Zupełnie nie rozumiem interpunkcji w tej strofie. Nie wiem czy jest ona niepoprawna specjalnie, ale wydaje mi się, że wynika to raczej z nieznajomości zasad. Gdyby jeszcze miało to jakiś większy sens, a tutaj nie ma rytmu, a gdy próbuję to deklamować zgodnie z interpunkcją, czuję się jakbym grała wyznanie miłosne dresa.
W tej strofie każdy wiersz jest na inny temat. Nie pasują do początku, nie pasują do końca, ani nawet do siebie wzajemnie. I ten paskudny epitet: skryta tajemnica (jakby tajemnica mogła być nieskryta)
Tej końcówki już wogóle strawić nie mogłam. Jak z jakiegoś pamiętnika księżniczki. I jeszcze ten wers: Mam do Ciebie wielki żar, który się pali - zawsze płonie. Co to miało być? Wyznanie zapalonej świeczki skierowane do lichtarza?
Przepraszam za szczerość, ale to jak dla mnie nawet nie zasługuje na miano wiersza. Wydaje mi się, że chcąc utrzymać się w strukturze 4+4, 3+3 na siłe wpychałaś jakieś bezsensowne wersy, pisałaś oczywistości tak jakby poezja była spotem reklamowym, w którym w krótkim czasie trzeba zawrzeć wszystko. A gdzie metafora pytam? Gdzie jakiś zamysł?