
salq sam
Użytkownicy-
Postów
27 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez salq sam
-
panie jacku proszę mi zdefiniować jakie teksty należy wklejać do tego działu. bardzo żałuję, że nie zrozumiał pan tekstu.
-
I Po rynnie zjeżdżały krople, potem kropla upadła i tak jakby nic nie słychać. W rogu pod dachem pająk i coraz więcej nici pęka, kołyszą się. Rynna w kolorze czerwieni, czerwcowy wieczór i dość szybko kropla upadła, na dole była kałuża. Nitki układają się w zwisające grabie, pająk odszedł gdzieś między deski. Kiedyś za domem rosło drzewo, pod drzewem widziałem jabłko (a obok była szopa). Dziś patrzę w niebo, kropla upada i nic nie słychać, mamy czerwień. II Siano złożono poprzedniego lata, nikt nie wie dlaczego w sianie żyły stworzenia, nic tylko pisk. Kiedyś widziałem szopę a obok niej drzewo, i były deski, część w moim palcu. Na górze siedziały pająki, wyglądały jak główki pinezek, jeden z nich spadł, podłoga nadal krzyczy. III Kiedyś był dom, szopa i drzewo, widziałem po jabłku spływał sok. Latały osy, dużo os i było coraz głośniej. Były czerwie, potem lęk. IV Kiedyś wszedłem do szopy, stąpałem po główkach pinezek, coraz niżej i niżej. W szopie leżało siano, na zewnątrz krople spadały, nie było nic słychać. Potem pamiętam drzewo - całe w żywicy, niżej leżało jabłko. V Widziałem rynny i domy, czerwcowe niebo, tam niżej leżało jabłko i było dość sucho. Nic tylko pisk, po rynnie zjeżdżały krople, kropla upadła i nic nie słychać.
-
pan to pisał na poważnie, czy to zwykły żart?
-
chała
-
Jestem jak wydychany dym mówisz że mnie czujesz, ja odwrotnie. rozpływam się po ścianie i szukam okna, bo prawie każda ściana kończy się oknem. Badać ten pokój - obicia foteli, zapach ścian i dowiedzieć się co jest za. Czy szyba naprawdę oznacza koniec, czy tylko tak się mówi. Pozostaje badać formę, odrywać linie papilarne i układać je na szkle. Nie ma oszczędzam się jest kurz schowany po kątach jest brak słów i sufitów, używa się rys i pęknięć nic więcej. Łatwo skaleczyć się, mówić: mgła, mgła za oknem.
-
Przyjechała do mnie z rodzinnego miasta pociągiem osobowym. Mieliśmy już wtedy niezły staż, ponad rok chyba, w gruncie rzeczy to nieważne. Godzina 17.52, Dworzec Śródmieście, odbieram ją, uśmiech całus itepe. Kierunek metro, jedziemy do mnie. Jestem romantykiem, no a na pewno nim byłem, więc dla niej szok gdy wchodzimy w chatę. Zimą o godzinie dziewiętnastej jest już ciemno, więc weszła i robi oczy, chata w różach, cały pokój róż, podłoga, łóżko, normalnie wszystko w kwiatach, do tego jeszcze wszędzie świece, po prostu wow i w tle Erykah Badu, bo wszyscy wiedzą, że do seksu Badu jest najlepsza. I dalej leci to tak, soul w tle, w rękach wino, pijemy, rozmawiamy, obejmujemy się, aż w końcu szybki seks. Wieczór zapowiadał się znakomicie, a przynajmniej tak się zaczął. Mieliśmy mało czasu, bo musieliśmy na dziewiątą być pod rotundą, wiadomo, piątkowy melanż w planie. Znów metro, ustawka z ziomkiem, który już na nas czekał. Kierunek monopol, zaopatrzenie, dwie zero siódemki i jazda na kwadrat gdzie już na nas czekali. Siema siema wszystkim i pijemy, norma.. z ziomkiem w półtora godziny uporaliśmy się z naszymi akcesoriami i zamawiamy taksę, clubbing czas zacząć! Przed nami znany studencki klub, znana przed nim kolejka do środka, znana poczekalnia, znane marki piw w łapach. Już w tym momencie powinienem sobie zdać sprawę, że nie wszystko jest tak okej jak się nam zdawało, że będzie. Są problemy z wejściem, bo niby mamy płacić, a czemu właśnie my mamy płacić? jesteśmy