Żył raz człowiek przez wszystkich odrzucany
Płakał nocami, bo nie był kochany
W swym życiu niewiele potrzebował
Czasem w smutku z nudów rymował
Pragnął tylko zaznać kobiecej miłości
Tak żył człowiek w swojej naiwności
Bo oczekiwane uczucia nie nadchodziły
W sercu coraz więcej smutku gromadziły
Może jakaś klątwa nad nim wisiała
I żadna dziewczyna spotkać się z nim nie chciała
Pewnego razu człowiek nie zobaczył tramwaju
Poczuł uderzenie i poszedł do raju
Napisali w gazecie o śmiertelnym wypadku
Odmówili „Ojcze Nasz” po osiemnastolatku
Może teraz jest daleko w niebie
Czuje się szczęśliwy jak młode źrebię