Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Robert Dworowski

Użytkownicy
  • Postów

    24
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Robert Dworowski

  1. (dedykowane znawcą i krytykom) Wszedł błazen do komnaty królewskiej i ogrom przestrzeni otworzył mu gębę, ale tak, że z dolnej szczęki pociekła ślina. Znieruchomiał w progu drzwi wyglądając jak figura woskowa. Oczy nie mogły nadążyć za przenikającymi klatkami tego widoku. Dla błazna, z pewnością był to szok. Zrobił kilka kroków, zatrzymał się, przemierzył wzrokiem komnatę z obecnego punktu widzenia, i tak powtarzał jeszcze kilka razy. Gdyby rozpisać na wektory ruchy błazna, można to ująć widokiem śmiertelnika który wszedł do osnutej legendą kopalni króla Salomona, a skarby tam zgromadzone wyssały jego mózg. Najbardziej z wszystkich zgromadzonych w komnacie przedmiotów, błaznowi spodobało się wielkie łóżko z równie ogromnym baldachimem. Rozpędziwszy się wyskoczył, tym samym lądując na wspomnianym łożu. Podskakiwał, wyskakiwał, przewracał i obracał, w dół w górę, obertasy, i tak się, używając eufemizmu – wściekał. W końcu zmęczony legł, na już mocno pogniecionej od tej zabawy, jedwabnej pościeli, układając się na plecach. Leżąc patrzył na wysoko umieszczony, jak na karli wzrost, baldachim, który mienił się wszystkimi odcieniami koloru złotego. Tym błogim stanem, błazen przywoływał wspomnienia, jakie on widywał łóżka, że żadne nie może się równać z tym na którym leży, jak opowie o tym to ugną się pod nimi nogi z wrażenie, będą mu zazdrościć. I tak gdybając, rozmyślając, błazen zasnął. Kiedy się obudził, leżał w starym drewnianym stelażu, na cuchnącym materacu i okryty dziurawym kocem. Sen prysł. Błazen opowiadał każdemu kogo napotkał na drodze o cudownym łóżku z baldachimem, tym samym kpiąc z tego, co posiada jego słuchacz. Błazen, choć tylko w śnie widział cudowne łóżko, kpi z wszystkich innych, bo się na tym dobrze zna, a jakże? I co najważniejsze, błazen był w jednej ogromnej, jak na jago niski karli wzrost, komnacie. Jego błaźni mózg nie pomyślał że świat jest ogromny, a ta komnata, tak naprawdę jest małym ziarenkiem piasku na wielkiej plaży. Cóż „ są na świecie rzeczy, o których nawet nie śniło się filozofom”, tu by pasowało znawcą albo krytykom. Najwyraźniej błazen, podobnie jak większość ludzi, wolność traktuje jak „wolność”.
