Siedział nocą w parku, w jednym sposród parków w centrach wielkich miast. Rozmawiał z Przyjacielem. Sczęsciarz, ostatnio cieżko w centrach wielkich miast znaleść przyjaciela. Nikt co prawda nie widział jego Przyjaciela, ale czy to ważne? Trzeba umieć patrzeć, aby widzieć to, co najważniejsze... Tak, to z pewnością był jego Przyjaciel.
Słuchał cierpliwie i odpowiadał powoli. Mówił z powagą, dawał rady. Po chwili płakał. Ze śmiechu. Tak, to z pewnością był jego przyjaciel.
I nagle z piskiem opon podjechał ciemny samochód. Wybiegło z niego dwóch mężczyzn z latarkami. Przeszukali go, ale nic nie znaleźli. Tak powiedzieli, bo nie znaleźli tego, czego szukali.
"-Nie boisz sie tak chodzić sam nocą po parku?
-Nie. Mimo ze popełniono tu dwa i pół morderstwa."
Popatrzyli dziwnie, ale nie spytali.
Dorosli nigdy nie pytają, kiedy nie rozumieją.