myśli me
jak z waty
eklektycznie błądzą
po otynkowanych
ścianach rzeczywistości
ceglana posadzka
przesiąknięta marzeniami
kipi ze złością
minionymi już dniami
aż po trzecie piętro
kryniczna cnota chwili
pozwala oniemieć
moim uszom
i tylko
to muśnięcie warg
ulega jakby dylatacji
i tylko Ty
gdy nasze
tęczówki i źrenice
wspólny bieg mają
w umysł mi wciskasz
bombonierkę zapomnienia