  2. Co to jest "wierchoł"? Coś związane z wierceniem i Hołowczycem?
  3. Dane ci było jak pajęczyna cienkie życie (...) Janku I pod parasolem jak chciałeś tak spędziłeś (...) Janku Dla Ciebie apokalipsa ... o tym wiedziałeś (...) Janku Sercem, duszą smutnymi stolicy byłeś ostoją (...) Janku Gdyś z łona matki z piórem wyszedł w ręku (...) Janku Zapisałeś pokoleniom ból tego czasu i narodu (...) Janku Pamiętasz szczęśliwe lata dzieciństwa ? (...) Janku Gdyś beztrosko biegał po zielonych łąkach (...) Janku Otoczony fosą matczyną przed złem (...) Janku Lecz to tylko senne wspomnienie (...) Janku Tyś zasnął w środku ognia piekielnego (...) Janku Wstań już, musisz biec dalej (...) Janku Spalone miasto w którym się urodziłeś (...) Janku Wszędzie zgliszcza, taka hekatomba z głów dla potwora (...) Janku Po ruinach teatru biegniesz by u Blanki złapać kulę (...) Janku Umarłeś jak żołnierz zgryziony w kłach wojny (...) Janku Zostawiłeś Himalaje miłość smutnej Basi (...) Janku Wróci ...z tym samym parasolem Cię spotka (...) Janku Ty i Ona na łupinie z orzecha płyniecie (...) Janku Najdłuższą rzeką w państwie Hadesu (...) Janku Słońca nigdy tam nie było ... tylko polana mroku (...) Janku Księżyc cichutki i malutki zbiegł w obawie i strachu (...) Janku A Ty z Basią i karabinem żeglujesz w ciemnościach (...) Janku Kiedyś dopłyniesz w niezapomnienie ... zostawisz płaczące cienie (...) Janku Pamięci K.K Baczyńskiego
  4. POETA? Powolną śmiercią kreśli znaki na papierze, Smutek mu nie obcy i radość nie radością, Zamyka oczy i jest w lesie wśród przyrody, Błądzi sercem, bo szuka (…), Cierpi? To nie to słowo, zbyt papierowe, Kocha? Tak,przecież on nie z kamienia, Marzy, zamknięte oczy przyciśnięte nocą, Tak w nią wpatrzony (…), Ta kobieta jest dostawcą życia żywego, To trudne, a jednak rozkoszne ryzyko, Tylko księżyc wierny, jak lód w kieliszku, I sen spokojny – tego się nie kupi, Czasem patrzy w twarz w lustrze. Długo. Śmiech, głupie miny a w dodatku szczerzy, W tangu spleciony z próżnym pisaniem, I ten alkohol jak cień wskazówek zegara, Czym poezja dla świata? Tylko obrazem. Kiepski z niego malarz (…) pióro i atrament. Zaśpiony przeszłością spada w przepaść, To znów rozbudzony przyszłością się wznosi, Najgorszy ze wszystkiego jednak ten okręt, Tyle lat sam bez załogi, a może jest widmem? Łatwiej by było wskoczyć do morza, po cichu, Ale ta burta za wysoko, i szepce – nie! 30-10-2002
  5. Rozmowa o pierwszych kapłanach. Lud to był oswojony, mimo domostwa jaskiniowego miał swego wodza, obrońców i niepokonanego Boga. Czemu niepokonanego? Bo Bóg nie miał świadomości że jest Bogiem, wiedział o istnieniu ich gdy poczuł głód. Nachodził mieszkalne jaskinie i zjadał mieszkańców. Bóg zjadał? Bóg to dzika bestia, wszechogarniająca strachem i przerażeniem, namierzał jednostkę, rozszarpywał po czym zaczynał konsumpcję, a potem odchodził. Zawsze odchodził i zawsze też wracał. Wódz z obrońcami mając już dość, gdyż ofiarami padali najsłabsi - dzieci, zebrali się i wpadli na pomysł. Ten straszny Bóg robił to z głodu – więc ustalili że będą polować na zwierzynę, która sami się żywili. Przygotują ją kładąc na jedynym wejściu, a za każdym kolejnym razem będą oddalać od mieszkalnych jaskiń na bezpieczną odległość. Co na to bestia? Bestia najwidoczniej zaakceptowała pomysł, w końcu robiła to z głodu. Starszyzna ludu tańczyła dookoła zdobyczy przeznaczonej na ofiarę, stosując sobie tylko znane rytuały a po wszystkim zanosiła upolowaną zwierzynę, udoskonaloną prymitywną forma modlitwy swemu Bogu. Starszyzna była swojego rodzaju przedstawicielami całej społeczności, zawsze oni zanosili ofiarę Bogu, a On - Bóg nie nachodził już mieszkalnych jaskiń. Mijały lata, starzyzna się zmieniała, wielokroć widzieli że nie zawsze ofiary były zabierane przez Boga. Także z mijającym czasem szedł postęp. Nowe rodzaje broni, ułatwienia związane z utrzymywaniem wody pitnej, przechowywania