Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

ktosmily

Użytkownicy
  • Postów

    20
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Odpowiedzi opublikowane przez ktosmily

  1. Cisza.
    Noc w pełnej krasie
    przechadza się po zamarłym pokoju.
    Obraz ten wytworny
    przerywają jedynie,
    lekko i niedbale
    błyszczące przy suficie
    iskierki marzeń sennych.

    Śpisz spokojnie,
    miarowy oddech
    wprawia Cię w ruch,
    wspólgra on z rytmem życia.

    Patrzę na Twoją malutką twarza.
    Myśli galopują.
    Smutek, radość,
    lęk, miłość,
    spokój i niepokój
    przeszywają się wzajemnie,
    tworząc watahy uczuć,
    nieodgadnionych,
    niemożliwych do oswojenia.

    Noc w zadumie odchodzi.
    Pierwsze promienie słońca,
    oświetlają pokój.
    Iskierki gasną.

    Patrzę na Twoją malutką twarz.
    Czy przyjdzie ból?
    Wymodlę dla Ciebie Anioła
    z pięknymi, rozłożystymi skrzydłami.

    Schowasz się za nimi.
    Obronią Cię przed światem.
    Niesprawiedliwy
    los nie ośmieli się
    walczyć z Aniołem.

  2. Dopadł znienacka
    jak dopada wilk
    bezbronną ofiarę-
    strach przed cierpieniem.

    Chciałabym Cię porwać
    w mój świat
    piękna i dobra.

    Zamknij oczy.
    Wtul się w moje ramiona.
    Wsłuchaj w rytm miłości.
    I otwórz bramy fantazji.

    Życie przeraża,
    ale my będziemy wagarować,
    chować się przed nim.
    Uciekniemy w zaułki marzeń,
    na strychy cudów i dziwów niestworzonych,
    w kolorowe zakamarki wyobraźni.

    Będziemy znosić dumnie
    wszystko co ziemskie,
    by doczekać
    naszego codziennego cudu.

    Wtul się w moje ramiona.
    Wsłuchaj w rytm miłości.
    Nauczę Cię mojego świata.

  3. Jak spojrzeć w jego błękitne oczy
    i się uśmiechać.

    Każdy oddech boli.
    Gardło ściska lęk.
    Próbuję odgonić demony.

    Mamo boję się.
    Dziecko jestem.
    Nie powiem nic więcej.

    Nie uchronię duszy
    przed cierpieniem.
    Nie potrafię,
    Demony wygrały.
    Zmąciły myśli,
    porozrywały spokój,
    zostawiły strzępy nadziei.

    Boję się mamo.
    Jestem dziecko, jestem.

  4. Nigdy Cię nie spotkałam.
    Jak to możliwe,
    że znam
    każde twoje spojrzenie...
    dotyk?

    Miękkość Twoich ust
    i delikatność
    sprawia, że się unoszę.

    Nie spotkam Cię nigdy,
    a jednak jesteś ze mną.
    Jesteś
    w każdym marzeniu,
    wspomnieniu.

    Może kiedyś
    nasze spojrzenia
    skrzyżowały się na jedną sekundę?
    Może stałam koło Ciebie
    w bezdusznym tłumie...

    I tak Cię mam.
    Nasze dusze są splecione,
    może wybijają wsplny rytm,
    przy wschodzie słońca?

    Żyję,
    chodzę,
    oddycham,
    śmieję się i płaczę.

    Lecz dusza tęskni do Ciebie
    choć jest tak blisko Ciebie...

  5. Przyszedł.
    Odsłonił zasłony.
    Wpuścił tańczące promyki.

    Wstałam
    z czarnej, zimnej podłogi.
    Nawet zrobiłam minę
    (chyba uśmiech?).

    Podszedł.
    Serce podskoczyło,
    w rytm muzyki ciepła.

    Przytulił.
    A może tylko mi się tak
    zdawało?

    I uniósł szeptem.
    Szeptem rozkazał żyć.
    Nie być.
    Rozkazał żyć.

    Jak?
    Dał mi coś.
    Dał mi drugie serce.
    Dał sens bicia memu sercu.


    28 maja 2013 r.

  6. Barwami lata
    Wymalowałam twój wizerunek.
    Barwami zimy
    Ubrałam twą sylwetkę.
    Rozmarzeniem wiosny
    Wymarzyłam Ciebie.
    Deszczem – jesienią
    Wypłakałam błękit uśmiechu Twego.

