20 lat, męczarnia pełna piekła
Walka przeklęta, maska ciągle wściekła
Choć słońce zza chmur czasem wychodzi
To i tak za chwile znika i znów mrozi
moje serce, nabity w butelce
Wylatuje kropelka po kropelce
Tyle przeciwności, droga wykrzywiona
Ciągle się staram, ale czy pokonam
strach, bo to właśnie on się liczy
To przez niego zapalamy coraz wiecej zniczy
Brutalna rzeczywistość optymistom nie pomaga
Coraz więcej problemów a droga długa
Niby niszczy cie nuda, dusza w brudach
Tego świata.
Zastanawiam się co mnie czeka
Niby całkiem odważny a uciekam
Staram sie żyć pełnią życia,próbuje
Staram się wciąż lecz lęk czuje
Czy się uda czy może polegne
W ciemnosci innych umysłów bagnie
Pragnienie że dam umiejętności popis
lecz nie, pozostaje mi kartka i długopis.