pożywienia, naczynia i stroje bardziej zachowujące bezpieczeństwo ciała. Któregoś dnia w trakcie zanoszenia ofiary, niespodziewanie pojawił się Bóg. Starszyzna uzbrojona w nową broń spanikowała, ale jeden z nich, zamierzył się, i rzucił dzidą z kamiennym grotem w Boga tym samym go powalając. Ustalano wówczas że nikt się o tym nie dowie w społeczności. Oni natomiast, starszyzna, dalej będzie zabierać ofiary, z tym że będzie je zachowywać dla siebie. Z czasem postanowili się wyprowadzić z mieszkalnych jaskiń, a jedynie co jakiś czas wracać po ofiarę. W ten sposób odciągną ryzyko napaści Boga z korzystnym dla społeczności bezpieczeństwem. Stworzyli swoje świątynie, stali się kapłanami bliskiego kontaktu z Bogiem, tym samym stając się mędrcami i wybawicielami w jednym. Czyli jednym słowem oszukali społeczność, tym samym wykorzystując ich? Tak. Ale lata mijały, pojawiali się ciekawscy członkowie społeczeństwa, w końcu cywilizacja stawiała kolejne kroki. Śmiałkowie ci odkrywali prawdę o oszustwie swych przedstawicieli , ale o wiele mądrzejsi kapłani szybko ich wypatrywali i zabijali. Przynosząc poszarpane zwłoki jako przestrogę. Mówili że to jest ich rola – obrona i poświecenie. Kapłani postanowili zbudować wielkie figury na wzór Bogów, które miały odstraszać śmiałków, którzy mimo przestrogi ulegali własnej ciekawości. Gdy nie było śmiałka sami kogoś podrzucali, chcąc cały czas odświeżać pamięć społeczności - że Bóg jest bezlitosny. W tym czasie kapłani wymyślali różnego rodzaju opowieści, których celem było straszenie całej społeczności. Kapłani wraz z idącą cywilizacją stawali się mniej zapobiegawczy narastającej liczbie ciekawskich. Musieli się zatem dogadać z wodzem i jego najbliższymi doradcami. Ci zareagowali na to pozytywnie widząc w tym także swoją korzyść. Dali zabezpieczenie kapłanom sami zaś nakładali daniny na utrzymanie obrońców. Jaki z tego wniosek? Taki że stworzyło się bóstwo siejące strach przed bezlitosnym i wszechmogącym Bogiem, kapłani i prekursorzy podatków, czyli jaskiniowy urząd skarbowy. Ale dziś to wygląda przecież inaczej. W końcu cywilizacja cały czas postępuje. Kapłaństwo wyszło pierwsze z jaskini, zapisało dobry początek swym przyszłym korzyścią na wieki wieków. Podobnie władza.
  6. MUZYKA Każda nuta to dotyk Wenus, drży mym ciałem, Wciera rozkosz, pieści mą bezbronność, Jak w pociągu mijam kolejne dworce problemów, Mając bilet końcowy – stacja spokój duszy. Teraz spokój szumi swą łagodną wodą, Powoli dmąc wiatrem kryształowej muzy, Czuje jak lecę dywanem w powietrzu nut, Z lekka kołysząc w hipnozie me ciało. Wtem powoli niby agresja, lecz wymuszona, Wbiegają kolejni goście – akustyczni synowie, Perfekcją zagłuszając idealną strukturę ciszy, Związali ma duszę – wiem to hedonizm. Nie muszę spać, nic mnie nie męczy, Oddzielam każdym niuansem ciało od duszy, Roztańczyła się ma dusza na żywym parkiecie, Czuję pod stopami sztorm muzyki. Jestem na ślubie ciszy i przepięknej muzyki, Oboje cisną w me serce wibrującą energię radości, Och ta młoda tym wzrokiem skradła mnie całego, Choć miłość wyznaje – ona wierna swemu Panu. 30-10-2002
  7. Chiny Od Qin do Ming zaprawa z krwi Zatacza łuki boskich Chin Słońce księżyc patrzą wciąż Na mogiły z siedemnastu wieków Rok bawoła grudnia japońskiego Z głów ulicę zbudowano Małe ciałka bagnetem usypiane Bez kołysek piachem przykrywane Wąż sycząc stalową gąsienicą Zdeptał rower z duszyczką Inne gady w mundurach radzi Pięć tysięcy statystyką nazwali Aktualnie szczur się czai Poluje z pięcioma kółkami Buddę ogonem swym przewrócił Kłamstwem szczurzym świat zanurzył Pytajnik duży sobie stawiam Historia lubi się powtarzać Teraz oczy świat ma wszędzie Pomoże? Czy napisze coś w gazecie? 14 kwietnia 2008
  8. Zgoda. Ale nie jest pisany na siłe, bardziej smarkatersko, w koncu ma 10 lat. A wtedy widziałem świat inaczej. Apropos - dla mnie jest bez patosu, może inaczej czujemy pojecie "patos".
