Powrócę jeszcze do komentarza mojego wirtualnego interlokutora - Oyeya. Po raz kolejny przebijam się przez tę Twoją adnotację, pękającą wręcz od usterek ortograficznych i redundancji. Mam nadzieję, ze skorzystałeś np. ze "Słownika terminów literackich" i wiesz już czym jest motyw. Dalej - "Mało odkrywcze, kolejny wiersz znaczący najwięcej tylko dla autora, i dla nikogo więcej" - coż, chyba powinieneś się też oswoić z takim zjawiskiem jak subiektywizacja świata przedstawionego, czyli czymś co bardzo często współtworzy sytuację liryczną. Również w Twoich wierszach. Tam nawet jest ona ostrzejsza. Ja jednak jestem daleki od stwierdzenia, że jest to - powtórzę "wiersz znaczący najwięcej tylko dla autora, i dla nikogo więcej" - bo takimi słowy posługują się recenzenci książek kucharskich np. w "Pani domu". Ponadto piszesz o moim wierszu jako mało odkrywczym. Nie wiem co masz na myśli. Wszystko już było, w dobie postmodernizmu pozostało nam przeżuwanie przeżutego - w pewnym sensie. I wybacz, ale przemijanie, czy - jak to niefortunnie określasz - "przemijalność" też nie jest żadnym novum. Wyczerpali już to starogreccy filozofowie. My możemy mówić o tym po raz kolejny. I chyba nieco lepiej niż jako o popiele rozniesionym przez wiatr i pamięci. Poczytaj o Heraklicie, przejrzyj pisma Hegla, Heideggera, Nietzschego, zreflektuj wiersze Leśmiana. Jeśli po tej lekturze powiesz mi o wierszach znaczących dla samego siebie i nikogo więcej to może ja - wbrew wspomnianym autorom - uwierzę w przemijanie - takie jak Ty je widzisz.
Adrian Sroka