studenci przecież! mamy legitymki nożesz kurwa mać! i tłumaczymy, że kolejka była długa i że my przed dwudziestą drugą już tu byliśmy, że należy się nam wjazd za darmo i w ogóle co to ma znaczyć, ale nic to, na nic się to zdaje, nie ma szans. Desperaci jesteśmy i tak też działamy, więc ziomek mówi, że prosi z menedżerem klubu, że chcemy z nim porozmawiać. Okej wchodźcie, nie wiedziałem, że taki niewinny tekst tak szybko działa na ochronę. W środku lipa, mało osób, mało w ogóle wszystkiego, my zdajemy sobie sprawę, że mało to może być nam alkoholu we krwi, więc szybko do baru, tequilę prosimy razy sześć, razy następne sześć i nie wiem w sumie ile tego było, i nie wiem czy to kogoś interesuje. Po wypiciu należy się odlać i walić na parkiet, tak zrobiliśmy. Tańczymy i okazuje się że alkoholu jest już w sam raz ale nadal czegoś brakuje, stwierdzamy, że brak tu klimatu, że czas coś z tym zrobić, is haj tajm udać się gdzie indziej, jeszcze mnie zaczepiają jakieś laski, jakieś stare znajome, dlaczego kurde ja mam je wszystkie od razu rozpoznawać, nie widać piję! nie widać bawię się! z wyjściem nie było tak lekko, bo coś z kurtką nie tak w szatni, a raczej z kasą fiskalną, więc staram się pomóc, pomagam. Nie pomogłem, wręcz odwrotnie, chyba rozwaliłem ją, bo się zacięła i znów jakieś problemy. Ech myślę sobie, poczekam na zewnątrz. I tak czekam i tak dochodzę do wniosku, że pójdę po nich, bo coś długo nie wychodzą. No i oczywiście jakby mogło być inaczej, od razu afera z ochroną bo nie chcą mnie wpuścić, bo wyszedłem i teraz to już nie wejdę i w ogóle pocałuj się w dupę. Ot tyle. Czekała już na nas taksa więc wsiadłem. Pamiętaj jeśli impreza dobrze się zaczyna to może być gorzej, nie ma zasady, że cały czas będzie okej. Wysiadamy pod innym znanym klubem, znanym tym razem z hiphopu i z tego, że jest on w centrum i że pięćdziesiątka w piątki stoi tu piątaka. Wchodzimy, coś na mnie dziś ochrona dziwnie patrzy, bo od razu na starcie nokaut pytaniem czy wytrzymam, mówię, że wytrzymam, na to on: okej wchodź. Ale ludu, ale gorąco, ale ostro! Pierwsze sygnały z głowy gdy zobaczyłem co tu się dzieję, pyszna oldskulowa muza, mnóstwo chłopaczyn i maniurek bawiących się na parkiecie i w ogóle zajebiście. Po tym jak to zobaczyłem to wiedziałem już, że to jest lokal na dzisiejszą noc. Tańczmy, pląsajmy pod hiphop! Bawmy się! Ciężka głowa, świat zwalnia, pląsy dwa razy wolniej uderzają o głowę, coś nie gra myślę. Czy to ma sens? Gdzie jest sens? Oj niezbyt ze mną, za dużo myślę, za mało się bawię. Kroki zanoszą mnie do baru, pięćdziesiąt mililitrów proszę, dali plus sok pomarańczowy. Usiadłem, patrzę na kieliszek, na to jak huśta się w moim ręku. Zamułka. Wypijesz z nami? Budzą mnie nieznajomi małolaci. Wypiję. Zdrowia! Czas wrócić na parkiet, czas odnaleźć dziewczynę, pobawić się z nią, nie po to przyjechała abym miał ją olewać. Nie po to aby wlewać w siebie alko, wystarczy, że tak jest gdy ona gdzieś tam uczy się. Docieram, tańczy z nią jakiś chłopak, obejmuje. Mam w ręku sok, nie już nie mam, sok leje się po głowie tego gościa. Zdziwiony patrzy na mnie, nie już nie patrzy już widzę pięść, cel – ja, sunie atak! Widzisz to jest tak, jestem pijany, on raczej też, i nie czuje się bólu. Śmieszna sytuacja, grałem kiedyś na plejaku w taką grę - boks, tam też widzisz miotające się pięści ale nic nie czujesz. Tak właśnie było, jaja normalnie! Lewis kontra Gołota! Na pięść odpowiedź mojej dyńki, fajting erst klasse! Pamiętam jak leżeliśmy w szkle i oni, panowie ochroniarze nas