  9. Panowie, Riedel nie potrzebuje ani patosu czy wprost przeciwnie – pogardy. Wiersz jest celowo banalny, bo Rysiek był zwykłym facetem który popełniał błędy jak każdy, nie zasługuje na modlitwę - nie był Bogiem, ani na nędzną karykaturę. Zarówno może być dobrym przykładem jak i przestrogą.
  10. Dla idola Przybyłeś tam, w miejsce gdzie dotrą wszyscy, Mogłeś zostać tu – tylko te słabostki Cię zmusiły, Sceny tam, tak żywej ze strunami już nie ma, Nam tu – tylko grób ze ściętymi kwiatami. Victoria tam prawdziwa, wcale nie ze snu, Zostawiłeś tu – z głębi duszy i serca blues, Smutno tam, choć katharsis zgładził ból istnienia, Snajper tu – nigdy nie wyrwie od Ciebie centa. Kwiaty zatkały otwory luf, pękły kajdany świata, Pan nie wyciągnął na Twe prośby życiodajnych dłoni, Śmierć do tańca Cie porwała gdy krzyknął paw, Przyjaciele przy dole Whisky podali ostatni raz. Grób kwiatami zasypany, płoną świece – to kult, Przecież nie umarłeś – często słyszę Twój głos, Znalazłeś małą w trawie, zielone myśli w Was, Uśmiechaj się do niej na wieczny czas... Pamięci Ryszarda Riedla Najzwyklejszego z ludzi 1998
  11. KATYŃ śmierć jednego terroru, -to narodziny drugiego zmiana nazwisk na ulicach -i inne daty czczone (Ja dziś) ...z odbitą twarzą na szybie autobusu, gdzie ...w pomazanym akcie wandalizmu, takie ...oczy rozstrojone w semaforach świateł, ja ...myślę o śmierci i życiu – kto z nich wygrywa? ...w domu, gdy nadeszło punktualne późno, to ...krzesło, sprzęt i argentyński artysta, jeszcze ...z głową pochyloną nad szklanka, ja ...widzę doły a w dali czekające żony. (Oni kiedyś:) …jeszcze serca tętnią nadzieją, bo …przerwane preludium ich nie łamie, i …wigilia w zielonym mundurze, razem …śpiewają… ostatni raz się łamią. …najsmutniej brzmi barakowy pokój, z …cyrylicą w dali, bez uczucia w tle, gdy …stalową koleją, mroźną, odjeżdżają, Ci …co lasem po raz ostatni oddychają ...różańce, zdjęcia, zegarki – wspominają, jak ...klęczeli, pozowali i czekali –kiedyś, dawniej, i ...tylko strzały rozpraszają, te myśli..., tak ...krojące ciało ciarki, zimne poty...zdrowaś Mario... 25 MARCA 2008
  12. Chwilami… Co chcą mnie poznać… Zanim rękę mi podasz, zanim coś powiesz, Nie czekaj uzbrojonej w prawdę odpowiedzi, Kręcimy się razem słów semantyką, W końcu wkradnie się przyjaźń z logiką. Kiedy śpię - to inaczej myślę Wtedy wszystko tonie w komplikacjach Przerażanie ściska me półkule, I nie wiem czy jeszcze śnie. Dla nieznajomej… Przemierzam wzrokiem Twoje ciało, Od delikatnych stop po magię włosów, Niczym podróż dookoła świata, Ale ja chce zamieszkać w Twych oczach. A teraz tylko otwórz przede mną serce Daj jedyny klucz do jego drzwi, Ja wejdę zamknę się od środka, Klucz do rzeki wrzucę by znikł, Może kwiatów Ci nie będę nosił, I nieraz spowije nasze usta kłótnia, Ale z serca mojego możesz nigdy nie wyjść, Tylko spójrz na mnie jak nie patrzy nikt. Mój epilog… Moje życie to jeden długi wiersz, Który piszę i zmieniam z biegiem lat, Tak czas na mnie wpływa w którym żyje, Że nie mogę myśleć stabilnie jak świat. Znikają we mnie religie i polityczne światy, Modne programy, masowe kultury i trend, Ja na tej linie cienkiej gdzieś wisieć musze, Jak się zerwie i tak nie zobaczy nic świat. Początek: luty 2007 Koniec 17 kwiecień 2007