    Gwiazdy niebu skradłam,
    Aby spowić posłanie.
    Skradłam i posłańca najjaśniejszej gwiazdy,
    Aby ciemność cię nie przerażała.
    Napój z rosy poranka sprawiłam,
    A posiłek z ust słodyczy.
    Dachem obdarowała nas
    Płaczka przydrożna,
    A oknem stały się ptaki,
    Gaduły.
    To one nas wydały światu,
    To one nas oddały,
    I dlatego nie jesteś już mój.

  7. Kalekim okiem
    Patrzysz na świat
    I widzisz życie
    I śmierć,
    Która wpleciona
    Jest w nie złotą nicią.
    I wiszą te freski u Boga,
    W niebieskiej komnacie,
    I raz po raz
    Jeden złocieje i znika.
    A miejsce jego zajmuje inny
    Mniej złoty.

    Kaleką ręką
    Dotykasz świata
    I czujesz szczęście
    I płacz,
    Który wtapia się w nie
    Niczym piasek,
    Który po zetknięciu z wodą
    Staje się błotem.
    A błotem Bóg się brzydzi.

    Kaleką nogą
    Stąpasz po świecie
    I grzęźniesz w nim
    Co raz to bardziej.
    Zatracasz się,
    A Bóg nie lubi zatraconych

  8. miliony oczu wlepionych w wiecznosc
    wielbiacych gwiazdy i rose
    otulonych miloscia.
    brzek szklanki
    stukot butow, codziennosc.

    tysiace serc wyczekujacych wiecznosci
    tej zrodzonej z milosci.
    i fatamorgana dobroci
    oaza szczescia
    -cel upragniony.

    setki rak wyciagnietych ku sloncu
    czekajacych nadziei
    szukajacych nadziei
    upragnionej nadziei- bagno.

    dziesiatki stop zmierzajacych do nikad
    bo z nikad krocej ku prawdzie
    tej ich, i tej tamtych
    trach... powalona.

    miliony,tysiace,setki i dziesiatki
    i ta jedna
    wsrod nich.
    ta jedna realna
    wariatka.

  9. To ona,
    wiecznie zapatrzona
    swymi przepłakanymi oczyma
    w twoje zdjęcie.

    Tak,
    czesto ubiera sweter wspomnień
    i figlarnie obracając sie wokół
    przymierza go...
    jak za dawnych lat.

    Przyklada nedzną imitację twej reki
    do swego wiecznie mokrego policzka
    i wzdycha.

    W tłumie przedziera się,
    niczym w dżungli,
    w wiecznym poszukiwaniu.

    Raz po raz zapala się i gaśnie,
    niczym latarnia morska,
    która za wszelką cenę
    chce sprowadzić ku sobie zagubiony,
    samotny statek- ciebie.

    Jest spragniona twego zapachu,
    dotyku.
    Nie ma gorszej rzeczy niż niewiedza
    o ukochanym...

  10. Znów wybrałam się na pustynię.
    Trochę z własnej woli
    A trochę z przymusu
    Poszłam tam,
    Gdzie nie ma nic.

    Ubrałam swą maskę
    Klauna i wytarłam łzy.
    Wytarłam je nie rozmazując
    Makijażu,
    Mam już wprawę.
    Odchodząc nie patrzyłam
    Za Siebie.
    Nie widziałam twojego zadowolenia
    I ulgi.
    Ucałowałam tylko świt
    W rękę i
    Prosiłam o błogosławieństwo
    Słowika.
    I poszłam i
    Nie wiem
    Czy wrócę.

  11. Wieczorem,
    Cicho, ukradkiem
    Zmywam z siebie dzień.
    Szoruje ciało, aby zeszła
    Każda sekunda mijania.
    Spieniam okruchy dnia
    I tańczę z nocą,
    Samotności królową.
    Czuję każdą jej łzę
    Migocącą na suficie.
    Odbijają się one w lustrze wody
    Szemrzącej żalem utęsknienia.

    Wieczorem,
    Cicho ukradkiem
    Lepie klejem użalania
    Serce me rozbite na czworo.
    Serce, które czuje
    Obecność uciążliwych dni
    I umiera
    Umiera w nicość,
    Bo nikt nie chce
    Schować go w dłoni.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...