Najgorsze co moze spotakac czlowieka, to chec napisania wiersza... robi sie wtedy czerwony, napreza muskuly, wyciska kropelke smierdzacego potu i... jest WIERSZ. To jak ukrecenie na kole kolejnego obslizglego, glinaianego garnka na skrzywionym kole... ale WIERSZ jest. Tyle tylko, ze we wszechswiecie, w ktorym fruwam jest ciezkim, topornym, oblym zawalidroga... i chetnie popije tonikiem. Jeszcze jedno... Bratek jestem, nie jakis tam Bartek jak kolezanka byla uprzejma mnie zbesztac. Tydzień urlopu trochę ostudzi zapał.
MODERATOR