Niech to będzie nocą.
Delikatne ciepło wczesnego lata,
niech mnie przytuli – czekającego,
wyglądającego ciebie w oddali.
Niech mi z pogodnego wieczoru
kruki kołdrę uszyją.
Bo czuje już oddech twój chłodny,
za sobą.
I proszę jeszcze, niech ktoś drzwi otworzy szeroko.
Mi w osobie własnej, jakoś nie wypada.
Czuje oddech twój,
już jakże bliski – kochaj!
Niech to będzie nocą,
żeby łez moich nikt nie zobaczył…
I błagam! wiecznie jeszcze niech będzie,
Żebyś przyszła więcej niż ten jeden raz.
Czerwiec 2004