Ciągle nam mówicie, ciągle powtarzacie 
"Idźcie młodzi ludzie, uczcie się, zmieniajcie, 
Chwalcie waszą siłę, krzepkość i witalność 
I radością życia niszczcie każdą słabość".  
Ciągle nam mówicie, ciągle powtarzacie 
"Podli chuligani, bezmyślne gówniarze. 
Dzieci bez rozumu, kultury, pokory. 
Nie, to nie są ludzie, to tylko potwory”.  
A wy nie widzicie, wy nie dostrzegacie, 
Nigdy nie powiecie „za wiele dźwigacie” 
Kilogramy książek, kilogramy marzeń 
Walkę o swą przyszłość i poszukiwanie.  
I już teraz, kiedy najwięcej nas szczęścia 
Młodzieńczego buntu, dobrego szaleństwa, 
Trochę romantyczni, kiedy czas się bawić 
My o swoje jutro musimy wciąż walczyć.  
Skarżycie się ciągle, że wam ciężko w biurze 
I że świat okrutny, i okrutni ludzie. 
Tęsknicie do czasów, kiedy w naszym wieku 
Biegaliście boso po sadzie na deszczu.  
Mówicie, że każdy z nas ma puste serce, 
W którym są pieniądze, rozrywka, nic więcej, 
Ale chociaż też ten wiek macie za sobą 
Nigdy nie pojmiecie, jaka jest ta młodość.  
Mieć siłę na wszystko, a być takim kruchym 
Szukając swej duszy, na jej głos być głuchym, 
Być ciągle radosnym, a zarazem smutnym, 
Pełnym od emocji… A według was pustym.