe.
    Nieunikniona rozłąka.

    Tymczasem stoimy naprzeciwko siebie
    obdarci z ubrań i pozorów.

    Zdejmuję twój kaganiec.

  15. ojej! Nie wierzę, że w końcu ktoś odgadł ten wiersz :D Dom spokojnej starości. Peel może polubić pracę jedynie przez rozwijanie w sobie obojętności. Jak wychodzi z pracy, zapomina o tym, że ci ludzie odchodzą tam. To umieralnia. Pije napój energetyczny, czeka na tramwaj, wraca do domu. A te wszystkie tragedie tych ludzi ( gwoździe, chodzi tu przenoście o gw. do trumny) stają się nieważne.
    dziekuję:)

  16. Słyszałam, że Jezus podobno zmartwychwstał
    więc pobiegłam znaleźć cię w kamieniu.
    Przygryzam wargi naiwnie szukając ziarenek
    piasku między zębami. Nic, tylko sól.

    Szeroka blizna na kafelkach kuchennej podłogi
    jest już lepka od mojego wzroku. Kurczę się,
    zaraz wypełnię sobą jej kształt, aby poczuć
    ciebie jeszcze tylko jedną chwilę.

    Połykam święcone powietrze ale drażni mnie
    zapach starego mięsa w ich oddechach.
    Wiesz, ta prawda boli nawet rozcieńczona
    nocnym procentem.

    Jeszcze tylko jutro pozwól mi krzyknąć
    w głąb kamienia. A później spalę twoje
    sine paznokcie i wrócę do domu
    posegregować wszystkie zdjęcia.

  17. szybko odchodzą więc dam im bezpieczeństwo
    o zapachu lateksu w soli i udam że
    ściany nie lepią się od wzroku

    raz krew trysnęła mi w twarz
    odruchowo zacisnęłam powieki

    o ósmej piętnaście mam tramwaj więc biegnę

    rozpuszczę ich gwoździe w bąbelkach burna
    za cztery dziewięćdziesiąt




    **


    myślicie, że tak jest lepiej? Poprawiłam według waszych uwag.:)

×
×
  • Dodaj nową pozycję...