
Malkal
Użytkownicy-
Postów
45 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Malkal
-
Już garść kolejnych Myśli trafia do kosza Słów tak-wiele tak-samych Próbuje się wyrwać Pod paznokciami Jeszcze znajdę elektron Z głaskanej głowy rozmytej Za wzroku sięganiem Bez dedykacji Tylko słowa do ściany Rzucane bezgłośnie gdy Przed murem kwiat więdnie
-
dzień dobry jak co dzień przeklinam swe grzechy co nocą opadły na piersi zmęczonych poświatę matek trzech losu znów niecierpliwość nie wiem czy prosić mogę o słońce co chlebem i wodą o deszcze co oczy me chłoną o góry ich szczyty syrenie o drzewa w me włosy wczesane doliny gdzie gubię rozmyślnie plecy i to co za nimi gdy szepczę do uszu dzień dobry jak co dzień
-
nigdzie być zawsze śnić palić słowa pieśni krzyczanych dumnie w kamienne twarze spalić świat chęcią barw już się nie uwolnić bratnich myśli śpiew w pijane noce krzepki śmiech starych strzech przykryją całunem nas słabych i tak w uśmiechu kurz ja wiem ze wiesz ja wiem ze chcesz tych paru słów wplątanych we włosy ja wiem ze wiem ja wiem ze chcę
-
Może Tak wyobraźnię Przełamać na pół Związać, wyrzucić Zatrzeć schematy Myśl na łańcuchu Poszczuć na szary Dnia spokojnego Ciepły powiek zmierzch Przekląć niedbale Niby naprawdę Drewniane ręce Co toczą głaz Dziś palce na szkle Mocniej zaciskam Bez barw pęka sieć Ciepłe posocze To nic
-
Grzeczny [Perwersja]
Malkal odpowiedział(a) na Malkal utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Będę grzeczny Obiecuję Gdy w kajdany mnie Zakujesz Będziesz bić mnie wtedy Pejczem Cicho jęknę, potem Wzejdę Na szczyt szczytów się Wnet wzbiję Gdy oberwę w głowę Kijem Pasem bijesz mnie Po rękach Krew zakrzepła w cudnych Mękach Siniak, blizny, ciało Boli Ty wciąż męczysz mnie Do woli Wciąż przemocą mnie Traktujesz Będę grzeczny Obiecuję -
Te trzy czwarte świadomości Utrzymałem w swoich rękach Z trudem parującym z żył Jedną czwartą Waszej Mości Przeznaczyłem na mych mękach Lecz z chęcią - nie będę krył Te trzy ćwierci pomyślności Zastawiłem za blask ognia Czarnych plam pośrodku mórz Jedna czwarta mej zazdrości Zapisana we mnie od dnia Który wymiótł pył i kurz Te trzy czwarte świadomości Warte wiele, nic nie warte Zesztywniałe brakiem snu Zapominam w codzienności I przykrywam wszystko żartem O, szalona, nie wierz mu
-
Leżeliśmy tak sobie w tej ciemnej mogile Mój mózg wyjedzony, w Twój kark wbity sztylet Wżerały się w nas robaki miłośnie Ja w-zdechłam, Ty w-zdechłeś beztrosko
-
Zapach piwa i kiełbasek
Malkal odpowiedział(a) na Malkal utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
[quote]Zapach piwa i kiełbasek tak chwycił mnie za serce - po jakiego, tutaj potrzebne to serce, Z uwagi na kontekst powstania tego tworu, serce było niezbędne. :P [quote]dlaczego niektóre wyraz w środku zdań są napisane dużą literą ? Ponieważ to swego rodzaju nazwy. :P [quote](moim bardzo subiektywnym zdaniem) Dlatego nie będę nawet próbował się bronić przed żadnymi zarzutami. De gustibus non disputandum. [quote]ktoś nacisnął parę razy enter i na poczatku wersów dał dużą literę Jakby pan/pani zgadł/zgadła. :P -
Zapach piwa i kiełbasek
Malkal odpowiedział(a) na Malkal utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Zapach piwa i kiełbasek tak chwycił mnie za serce, Że nowy dzień przywitałem przewieszony przez barierkę. Wyciągnąłem zmęczony obraz jeszcze półsennej rzeczywistości I nie zwlekając przetransportowałem mężny strumień W dół rynną, wzniecając tym samym małe sąsiedzkie Piekło w królestwie Chodnikowej Płyty. Mimo wszystko Poczułem zadowolenie. Z pomocą Noża Do Masła Zanieczyściłem dziewiczość Przedpokoju, lecz okazało się, Że jestem sam wśród ośmiu ścian i krzywego sufitu na Którym miały czelność paść się wczorajsze, niekoniecznie Czyste myśli. Rzuciłem butem do komnaty obok. Okazała się równie niespełniona co ja i Przedpokój, Ale nie pozwoliłem by ogarnęła nas obła melancholia. Doświadczenie Trzech Nocy podpowiedziało mi gdzie Może znajdować się To. Na biało-białych kafelkach Kuchennego parkietu zagrałem w klasy. Dziś II B niestety Musiała iść do krowy, ale w nagrodę mogli pomacać jej kropki. Kiedy i tych się pozbyłem, droga stała otworem. Bardzo Szerokim otworem. Wręcz Otworem. Ot, Wór otworzyłem I wypełzły z niego moje dwa półsenne marzenia. Zapach piwa i kiełbasek znowu chwycił mnie za serce... -
