Mozart, który uspokaja
Kolory migają, słowa drażnią
A ja sam… przykryty kołdrą
Boję się, choć sam nie wiem, czego
Ciemność, która rozbłyskuje
Cisza, która drażni me uszy
Moja obecność, niepożądana
Więc chowam się pod kołdrę
Zapach, którego nie czuć
Doprowadza do szału
Zaraz oszaleję, patrzę w lustro
I nie widzę nikogo
Kalendarz, wyjęty z plecaka
Okazuję się być książką
Bez autorów, bez treści
Bez znaczenia
I wiatr za oknem
Który studzi me ciało
Potęguje uczucie bezradności
Bo jest, ale go nie ma
Kołdra, która była moim
Sojusznikiem
Jest wrogiem, Mozart uciekł
Zostałem sam
Czyżby kolejny atak?
Zamyślam się
Patrząc na postać w lustrze
Której nie widzę
I mam świadomość, że to Ja…