rozdzielali, rzucili mnie na kanapę. Total drank, total nie rozumiem jak pytają o co be. Jak nie rozumiem to mówię aby spierdalali. To była zła odpowiedź, nie podobało się, miałem więc za fri przejazd po posadce znanego warszawskiego klubu, znanego z hiphopu i z tego, że jest on w centrum i że pięćdziesiątka w piątki stoi tu piątaka. Wykop z klubu, nie zdążyłem poleżeć bo on już czekał, okazało się, że on jest czarny i że ma dwa metry wzrostu, dodam, że ja jestem wątłej budowy ciała i że nie mam dwóch metrów. Dziewczyna płaczę, ja udaję twardziela. Na szczęście tylko chwilę udawałem, uratowała mnie ochrona, dzięki wam za to! Pytają się czy wezwać policję, ja wytrzeźwiałem, więc mówię, że nie, że to moja wina i że w ogóle to ja przepraszam za to. Moja postawa spodobała się panom ochroniarzom i zaczęli dawać mi rady, że na moim miejscu to wezwaliby taksówkę bo nie wyjdę stąd cało. Na szczęście pod klubami stoją taksówki i na szczęście nie wydałem ostatniej dychy, wsiadłem z dziewczyną do merca i mówię dobry wieczór. Przedstawiam taksówkarzowi sytuację, mam dychę, zawieź nas pan na przystanek gdzie stoi mój ukochany nocny, powiedział: okej. Właśnie, że nie okej, bo wysadził nas w złym miejscu, na innym przystanku. Nie można panikować, tak powiedziałem do dziewczyny, na bank trafimy, spoko. Wystarczy w odpowiednim miejscu się przesiąść, musi się udać! Nie udało się, dojechaliśmy na zajezdnię, na chatę dotrzeć możemy najwcześniej za trzy godziny. Zimno bo grudzień, zaczęliśmy marznąć. Co robić? Co co co? Kłębią się różne myśli w głowie, w górze ma miejsce śnieżyca, zaraz poczujemy. Spoko, śnieżyca to nic, najgorsze, że wiało, minusowa temperatura plus wiatr. Bywało lepiej. Noc nie zawsze się kończy tak jak się zaczyna pomyślałem. Stały jeszcze psy, stary polonez, co miałem do stracenia? Podszedłem i gadka, że nie jestem z Warszawy, że nie znam miasta, że wiem tylko gdzie mam nocować, ale nie wiem jak tam dotrzeć, normalnie zabłądziliśmy! Proszę pomóżcie, podwieziecie? Popatrzyli na mnie z przekąsem, jeden podrapał się po brodzie, drugi westchnął i powiedział: no nie możemy, ale poczekajcie, przejedziemy się i wrócimy, zobaczymy co się da zrobić. Pojechali. Dziewczyna zaczęła panikować, mówi mi: nie wrócą, nie wrócą i powtarza to przez kilka minut. Starałem się ją pocieszać, nic innego mi nie zostało. Coraz zimniej, powoli zaczęliśmy się czuć jak na Syberii. Długo tak nie pociągniemy pomyślałem trzeba coś zrobić. Nie zdążyłem nic zrobić bo przyjechali panowie policjanci, stanęli obok nas: to wy chcieliście aby was podwieźć? Tak, my. Wsiadajcie. Wsiedliśmy, fajny klimacik, jak na filmach z czasów peerelowskich. Panowie mili, że normalnie szok, cały czas gadka skąd jesteście itede. No i musiałem improwizować, no i udawało się dopóki nie zaświecili mi latarką prosto w oczy. Biłeś się?!? To ich pytanie, nagła cisza, konsternacja. Ja w szoku, nie wiem co mam powiedzieć, myśl stary myśl, musisz przecież jakoś z tego wyjść, niepotrzebna ci izba wytrzeźwień i czteryosiem. Fak ale się wkopałem! Dopiero teraz sobie zdałem sprawę, że mam rozwalony nos i podbite oko, jak mogłem o tym zapomnieć??? No bo wie pan, przyjechaliśmy do Warszawy i chcieliśmy zobaczyć jak się tu bawi, no to poszliśmy do klubu. I wie pan tańczymy, bawimy się i w pewnym momencie dostałem, nawet nie wiem za co! Popatrzyli na siebie i widzę, że ostro myślą. Nadal cisza, słychać tylko silnik poloneza. W końcu jeden z nich przemówił: bo widzi pan, bo tu to takie kurestwo jest, uśmiechnął się, poklepał po ramieniu.