  13. Dziękuje za radę tak uznanej osoby, ten grafologiczny mini eksces był napisany prawie 11 lat temu,a ja w dalszym ciągu pracuje nad formą. Ten "bul" naprawdę boli, i jeżeli to możliwe proszę o światełko które pokaże mi Platona odbicie w jaskini świata ideału poezji. Pozdrawiam Robert Dworowski
  14. Psss... słychać Brudna ulica na której czyha śmierć, Słychać świst kul, wściekłe ujadanie psów, Otacza wszystko - płacz, krzyk i ból. Małe okno otwarte na piętrze w nim twarz, Twarz zmęczona i chora, utopiona w brodzie, Przed oczami szkła by lepiej widzieć świat. Słychać kroki tuż tuż na schodach , Ktoś bez pukania wchodzi –to śmierć, -Pakujcie się dzieci jedziemy na wycieczkę. On , ulica, przy nim dwieście serc bije Sztandar zielony w dłoni i gwiazda Dawida, Złączeni uściskiem. Przed szkłami ciche łzy. Podniesioną masz głowę ku górze, Do wagonu wchodzisz – serc dwustu nie zostawisz, Precz ! Krzyczysz do tych co chcą pomóc tylko tobie. Serduszka bija zamknięte w bydlęcych wagonach, Czy to biją serca ? Pytasz. Czy dzwony potężne ? Czy pękną serduszka ? Nie zostaną uduszone. Stukot kół pędzących po trach, One ostatnim żywym są dźwiękiem, Za chwilę, moje dzieci...[syknie wąż]. Psss... słychać już w głowie i oczach się kręci, Psss... słychać już nogi nie chcą skakać, Psss... słychać-ucichły bicia serc... Pamięci Janusza Korczaka I dwustu sierotom. 06-08-1997
  15. POETA? Powolną śmiercią kreśli znaki na papierze, Smutek mu nie obcy i radość nie radością, Zamyka oczy i jest w lesie wśród przyrody, Błądzi sercem, bo szuka (…), Cierpi? To nie to słowo, zbyt papierowe, Kocha? Tak,przecież on nie z kamienia, Marzy, zamknięte oczy przyciśnięte nocą, Tak w nią wpatrzony (…), Ta kobieta jest dostawcą życia żywego, To trudne, a jednak rozkoszne ryzyko, Tylko księżyc wierny, jak lód w kieliszku, I sen spokojny – tego się nie kupi, Czasem patrzy w twarz w lustrze. Długo. Śmiech, głupie miny a w dodatku szczerzy, W tangu spleciony z próżnym pisaniem, I ten alkohol jak cień wskazówek zegara, Czym poezja dla świata? Tylko obrazem. Kiepski z niego malarz (…) pióro i atrament. Zaśpiony przeszłością spada w przepaść, To znów rozbudzony przyszłością się wznosi, Najgorszy ze wszystkiego jednak ten okręt, Tyle lat sam bez załogi, a może jest widmem? Łatwiej by było wskoczyć do morza, po cichu, Ale ta burta za wysoko, i szepce – nie! 30-10-2002
