Czterdzieści dni
Przypominam sobie ciebie.
W osiemdziesiąt dni
Do okoła chwili
Mam tą samą cisze.
Może orzeźwi mnie
Kiedy wyjdę z mieszkania
Założę buty, czapkę
I wyruszę na zachód.
Wspomnienie pasikonika
Nucącego żydowską nutę
Skaczącego prosto do warg.
A po wszystkim
chciałbym cię przytulić,
Zatopić się w naturalny brąz
I wypatrywać polarnych mrugnięć.
Usiąść przy twojej duszy
I muskać ją słowem.
Przytulać wiernością
I kłaść bezwładnie głowę na piersiach.
Korzystać z doświadczeń nie obawiając się ich.
I słuchać twego oddechu.
Ochłodzić rozgrzane policzki,
I z świadomością obustronnej dojrzałości,
Zasnąć.