I stałam się twoim motylem,
gdy mnie złapałeś na łące.
A łąka
była kwieciem oblana.
A ja
byłam jeszcze taka zaspana
Ty mnie zbudziłeś
w uczuciach miłości
i „kocham” mówiłeś.
Toast na cześć Królowej Motyli
wznosisz,
dając mi
niezapominajki
rosnące u podnóży
góry wspomnień.
Było uczucie
i było pragnienie,
była ta chwila,
było spełnienie
A wokół latały cytrynki...
***
Kochanku,
zbłąkany w skrzydlatym pięknie.
Nakarm mnie proszę...
...przytul mnie...
...kochaj...
Dokąd odchodzisz ?
spytałam,
lecz szybciej
skrzydłami machać
już rady nie dałam.
Toast na cześć Królowej Motyli
wznosisz,
dając mi
róże
spływające krwią
mego łkającego serca.
Była ta chwila
i było spełnienie
a po nich zawód,
łzy i cierpienie.
A wokół latały cytrynki...
***
Ogłuszona ciszą
bez twoich słów
Zmarznięta,
gdyż z chłodem,
bez twego ciała pozostawiona
Sparaliżowana lękiem,
w samotni błądząc...
Toast na cześć Królowej Motyli
wznosisz,
dając mi
chryzantemy
wieńczące twe dzieło
„o żywocie Królowej Motyli”
Było spełnienie, było cierpienie,
i gorzka łza i radość była.
Czy chwila piękna czy może przeklęta?
I tak śmierć wszystko zmyła.
A wokół latały cytrynki...
***
I piękno we mnie zabiłeś.
Uwagi nie zwróci już nikt,
kto przechodzi,
na skrzydła Królowej,
z których życie
powoli uchodzi...
A wokół latają cytrynki.