  16. /Wspomnienie/ Tak strasznie i ciemno gdy noce nadchodzą burzliwe, Wspominam wtedy te czasy beztroskiej młodości, Krzyczałem , kłamałem , sprawiałem zawody, Lecz ty swym ciepłem stopiłaś mit o tym. Serce tak dobre że słyszę je jeszcze głośniej, Bóg z zazdrości mi zabrał , chciał mieć tylko dla siebie, Nim oczy zamknę przed snem najtrudniejszym, Widziałem twe dłonie i twarz zmęczoną. Tak mocno ma dusza zawyła gdy sen wieczny cię splątał, I w pudle niesiona przez długi korytarz kościoła, Wiedziałem i czułem że przy mnie dusza jest twoja, Idąc słyszałem znajomy trzask kółek. Serce moje poszło goryczą wypełnione za czarną karetą, Do miejsca gdzie paszcze swą ziemia otwarła, I skrzynię połknąwszy me łzy wycisnęła, Serce działem strzelając wojnę zaczęło z myślami. Smutek ściany maluje w mym domu co wieczór, Swe dłonie płukając w mej duszy bezsilnej, Już czuję jak serce mi gniecie z sił całych, Z bólu zasnąłem i śnic chce o tobie. Pomnik pamięci dla ukochanej matki. 20-11-2001
  17. MUZYKA Każda nuta to dotyk Wenus, drży mym ciałem, Wciera rozkosz, pieści mą bezbronność, Jak w pociągu mijam kolejne dworce problemów, Mając bilet końcowy – stacja spokój duszy. Teraz spokój szumi swą łagodną wodą, Powoli dmąc wiatrem kryształowej muzy, Czuje jak lecę dywanem w powietrzu nut, Z lekka kołysząc w hipnozie me ciało. Wtem powoli niby agresja, lecz wymuszona, Wbiegają kolejni goście – akustyczni synowie, Perfekcją zagłuszając idealną strukturę ciszy, Związali ma duszę – wiem to hedonizm. Nie muszę spać, nic mnie nie męczy, Oddzielam każdym niuansem ciało od duszy, Roztańczyła się ma dusza na żywym parkiecie, Czuję pod stopami sztorm muzyki. Jestem na ślubie ciszy i przepięknej muzyki, Oboje cisną w me serce wibrującą energię radości, Och ta młoda tym wzrokiem skradła mnie całego, I choć zakochany – ona wierna swemu panu. 30-10-2002
  18. Droga do pracy Piękny jest ten dźwięk, jak anielskich głosów smak, Żądzą me uszy opętane, słuchawki jedynym narkotykiem, Ulica wąska szarością śmierdząca, i padający w oczy śnieg, Mija mnie osoba - oko w oko, ja słyszę dźwięk. Autobus taplany rannym zimnem, w otwarte drzwi Na tyle wpatrzony w szron poezji szyby – pasażer, Może głodem muzyki żałuje tego ranka, Lub oczami liczy istnienia przechodniów. Zieleń się odbija w czarno – białych pasach, Czekając nań by jeszcze bardziej życie kochać, Warczący wojownicy swych panów słuchają, By zwolnić sprzęgło i przeciąć wiatr. I mijam kolejnych twarzy las – już bez emocji, Perpetuum mobile napędza nogi goniąc czas, Pasy, światła, nie mogę stać, chcę być już tam, Wieziony w rydwanie akordów i fraz. Znikam powoli, złapałem mój czas, Znowu zmienię słuchawki na drażniący gaz, Szur szur wytarłszy buty mej krótkiej drogi, Siadam „POWER” jak ja to dobrze znam. 23-12-2004 Gdz 23.44 (3 krwawe mery)