-
fragmentarycznie
salq sam odpowiedział(a) na salq sam utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
ściany przestały grzać, marznę czując jak oddech muska czoło, kłęby pary ulatują wyżej i wyżej. rysujesz na szybie oczu tajemnicze słowa. rozbierzmy dom, wyrzućmy okna, kaloryfery, żarówki i wannę. zostawmy sam szkielet, bez mięsa, narządów – unikalny. nie wiem co zrobić z paznokciami, z drobinkami szkła. podwórze całe we wnętrznościach. popatrz w głąb, między kości, żebra grzejnika. ściany nie grzeją, jest lato, upał. palec wspina się, na szczycie jest minus piętnaście. -
mówią: tarzasz się w kałuży, a nie potrafisz pływać. słychać śpiew, bary tak mają, piją. kałuża podtapia, niech ma tancerzy operetek i ciebie. ciągle o pływaniu, naprawdę chciałbym posłuchać jak szumi w głowie. mam gdzieś ton buta o asfalt, muzykę, pijane slumsy. mam gdzieś pięćdziesiąt miligramów baru, zatarte framugi nie piszczą, nie musisz się opierać. tu się nie tańczy, nie mówi się "kałuża jest jak ocean". pytają: masz fajka? mam tylko zapalniczkę, nie pytaj czy to boli, farba schodzi sama. wróci pora deszczowa, będziesz mnie uczył, będzie szumiało.
-
drobne nacięcia na skórze, kanaliki mrowienie. robaki kursują od przegubu po szyję. naznaczam szczep, malowidła na twarzy. posłuchaj ze mną płyt z afoche, zatańcz. po kostki we mnie, odpływasz. deszcz zacina. twarz wykręca nowe miny. rtęć podskakuje, nasza skóra to niezły parkiet. chcę wstać, stworzonka wyją pod stopami, oszołomione. mieszanka petum i yage nazywa nas mężem i żoną. -ściemnieją wam oczy - powiedział. czuć było odór. caium i tytoń.
-
Oddycham po omacku, od rana do nocy pod prąd, powoli, pomiędzy słowami, pomiędzy książki i ciebie i mnie wchodzi chłód - wyczytaj to z twarzy, bo nie umiem milczeć, całować, usypiać, to zamarza pod moimi stopami. Stawiam na tynk, biały, bez skojarzeń po posadzce, powoli docieram do ust odrywam plastry, wyzwalam światło, wyłączę plastik i bez smutku spojrzę jak taje wszystko.