zaciągam się wieczornym uściskiem
Malkal odpowiedział(a) na Lucyferia Piekielna utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
O, a więc witam sąsiadkę (niemalże). :) -
Hmm, może gdybyś znała kontekst to nie powiedziałabyś, że to bez sensu. A mogłabyś powiedzieć w których miejscach gubię ten rytm? Byłbym wdzięczny. Pozdrawiam. ;)
-
zaciągam się wieczornym uściskiem
Malkal odpowiedział(a) na Lucyferia Piekielna utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Brzmi jakbyś pisząc ten wiersz, siedziała na nowohuckim osiedlu w towarzystwia psa, któremu ślina cieknie z pyska... Mały szczegół: zgubiłaś "t" w konfetti. Pozdrawiam -
W małej chatce, w wiosce Piła Wazelina sobie żyła. Dnia pewnego rankiem wstała Myśl jej głowie zaświtała, Więc czym prędzej wdziała szaty Biegiem! Dalej, na rogaty. Tam zastała dziatek mrowie. Głośno rzecze: „Coś wam powiem!” Dzieci stały osłupiałe. „Ja wam powiem prawdy stałe. Jakie życie ma być wasze, Jak kształtować swoją czaszę, Jak robić ogórki z dżemem, Jak pokroić łyżkę chlebem.” Mały Kubuś parsknął śmiechem, Który poniósł się w las echem. „Niedorzeczne prawdy rzeczesz, To głupoty wszystko przecież!” Wazelina spąsowiała, Siła dechu w płuco brała, Na Kubusia głośno krzyczy I mu jego winy liczy. Klnie, wyzywa siłę bożą, Może duchy ją wspomożą W tej miernoty ukaraniu. „Precz niecnoto! Żywiej draniu!” Chłopiec ramionami wzruszył Obrót w tył, ze śmiechem ruszył. Wazelina uśmiechnięta, Dalej uczy pacholęta. Wnet Marysia rękę wznosi, Wazelinę grzecznie prosi: „Oczywiste prawdy rzeczesz, My to wszystko wiemy przecież. Daruj sobie już te mowy, Lepiej idź wydoić krowy.” Wazelina nie zaprzecza „Ja się nie chce z tobą sprzeczać, Ale może tu nie wszystkie Dzieci myślą >>Oczywiste! Może myślą wręcz inaczej, Moje słowa mają raczej Dziatki skłonić do myślenia.” „Dosyć tego seplenienia” Myślą dzieci i odchodzą. Wazelina myśli stojąc: "Swej mądrości dałam rolę Mogę iść zaorać pole".
-
Olbrzym Ymer obudził się gdy siedmiu skrzydlatych karzełków zadęło w złote trąby tuż przy jego uchu. Był zły. Miał taki piękny sen, a teraz musiał wrócić do szarej rzeczywistości. Leniwym ruchem ręki odpędził karzełków, którzy uciekli w popłochu gubiąc swoje instrumenty. Powoli przejechał kamiennymi palcami po drzewiastych włosach. Cholera! Trochę wyłysiał przez ten czas kiedy spał. Oceaniczne oczy piekły go niemiłosiernie. Zamrugał powiekami. Już trochę lepiej. Swędziała go brew. Podrapał się strzepując miliony małych istotek. Krzyczały spadając, lecz Ymer nie mógł ich słyszeć. Dotknął zębów, przeżartych przez próchnicę. Niedobrze. Czas wyraźnie mu nie służył. Zebrał się w sobie i zeskoczył niezgrabnie z gałęzi Yggdrasila. Potknął się o Nighogga i przewrócił. Wymamrotał „przepraszam”, podnosząc się na zesztywniałe nogi. Gdy popatrzył w górę, zobaczył przyglądające mu się oko wpisane w trójkąt. Mieniło się jasnymi barwami oślepiając olbrzyma. - Ej ty! – Ymer usłyszał w swojej głowie głos, najwyraźniej należący do oka. - Czego? – zapytał, przesłaniając ślepia ręką dla ochrony przed oślepiającym światłem. - To nie tak miało być! Zepsułeś mój boski plan! - Mam to w dupie – powiedział olbrzym i odszedł w poszukiwaniu spokojniejszego miejsca do spania.
-
Pośród ksiąg Ostanie znacząc szczyty W cieniu łąk Ozdabiać szlak przebyty Te oczy małe Niebieska cieni toń Płynie po skale Wesoła śmiechu woń Kształty jedwabne Leniwie piętrzą się Ty wiesz, nie zgadnę Co jutro weźmie mnie Zaglądam w niebo Ciemne nitki chmur By myślą jedną Ogarnąć ciało gór Dotknąć w zachwycie Te ciepłe rzeki żył Pomnieć w niebycie Ten wielki czasu pył Zakrzyknąć nagle Wpisany w przestrzeń świt Napiąć jak żagle Mój pół-swobodny mit
-
A gdyby tak rzeczywistość...?
