Jestem jak kamień z pluszu.
Beton utkany z traw.
Tkwię głęboko wbity
w mydlaną bańkę ze szkła.
I żaden już dźwięk
nie dociera do moich uszu.
Obcojęzyczne słowo,
przez ludzi nie rozumiane,
okrutnie traktowane,
szybko znaczenie zmienia.
Huragan niszczycielskiej mocy,
przeszedł pustyni środkiem.
Jeden tylko kaktus mały,
dojrzał grozy bezmiar cały.
Brzoza między dębami rośnie.
Nie jest symbolem brzydoty.
Lecz czym w oczach ogółu
dzisiaj inność się jawi?
Jak mam tę myśl kruchą,
ubrać w słowa proste?
Jak przekazać Tobie znośnie?
Skoro będąc jedna z części
tej ogromnej, szarej masy,
nie rozumiesz unikatów.