postanowiłem pozostać
przez nią
przeze mnie
przepłynęło coś w rodzaju drgającej fali
w kolorze blasków i ciepła
fala rozbryzgnęła się
pożerając nas
(razem i nawzajem)
postanowiła pozostać
Byłaś dla mnie miastem
Najważniejszym punktem płaszczyzny
Jedynym filmem w kinie
W jedynym kinie
Jadąc do tego miasta i już w nim będąc
Nie widziałem żadnych jego zabudowań,
żadnych uliczek i sklepów,
na płaszczyźnie miasta nie było nic
Nie było też ciebie
Ty istniałaś tylko
W jednym zapalonym światełku
jednego jedynego okna;
właściwie to jego też nie było
tak samo jak mnie nie było
jedynym sensem tego miasta
jest istnienie ciebie - obok mnie
CISZA, jest najgłośniejsza.
Zniszczy. ZABIJE
Brakiem pozorów, uwiedzie
i zgwałci, sam siebie,
po cichu, w ciszę.
Uciekam przed nią, krzykiem
Przynajmniej omijam.
SZEPTEM - ZABIJAM
Mam dość tego miasta
Ciągle niedzielnego
codziennej jesieni
lub jeszcze gorzej
mam dość
Dość mam szarego
nieba, chodnika
Mam dość tego niczego
Cicho... i skonał