  19. Moja M… (wiersz o Tobie dla Ciebie) Ty moja muza Ty dla mnie wzór Ja – tylko zbiór elementów zbędnych Tup tup – małe stópki pieszczą grunt, Analiza wnikliwa - inspiruje ruch, Moja M, nie myśl że mój wzrok, Odbiera kinematyki cug. Kroczą za mną te ruchy słodkie, Bliżej do mnie – pozwól się zaciągnąć, Moja M, myśl o mnie zbereźnie, A ja na przekór (…) odmówię. Głucho kradnie Twój uśmiech dzień Łapczywie noc przyciąga Twoją rzeźbę Moja M jak gladiator będę wałczył, Nie patrząc czy to noc czy dzień. Jesteś dla mnie jak cisza Cicho śpisz, cicho oddychasz Moja M - może nie mów nic Mnie wystarczy (…) tylko przyjdź Zamknięte oczy, głowa na poduszce Projekcje myśli widzę na nocy ekranie Moja M, nie dobrze ze mną, nie… Zacząłem (…) chyba się uzależniłem Mała super kobietka! Niby serce nieduże? – Nieprawda! Moja M (…) dusza zakochana Nawet drzewa Ci zazdroszczą (…) Jesteś… Wybacz moja M mnie czasem nie ma Nie ma do jutra, lub pojutrze…
  20. Co chcą mnie poznać… Zanim rękę mi podasz, zanim coś powiesz, Nie czekaj uzbrojonej w prawdę odpowiedzi, Kręcimy się razem słów semantyką, W końcu wkradnie się przyjaźń z logiką. Kiedy śpię - to inaczej myślę Wtedy wszystko tonie w komplikacjach Przerażanie ściska me półkule, I nie wiem czy jeszcze śnie. Dla nieznajomej… Przemierzam wzrokiem Twoje ciało, Od delikatnych stop po magię włosów, Niczym podróż dookoła świata, Ale ja chce zamieszkać w Twych oczach. A teraz tylko otwórz przede mną serce Daj jedyny klucz do jego drzwi, Ja wejdę zamknę się od środka, Klucz do rzeki wrzucę by znikł, Może kwiatów Ci nie będę nosił, I nieraz spowije nasze usta kłótnia, Ale z serca mojego możesz nigdy nie wyjść, Tylko spójrz na mnie jak nie patrzy nikt. Mój epilog… Moje życie to jeden długi wiersz, Który piszę i zmieniam z biegiem lat, Tak czas na mnie wpływa w którym żyje, Że nie mogę myśleć stabilnie jak świat. Znikają we mnie religie i polityczne światy, Modne programy, masowe kultury i trend, Ja na tej linie cienkiej gdzieś wisieć musze, Jak się zerwie i tak nie zobaczy nic świat. Początek: luty 2007 Koniec 17 kwiecień 2007
  21. Zagrały organy bólu w mym sercu, Tak strasznie że aż dusi, A dźwięk ich ogromny się przekradł, Za mury archiwum wspomnień. Teka o tekę ociera zawzięcie, Daty z kalendarza mych wspomnień, I choć noc porwała oczy tęskniące, To serce wciąż błądzi w przestrzeni i czasie. Rosną myśli jak dmuchany balon, Już lecą, a z góry wszystko widzą, Te usta namiętne co chciały całować, I piersi z sercem co chciało kochać. Dotyk, tak bardzo delikatny jak marzenie, Oczy, tak piękne że brak już wszechświata, I skóra w dotyku jak wiosny welony, Była dla mnie...[przeraźliwe organy]. Nocuj u mnie ! Czasem krzyknę gdy się zbudzę, I wtedy zasnąć nie mogę tak długo, A tęsknota serce me dręcząc się śmieje, Obrazy wspomnień wciąż pokazuje. Me serce tak dzikie że trudno je oswoić, Jak kocha to kocha i nic innego nie zrobi, Teraz tęsknota w nim rządzi niechciana, Rozerwie mą duszę i umrę do rana. 19-11-2001
