Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Leni

Użytkownicy
  • Postów

    13
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Leni

  1. cóż że znikają niebieskie ślady na pokrzepienie lepki korek zostawiony i lżej jest wypić wodę z wazonu schować do książki wszystkie witryny jak zasuszone liście zeszłej jesieni odmierzać wątki szklanką tożsamości wszystko kiedyś w parę się zamienia a może w samą porę liczy się noce skomplikowane jest bycie sobą w grubą linię
  2. Pomiędzy mydłem a piórkiem na szczęście wbitym w kostkę lodu a może na nieszczęście twoje zaciskam wodę w jednej dłoni i wcale rąk spod stołu wyciągniętych nie umywam co patykiem nakreślone to prawdziwe Bezpiecznie zamknąć siebie w pudełku transportowym i drapać po głowie liściem wierzby zakopać sentyment na placu zabaw obok szczątków chomika sprzed lat pięciu na wędkę złapane puste słowa w żółtej butelce po tanim winie brzmią jak miękkie kamienie w niedomkniętej szafie
  3. Czuję zapach odległości nieskończonych. Uciekasz i powracasz w połowie miesiąca, W ciemnym pokoju kołdra rysuje twój cień, który wlewa się do ostatniej szklanki. Na zasłonach widzę piękno despotycznego okrucieństwa. Nie zachwyca mnie już bezczelność twojego spojrzenia. Jesteś uśmierzającym nietoperzem dla moich zmysłów. - szukam cię w dźwięku odpustowych melodii
  4. Tkwię w jaskrawym schemacie -zanosi się na pomyłkę Jednak kocham sporadycznie i dźwięcznie. Paradoksy są bez smaku, Napęcznienie zbija z tropu. Rozchylone usta pochłaniają detonację i konsternację. Umysł pewnie taki sam jak za pierwszym razem W oczach przygnębionej studni nabieram kolejne proste formy. Nie oderwę się pokornie z koła -in flagranti ma inny kształt dla mnie,dla ciebie
  5. dzięki Pansy :))))))
  6. Jest juz mnóstwo wierszy o takiej tematyce, także nie odkryłaś/eś nic nowego. Jednak jakoś tak dotarł do mnie, czuję go. Ulubione fragmenty: "naucz mnie kochac prawdziwie mysleniem otwartym" i "powiedz jak kosztowac szczerośc nawet niesmaczną" i je sobie zabieram :) Pozdrawiam
  7. nie lubię dyżych mieszkań z reguły są głośne i bez wyrazu z urazem u nas kurzem obrośnięci tracimy pole widzenia i wymiar zatapiamy się w suchych dywanach nawet talerze trzymają dystans pocztówki na święta z wyrazami współczucia wyglądamy jak pomarańcze z komunistycznego ciągle wystawiani do próby generalnej przez okno jedwabni jak papier niezużyty pięknie pachnący że aż do dupy z braku niewiadomo czego skazani na siebie oczy bolą od telezakupów
  8. Chwytam wstecz cały schemat zawodnie wybity czarnymi punktami Układa nas sprawnie i całkiem bezboleśnie tworzymy ilustrację Śliskimi momentami na powierzchni daje mimochodem wolną rekę Z podniebieniem rozdartym ukrywa się za naszym cieniem przypominając o skażonych zasadach gry Zebrą rozdartą trzyma nas w garści łyżką mieszając nasze myśli nie wiadomo czy po wszystkim będziemy funkcjonować Zabiera nas dwoma pustymi krokami oddaje należne od jeden do sześciu Ostatecznie bez odwołania zrzuca jednym palcem zimną kreskę upadli znowu jesteśmy białymi kostkami
  9. dziękuję za komentarz :)
  10. Chwytam cię nonsensami i precedensami. Wyciągam ostatni wstyd swój kreślony żyletką poziomo -tak żeby nie zabić. W ukradzionych myślach szukam kodu kreskowego na twoim ciele Dziś ugaszona i uboga utonę w szeptach nagich bez opakowania. Rozlewam się repulsywnie na brudnych ścianach -rabaty ostatnio nie wchodzą w grę. Wizualnie jestem nieudolnym zbitym lustrem. Chłodnymi wieczorami okrywam się naszym podartym prześcieradłem z czarnymi napisami
  11. Duży pusty pokój rozmaitośći Jeszcze odbija echa tamtych głosów orientacyjnych form małych strumieni fizycznych Ruchome skwery zachowały bezbarwność każdego z cieni Szukali chyba drogi bez powrotu Udręczeni i nieczuli z braku paliwa-dosłownie i w przenośni Separowali odruchy i dni taftowe Słowo "dom" rozumieli na cztery sposoby Pro i kontra to czysta prohibicja człowiek źle znosi kiedy miesza Nieprzystosowani do szklanej rzeczywistości chowali preteksty do pustych kieszeni nawzajem I nigdy nie było wiadomo kto jest rozcieńczonym metrum i rozdaje karty bez asa Zdeklamowanie i ulotna ciągłość wkleiła ich w pomarańczową -rewolucję A było ich czworo-przypinali sobie etykiety by właśnie teraz przedstawiać się z imienia i nazwiska Jeden z nich owija myśli w białą koloratkę Ona ciągle szuka wczorajszego dnia Te same chmury kładą ich wieczorami ale dalej nie wiedzą na co czekają Inny znalazł tą butelkę z kształtem i tylko czasem wylewa się na wszystkie strony Po czwartym nie zostało śladu chociaż wydawało mu się że kręci tym kołem Przechodzą tymi samymi ulicami własnego życia-popłynęło że kiedyś mieli tylko siebie
  12. dziękuję za komentarze :) pozdrawiam
  13. ciemne ciekłe ulice w tym samym miejscu patrzysz metafizycznie pojmuję rytm zamykania twoich powiek które nic nie mówią bezimiennymi ich nazwać nie można de facto znam cię i półnamiętnie poszukuję szklanej rutyny w twojej pozycji stojącej krokach liczby pojedynczej urzekasz mnie prostotą foremnego kryptonimu całkiem pretensjonalnie omijam cię bezpiecznie słowami owiniętymi czerwoną kokardą przeszywam i przeżywam cień w brudnej kałuży odbarwiam myśl przewodnią jakby co jestem wolna
×
×
  • Dodaj nową pozycję...