Gra dusz
w zamkniętych słowach.
Ukryta wiara
w coś zabronionego.
Gra kości
po wielkich istotach.
I cisza...
Coś spada na dno.
Kapią łzy,
mieszają się z krwią.
Drwiący śmiech
dodaje ból i popycha...
Spada samotnie,
nikt nie chce go znać.
I wierzy odwrotnie,
a w oczach ma strach.
Niegdyś święty,
pokonany ląduje na dnie.
Upadły anioł
z niebios bram.
Porzuca wiarę,
porzuca strach i udaje,
że coś jest wart.
Ukrywa myśli, słowa rzuca na wiatr.
Nie słucha nikogo,
dla siebie sam
władcą jest,
jedynym bogiem od setek lat...