Leze se na łozku, cos mi sie wbija w plecy...
Patrze za siebie-dwunozny karaluch bez głowy
Nie wiem co jest grane, wystraszony jestem nie lada
Ten do mnie mowi: "zarzne twoja babke!"
Ja sie zrywam z wyra, biore nogi za pas
Insekt rusza w pościg, szybki jest niezwykle...
Spadam nagle ze schodow, odziwo sie podnosze
Czaszka mi pekła, ale sie nie przejmuje
Wstaje...patrze-potwor stoi jak wryty
Krzycze do niego: "Nie umiesz zejsc pokrako?!"
Ten robi co moze, choc konczyny ma koślawe
Ja to wykorzystuje- rzucam w niego krzesłem
Ten ogłuszony, spada jak worek wypchany psami
Pełen radości, wracam do sypialni
Kłade sie na łozu, nie wiem co sie dzieje
Zdaje sobie sprawe co sie stało i sie z tego smieje!