Gdyby kochanie było tak proste jak zabijanie,
ludzie kochaliby się bez przerwy i bez wytchnienia.
I z każdą chwilą, w każdym momencie było by pięknie,
aż do znudzenia dobrze, rozkosznie, miło i …względnie.
Bo jak by wszyscy tak się ogromnie, ciągle kochali
i nie musieli walczyć o miłość swoją wzajemnie,
to w pewnej chwili by swej miłości nie doceniali,
biorąc za pewnik że już do końca życia tak będzie.
Patrząc i widząc w oczach drugiego swoje odbicie,
wpadli by w narcyzm kochając siebie tylko nad życie.
Wtem gdy osoba tak ukochana postawi weto,
spojrzysz zdziwiony, a gdzie ta miłość drogi poeto.
Wnet nam się koło zamknie nareszcie –dojdziemy sedna,
miłość, nienawiść i zabijanie stanowi jedność.