-
warszawa, rozmazana kostka pod nagą stopą, werbel, pijana orkiestra. trzecia w nocy. późny wieczór. wiosenne wieczory to jazz na skórze, który lepi się, tulisz ciało. starówka nocą pełna jest kloszardów, złożeni jak parasole, przy pustych stolikach. zaśpiewaj, posłucham jak starówka usypia bezdomnych, ukrytych w cieniu parasolek dotyk stopy o kostkę nie powoduję dźwięku, cicho nucisz, grają kołysanki, wszystko pasuje. jestem wolny, tak na chwilę. stoję, chłodny posąg, pomacham panu z papierosem, panom na pomniku. powoli rosa krzepnie na ramieniu, wbija się jak komar i wysysa ciepło. wystarczy, że pocałujesz, wystarczy już. Wiersz przeniesiony do działu Poezja - Forum dla początkujących poetów. MODERATOR
-
powiedzmy że powstrzymam się od komentarza
-
świeciło odbijając promienie uv ode mnie ku tobie w bezdechu zdrętwiałych nóg dotyk we dwoje na kocu z myślą w lepszej butelce poznawałem cię od frontu przez krajową A2 płynął białoruski bimber przez słodką tchawicę nie byłem dłużny nie lubimy tanich romansów nie lubimy przecież nawet gdy m jak miłość dławi sąsiadów z góry bo skrzypi im łóżko kołyski chmur zasłaniały świecznik u góry popada czy będzie sucho jedynie krople na skórze w huku myśli objęci zgrozą -odejdź jak nie to ja odejdę tak bez łez- miało być weselej kwiatki łąka my i w ogóle że czujesz to co i ja czuję bo to nie tylko seks gdy włączyłaś głos płynęło przebojem że świat potrwa jeszcze cały jutrzejszy dzień korzystaj
-
przepraszam jak tu zrobić kursywę?
-
lecieć poziom nad ziemią opadały głowy z góry wyglądasz jak mały ludzik im wyżej tym chłodniej wiosna startuje oplataj mnie włosami to przyjemne mali pomagali wzajemnie sobie rosnąć u nas inaczej nad i jeden spadł o skały bal trwa fruń z moim wiatrem w obłok masz piękne włosy dziś się upiję sabat czas zacząć ognisko szaleje sztorm głosy mieszają marynowaną ciecz w słoiki północ dobiega do mety opadam z sił tańcz proszę tańcz językiem po ciele
-
dziękuję L.A.!! jest mi bardzo miło z tego powodu! pozdrawiam!
-
czerstwy chleb resztki w kącikach ust połowa w zębach przy uśmiechach. popite wczorajsza herbata bez ciepła poranek mija odpada śnieg z okna. sprana bluza spodnie staż kilka lat wchodzą miękko po nogach zapinam. pod ścianą zapiski ukryte pod kurzem wyjściem jest podnieść. poprawić. kosz. na biurku wibruje telefon cel to podłoga nie drżeć bez lęków podnieść się z łóżka. opiszę cię poczekaj zaraz posprzątam potwierdzę obawy trzymają mnie mity.
-
czterdziesta druga ulica zachwycała długością przerysowanych ludzi czarni biali żółci korek dochodził do dwunastej na zegarach przewrócony kubeł na śmieci zwracał uwagę z nudów śpiesząc wcześnie rano do pracy po świątecznej przerwie na papierosa oddawaliśmy się obserwacjom dawały skromne rezultaty patrzyli oni patrzyliśmy i my wzrok posągów krzątał się mały piesek obwąchiwał zawartość zgniecionych puszek po pepsi resztki mrożonej pizzy konkluzja? brak spowodował ruch na zielonym czterdziesta druga strona w gazecie na ogół nieprzydatna dziś wzbudzała emocję zupełnie przypadkowo zamieszczono tam sensowne ogłoszenie o pracę na Manhatanie gazeta powoduje zator uliczny syf nieprzyzwyczajeni redaktorzy fotografowali miejsce zbrodni odstraszało absurdem zabójca obezwładnił staruszkę gazem pieprzowym prawdopodobnie pijany uchodząc przewrócił śmietnik na ławce siedzieli ci sami co wczoraj pobędą tu do jutra polscy uciekinierzy za chlebem odkryli nowy szeroko reklamowany alkohol mający w sobie 42% entuzjazm powodował kolejny łyk krok ku ekstazie Andrzej z Kiełbaskowa na Śląsku próbował podbiec po nową dostawę do sklepu po drugiej stronie skończył na masce corvetty zabytku z 63 roku korek nadal prowadził frustrację na 42giej ścigany coraz to bliższym sygnałem ambulansów
