gdzie tylko wody przestronne
miejsce po stopie w głąb opada rybą*
na ile wycenisz moment z papierosem
na ile dni łamać wyczekiwanie
drobinki złota zostające na dnie
po goldwasserze
a dziś? krawędzie morza
ciężka cykliczność pływających wrażeń
dziś powielane wołaniem o brzęk szkła
jak dziecko uciekam
nieznośnym przypływom zaćmionym słońcom
i tnę. niebo na bletki; płótno na obrazy jak? żeby wolność pisała się przez wodę,
jak przez błonki liści wyschniętego kwiatu**
już mi ciebie zabrakło, zamilkły
wołacze, ale wiem: noszę
kryształki soli, ciężar wody spowalnia nurt
nuty dalekobieżne, słowa odbijają się, czy to
początek końca
głębszy od cichej mimiki fal?
obliczalny jest oddech. im dalej tym ciężej
wejść w zaćmione słońce, przepływy.
na ile mi ciebie wystarczy? można
dojrzeć do chwil, zacząć od napięć.
tli się niebo, tylko jak?
----------------------------------------------
* J.Matej
**E.Pasewicz