patrzę przez okno
widzę ludzi
śpieszących gdzieś bez ustanku...
każdy kroczy wybraną przez siebie drogą
czy słuszną podjęli decyzję?
nie wiem....to ich wybór
a ja wciąż stoję przy oknie
wciąż szukam i szukam
szukam siebie
bez rezultatu
pośród nich mnie nie ma
czy kiedyś zobaczę pośród nich siebie?
nagle spostrzegam postać
stoi sama
niezauważona
w podartych ubraniach
smutna...
podchodzi do niej mężczyzna
podaje jej rękę
mówi do niej
dziewczyna wstaje
uśmiecha się
idzie za mężczyzną
pod prąd ludzi
zatrzymują się na rozstaju
są dwie drogi
asfaltowa zaludniona
i polna opustoszała
mężczyzna znika
dziewczyna stoi
rozgląda się
w końcu rusza z miejsca
dokonała wyboru
poszła polną drogą
sama
ale szczęśliwa
podąża polną drogą
podąża do obranego celu
widzę jak znika na horyzoncie
jest pewna swej decyzji
nie ogląda się za siebie
idzie i idzie
patrzy w niebo
spełnia przeznaczenie
rozwija skrzydła
i leci do nieba...
okno stoi puste
czeka na kolejną niepewną...