-
Powspomnienia - Czerwonka
salq sam odpowiedział(a) na salq sam utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
czarna, messalin wielkie dzięki za odwiedziny! pozdrawiam! -
Powspomnienia - Czerwonka
salq sam odpowiedział(a) na salq sam utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
wygląda jak opuszczona dwa razy dziennie bombarduje stację hukiem silników pośpieszny do Olsztyna w południe ptaki wydają jedyne dźwięki czasem oddech płuc zbłąkany żuk turysta śpieszący w stronę jeziora leniwe kroki wciskały się w nasz bezwład leżeliśmy objęci cieniem peronu w kurzu uśmiechów wzlotów jaskółek szyna odbijała włosy łapane w pamięci kształt policzków chłód pustynnego lata mało słów czasem niewinny szept nie trzeba nic pisać w piasku ususzony wyraz zaschnięte wargi zmoczone naszym potem lepią się do ciebie duchotą słońca pogoda pełnia krwi z miłości odlewam kielich trzynasta trzydzieści trzy mąci spokój pekaes z miast przywozi głodnych kąpieli fala głosów włazi ci na kolana. -
wcale nie twierdzę że ma luks rytm :) a maj werszyn wygląda tak: czasami przemycam się w ciebie zasznurowana wobec sąsiadów pomimo mocnego piwa miarowo oddycham bo nic nie męczy tak jak świadomość moralnych potyczek z kawałkiem żelastwa na palcach uchodzę prawie cało z dwojakich rozgrywek o syna i pół majątku w bezbrzeżną noc śpiąca ale już trzeźwa więc mało szczęśliwa bo może i ty ale bezradny i jakiś żonaty co do połączenia obu strof, to tak się zastanawiam, bo w tej wersji którą zaprezentowałem powyżej również nie jest najlepiej jak zmienić koniec, nie wiem, po prostu nie czuję go... pozdrawiam!
-
się staram- po cholerę ta inwersja? a czy w ogóle ten nawias potrzebny? ostatnie dwa wersy też nieudane gdy czytam wiersz to słyszę zgrzyty niech chcę mi to płynąć, brakuje rytmu najlepiej prezentują się dwa pierwsze wersy a w sumie to bez tego nawiasu większość 1ej strofy no i poza tym na siłę doklejonym uchodzę (samotnie brzmi, bez sąsiada) oraz "z dwojakich rozgrywek o syna i pół majątku" przemyśl, popraw i zobaczymy!
-
Ogłoszenie: mam wolny wieczór
salq sam odpowiedział(a) na salq sam utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
jak dla mnie ostatni wers... wypada jakoś tak blado... a Twoim zdaniem? -
Reszta jest milczeniem (do Kasi)
salq sam odpowiedział(a) na Arkadiusz Nieśmiertelny utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
ja rozumiem że na doświadczeniach ale można to wszystko ubrać w inne słowa i wtedy nie będzie się czuło niesmaku.. znasz wiersze np J.Podsiadły? -
Ogłoszenie: mam wolny wieczór
salq sam odpowiedział(a) na salq sam utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
około szesnastej stwierdziłem że warto pójść do sklepu zakupy spowodują jakiś ruch sztampa powietrza zanurzanie się w odwilży to wszystko nijak mi pasuję do dnia przeżywać go miałem w kapciach przed telewizorem oglądając reklamy i patrząc w telenowele i dziwić się że ludzie nadal nie kapują że to przesłodzone że żart i niesmaczny zresztą i wiele innych myśli banalnych bo przecież myślisz o sobie żeś nad tym pod nogami więc błoto śnieg opadał z domów kapał jak rozpuszczony lód z patyka w chodnik a ludzie błądzili wracając z prac grzęźli bo pogoda nijaka sąsiadka narzekała pani sklepowej że ciśnienie ją zabija murarze z budowy obok palili tanie papierosy a ja już wiem że marlboro znów droższe że buty brudne w syfie i że ludzie chorują na dziwne choroby na dziwnym dniu co został bez planu