Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Kazuya Szuka

Użytkownicy
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Kazuya Szuka

  1. Jak supernowa, W powolnej agonii, Wybucham myślami. Duszy granice, Zbyt ciasne, Rozszerzyć daremnie próbuję. Istnienie moje, Jak wszechświat, Rośnie, rośnie i rośnie … Czasu za mało, By oddać istotę, Tęsknoty za domem. Samotnie w eterze, Płynę jak fala, Ręką Stwórcy, niechcąco odbity. Okruchu nie widział, Po nosie się drapiąc, Dając mi, nic - następny dzień życia. Natchnął do walki, Nienawiść podsycił, Zradzając śmierci we mnie istnienie. Jak supernowa, W powolnej agonii, Umieram. Nie dam Ci szansy, Na me wskrzeszenie , szczątki swe spale… … i w czarnej dziurze rozsypię
  2. nie podoba mi się zakończenie - ale nie wiem jak "ubrać" je w odpowiedniejsze słowa ... chyba braki w wykształceniu :) Mile widziane propozycje, aby "nabrał skrzydeł" ........................ Czy ja tak poważnie? ... no nie wiem, może troszkę oszukuję:)
  3. Kiedyś napisane, surowe (artystą nie jestem :) ) Proszę o pomoc - czy można coś z tego sklecić Pozdrawiam! _______________________________________________________ Urodziłem się w wieku przemocy Gdzieś między wódką, a matki rozpaczą w walce o przetrwanie Piętnowany pijacką wizją świata Przemocą, kłamstwem i bólem Te noce przepiękne z niebem gwiaździstym I szlochem kobiety, przegranej miłości Wiek strachu … dzieciństwo ukojne … Dlaczego? Czasami przez chmury, słońce przebiło Promyk miłości w ramionach matczynych Zmęczonej pracą, zmęczonej życiem. Nieświadom powagi, swego istnienia Byłem promykiem, trzymałem jej życie …co za ironia W mych wątłych ramionach … … jej życie. Znalazłem ojcostwo, w kolegach przymierzu Cudowne lata beztroskiej zabawy Zbyt prędko alkohol, zbyt prędko pieniądze Łatwo zdobyte, przeklęte, dzwoniące Teraz przepraszam matko przegrana Za noce, tygodnie czekania Ze łzami smutnymi, czekałaś, kochałaś za rany zadane, gdy czarna wyrocznia W togę ubrana, zabrała ci promyk …trzynaście lat chroniony Na rozkaz śniadanie, praca, czy spanie Walka o życie… o honor Najlepszy zbrojmistrz mą zbroję okuwa By przetrwać życie twardsze niż skała …cisza …stagnacja Wyrwany dopiero zimy dwudziestej Gdy chlebem z muru i kraty Życzył mi wolności … Coś zbudziło, otwarło powieki Wieczerza radosna, stół pełny, rodzina …zniknęły Została w oknie żelazna firana,. Na stole bez ryby Tylko smutny stos chleba … i kawa i oni Noce ciche, smutne marzenia Kłótnie o rację, tematy bez celu Miesiące wśród tych samych osób Samotne sny o intymności …o samotności Parodia życia – farsa zasrana Kolce bez róży, śmierć atłasem usłana Rozszarpywany umysł, na czworo kawałków Cztery osoby – cztery wcielenia Okrutny i dobry – mądry i głupi Bez żadnej chemii, ni doktora tytułu Dokonałem cudu , kwartet zwycięstwa Duszy nad ciałem …tylko teraz, kim ja jestem? Bo już zapomniałem Nadszedł mnie wreszcie, dzień powrotu Do życia błękitu, radości, beztroski Poznałem dziewczynę, cudna, wspaniała Nowi znajomi – starzy nieliczni Pierwsza praca, pierwsze życie Matka tak blisko, rodzina za rogiem Dojrzała decyzja o wyśnionej rodzinie Podjęta wspólnie Własne mieszkanie od anioła dostane Wspólne noce, wspólne prawa, Aż do Gwiazdki, która przyszła Na świat. Jestem tatą … Teraz w tych kruchych ramionkach Jest moje życie … znowu ironia Jednak dusza rozdarta, wspomniała o sobie Kąsając subtelnie, szepcząc do ucha Podsuwając mi książki i myśli pochmurne Że to zdrada, fałszywa filozofia Myślami wysoko o życiu, o wierze Doszukałem się pytania Jakie są intencje Boga? Po co nas tworzył z rozmachem malarza Bo chciał wielbienia? Pokłonów? Wena artysty? Może inne były, jego plany …lecz On milczał Uciekł chyba, niczym tatuś nachalnie wybrany Wystraszony przed wyrzeczeniem i obowiązkiem nad życiem istoty Której nie rozumiał bo mu brak miłości Pierwsze wiersze pisane, atramentem rozpaczy Zostałem samotny w mej myśli, w mej duszy Myśl zaraz mi się nasuwa o upadku Ikara Który skrzydlasty i wolny, samotnie bez echa W czeluście zamętu zatopił się czule Myślałem wciąż chciwie, dogłębnie Dostrzegając karykaturę ukrytą Kim jestem? …nikt nie odpowie
  4. Jak supernowa, W powolnej agonii, Wybucham myślami. Duszy granice, Zbyt ciasne, Rozszerzyć daremnie próbuję. Istnienie moje, Jak wszechświat, Rośnie, rośnie i rośnie … Czasu za mało, By oddać istotę, Tęsknoty za domem. Samotnie w eterze, Płynę jak fala, Ręką Stwórcy, niechcąco odbity. Nie widział okruchu, Drapiąc się po nosie, Dając mi nic - następny dzień życia. Natchnął do walki, Nienawiść podsycił, Zradzając we mnie śmierci istnienie. Jak supernowa, W powolnej agonii, Umieram. Nie dam szansy, Na nowe narodziny , Spalę swe szczątki… … i w czarnej dziurze rozsypię
  5. Uczył się godności, gdy nadejdzie śmieć Uczył się odwagi, by obalić mit Uczył się samotności, by mu łatwiej szło Uczył się na śmierć Przyjaciela znalazł w niej Najlepszego jakiego miał Była pewna i niechybna Szybka, wolna, młoda, stara Razem żyli, razem umierali … Zazdroszczę mu przyjaciela do końca życia miał z takim można by chyba konie kraść…
  6. Jestem pod wrażeniem. Naprawdę „czysto” napisane, dogłębnie … … aż ciarki przechodzą. Pozdrawiam!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...