Malkal odpowiedział(a) na Malkal utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
Myślę, że zmiana wielkich liter ma małe niewiele zmieni. "Ich" mogę wyrzucić, ale przy tym muszę zmienić trochę tą strofę. 'Drobny powiew kurzu' mi się podoba, 'śmieje się duch śmiechu' burzy mi trochę rytm. Wielkie dzięki za uwagi. Pozdrawiam. -
A gdyby tak rzeczywistość...?
Malkal odpowiedział(a) na Malkal utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
Znowu śnię Rdzawy zmierzch Opala szarą trawę Drobny powiew kurzu Na pospolitej łące Jasny cień Woła mnie Zabarwiony myślą Ja odpowiadam idę Zahipnotyzowany Tańczy cień Pośród drzew W koronach takt jednaki Śmieje się śmiechu duch Kolory przemianuje Budzę się Stawiam sen Na półce ponad głową Myślę że sen mój jasny Odkryję kiedyś znowu -
Koła stuk Stuk o bruk Zwykłe krople Z nieba Stoisz tam Pośród bram W garści ściskasz Życie Ludzi tłum Myśli szum Serce szybciej Bije Ciepły krzyk W żyłach Twych Garść zaciskasz Mocniej Lekki ruch Teraz znów Wódka szybciej Płynie Jeden krok Wchodzisz w mrok Podrzynając Gardło Krople stuk Stuk o bruk Martwe ciało Gnije Leży tam Pośród bram Ktoś potyka Się i... ...krople stuk Stuk o bruk...
-
Panna Nadzieja w rękach mistrza małodobrego
Malkal odpowiedział(a) na Malkal utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Poznajesz żywą mękę Gdy tną Ci piłą rękę I już wiesz jak się skrzeczy Gdy wbiją topór w plecy I nie masz już godności Gdy kołem łamią kości Zdychasz długo, powoli I już wiesz jak to boli Miałaś wiarę Wiara więdnie Wraz z dotykiem żelaza rozgrzanego Oczy stare Patrzą smętnie Na Ciebie obok żalu natrętnego Zdechłaś tak jak przyszłaś Bez sensu Nie zwlekałem, zakopałem Pod płotem I już lepiej trochę spałem Potem -
Na plecach niesiesz swój krzyż odwrócony, Po drodze szatańskim symbolem oznaczonej. W cieniu stąpasz, choć krokiem donośnym. Sama wśród ludzi ogromu. Myślom wciąż żyły podcinasz, Karmisz chóry aniołów upadłych, Wielbisz tą nicość, przytulasz do siebie. Krwią swoją zalać cały świat pragniesz. Uśmiechasz się gdy nie widzi nikt. Przecież to nie przystoi, Rozjaśniać oblicze grymasem mdłym. Radość i śmiech to nie twój świat. Niewidzącym wzrokiem omijasz sens. Bezgłośnie krzyczysz by zauważył Cię ktoś. Potrącona padasz, nie pragniesz już wstać. Na łożu z cierni zasypiasz słysząc tylko... Śmiech... Zegar tyka, odmierzając sekund bieg. Piętnaście lat, śmieszności szczyt. Czarny włos, czarny strój Nocy boisz się Bredzisz Zostawcie mnie, zaopiekujcie się mną...
-
Obrazy dostarczane do mózgu za pomocą receptorów zmysłów
Malkal odpowiedział(a) na Malkal utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Czy widzisz obrazy? Ta ściana niesie Więcej Niż dał jej malarz Pokojowy Myśl, chcieć Sztywno Aż do zmroku Czy czujesz słowa? Karty głębią Zalewane Martwy mówca Na Forum Romanum Mieć siłę Czuć i patrzeć Bez rozumu -
A dlaczegóż to? :>
-
Gdy Muza ma przejrzysta pociągnie za sznur, I odezwie się słowem - echem, pośród gór, Rozgrzaną czerwienią zabarwi myśli tchnienie, Przyjdzie ta siła i zemknie - oka mgnienie. I znowu przygasnę. Wosk już rozlany, Zalepia złamanych piór moich kajdany. Lecz kiedy znowu poczuję ten głód, Wyciągnę natchnienie spomiędzy jej...
-
Psychodeliczne stanu umysłu melancholijnego rolnika
Malkal odpowiedział(a) na Malkal utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
widziałem o wiele 'chorsze' ale to już nie Pana.......... Właśnie ja mówiłem, że to MÓJ najbardziej chory. -
Psychodeliczne stanu umysłu melancholijnego rolnika
Malkal odpowiedział(a) na Malkal utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Hmmm, cieszę się, że się podoba. To chyba mój najbardziej chory wiersz. ;) Pozdrawiam