W dniu mych urodzin
wcale się nie ciesze
wśród tych ciemnych godzin
myśle że się powiesze
gdy wiatr nie wieje
i długo to tak trwa
gdy w końcu się dzieje
przychodzi wichura
głowa przepęniona zdarzeniami
ręce kryją smutną twarz
złe zakrywam marzeniami
pokaż teraz co dla mnie masz
i znowu to samo
znowu ten ból
znów krzycze mamo
umieram od kól
w końcie samotnie siadam
i modle się do Boga, do ducha
prosze Go, błagam
lecz On nie słucha
nadchodzi kolejna libacja
rodzice szykują impreze
wiedzą że moja jest racja
dlatego już w nic nie wierze
....
cisza, spokój już nie ma gości
siedzę na łózku i znowu marze
nie chce tej mojej samotności
niech Bóg mnie już nie karze
w całym domu kawałki szkła
poprzewracane meble, talerze
idąc korytarzem słysze psa
i cicho mówie: nie wierze, nie wierze
z czasem to wszystko się zmieniło
rodzice się rozstali
lecz nadal pamiętam jak strasznie było
byliśmy wtedy tacy mali
psa juz nie słysze
babci nie widze
rwe kolejną klisze
po przeszłości się wstydze