  22. Jestem wiatr , wszyscy mnie czują lecz się wymykam, Mogę gniewem swym serca zmiażdżyć na popiół, Lecz chcę by moją miłość znano, ona panią gniewu, Z siłą miłości nikt się nie zrówna, jeno śmierć. Jestem wiatr , wszyscy mnie czują lecz się wymykam, Studnia głęboka i sucha, z bólu jęczy o łyk wody, Taka dusza moja właśnie, lecz spadam i nie widać dna, I dzikość w mym sercu nieposkromiona...krzyczy! Jestem wiatr , wszyscy mnie czują lecz się wymykam, Kto słów tych nie pojmie niech zaśnie w spokoju, A oczy jego niech sny splatają co moim umknęły, I ciepłym oddechem niech zmrożą powieki delikatne. Jestem wiatr , wszyscy mnie czują lecz się wymykam, Opisać chciałbym lecz liter za mało w mych słowach, Co szarpie tak mocno myśli moje jak prądy, Już czaszka za ciasna na nie, serce mi właśnie utopi. Jestem wiatr , wszyscy mnie czują lecz się wymykam, Wiejąc po oczach zdradliwych i szybko zmykam, W szczerym polu zawieję z siłą tak ogromną, Że zasnę zmęczony swą głupią miłością. Jestem wiatr , wszyscy mnie czują lecz się wymykam, Już gratulacje złożyłem zwycięzcy mej miłości, W chłodzie mrozu szukam jeszcze nadziei, Lecz prawdziwy finał już nadchodzi - szukam tylko miejsca. Jestem wiatr , wszyscy mnie czują lecz się wymykam, Jestem wiatr.... Jestem... J... 04-12-2001
  23. Brudna ulica na której czyha śmierć, Słychać świst kul, wściekłe ujadanie psów, Otacza wszystko - płacz, krzyk i bul. Małe okno otwarte na piętrze w nim twarz, Twarz zmęczona i chora, utopiona w brodzie, Przed oczami szkła by lepiej widzieć świat. Słychać kroki tuż tuż na schodach , Ktoś bez pukania wchodzi –to śmierć, -Pakujcie się dzieci jedziemy na wycieczkę. On , ulica, przy nim dwieście serc bije Sztandar zielony w dłoni i gwiazda Dawida, Złączeni uściskiem. Przed szkłami ciche łzy. Podniesioną masz głowę ku górze, Do wagonu wchodzisz – serc dwustu nie zostawisz, Precz ! Krzyczysz do tych co chcą pomóc tylko tobie. Serduszka bija zamknięte w bydlęcych wagonach, Czy to biją serca ? Pytasz. Czy dzwony potężne ? Czy pękną serduszka ? Nie zostaną uduszone. Stukot kół pędzących po trach, One ostatnim żywym są dźwiękiem, Za chwilę, moje dzieci...[syknie wąż]. Psss... słychać już w głowie i oczach się kręci, Psss... słychać już nogi nie chcą skakać, Psss... słychać-ucichły bicia serc... Pamięci Janusza Korczaka I dwustu sierotom. 06-08-1997
  24. Idę przez życie jak ślepiec po ulicy, Nie wina moja żem nisko się urodził, Że brak pracy to mały szczegół, Chęci jednak są szczere. Jestem , jak ten ptak malowany, Niechciany wszędzie odpychany, Gdzie początek pytam? Tego świata, Czemu tak nisko człowiek stoi. Idę choć buty do ziemi się nie kleją, Ale trzeba , wszak życie to nie banał, Każdy ma swój cel i miejsce, Mego nie znam , chyba nie znajdę. Śmierć swym całunem smutku, Me ciało bezbronne okryła, Lecz ona cierpliwa, nie zabija, Poczeka aż skruszeję, i mnie zje. Nie jestem jadłem z żadnego stołu, Jak śmierć oszukać ? Kto wie... Duszę swą oddać kanibalom? Czy jak lew walczyć o byt? Napisałem to wątpiąc w życie 08-09-1997
×
×
  • Dodaj nową pozycję...