Powinnam raczej wstrzymać się od krytyki, ponieważ niedawno przypominałam sobie "Mistrza i Małgorzatę" i pewnie podświadomie porównuję twoje opowiadanie z jedną z najważniejszych książek XX wieku (nie na twoją korzyść).
Jednak upraszasz się o komentarze, więc...
Osoby, które wypowiadały się przede mną wskazały kilka kalekich zdań (dobrze, że ominęła mnie gospoda w centrum ;-)). Mnie razi wypowiedź Piłata "- Bierzecie na siebie jego krew!"... Wcześniej jest mowa o Barabaszu, więc logika wskazuje, że jest to skrót myślowy (krew chyba jest jednak Jezusa...?). Nie wydaje mi się jednak by procurator w rozmowie z ludem mógł używać skrótów myślowych (jeżeli zakładamy, że jest dość inteligenty oraz dumny i nie chce zradzać ludowi, iż jest w to zaangażowany emocjonalnie- a może nie jest, a ja sugeruję się "mistrzem..."?), które świadczą o poufałości, ponieważ używamy ich w rozmowie jedynie z lustrem i z kimś kto dobrze nas rozumie.
Jeżeli w domyśle, wypowiadając te słowa, Piłat wskazuje skazańca, powinieneś to zaznaczyć.
Poza tym tekst jest ogólnie trochę masło-maślanowaty. Jedyne, co robi na mnie wrażenie to słowa Barabasza