Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Nokata

Użytkownicy
  • Postów

    18
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Odpowiedzi opublikowane przez Nokata

  1. Błogo- mi jesteś miłowaną
    Bo za Twoją miłość do mnie w złym świecie zagubionego daną
    Błogo- mi jesteś ukochaną
    Bo tarczą przed zmorami ludzkimi ukochanie Twe dla mnie jest
    Tkliwie mi jesteś -sławioną
    Za jakiegom niesyt dobro tak hojnie mi bez wahania wydane
    Czule mi jesteś -sławioną
    Bo za krzynę mojej namiętności krocie nie pomierzone oddane
    Błogo- mi jesteś pożądaną
    Bo-ginką nad miarę ludzką piękną będąc skromność w tym zachowujesz
    Błogo- mi jesteś wykochaną
    Bo koroną bowiem to połączenie, naszego ze szczęściem obcowania

    Tylko powiedz południco przewrotna dlaczego
    siebie skrywając wciąż skromnie na boku
    jakieś mdłe w sobie i obłe kobiety mi rając
    duszą mą skołataną bez sensu potrząsasz?


  2. Lekkim jest podobno
    poranny sen mój słodki
    jak zawsze lekka i miła
    rosa Róży mej miłowanej
    Dziś jednak płomień opalił
    Me sny różowo nieskromne,
    I jak zawsze w Tobie kudłate

    Bezwstydnie szczęściem naga,
    po karmieniu Natalii wilgotna
    wracasz z ogrodu słońcami
    ciepłego poranka podniecona
    wtulasz się we mnie, obcierasz,
    sobie wiadome znaki tajemne
    na skórze od snu pisanej
    we wzór dywanu jak z baśni
    ustami układasz mi w skupieniu
    kąsasz, i skrobiesz, oddechu Ci braknie

    Wieczorem dostojna Pani domu
    gościom swym czyniłaś z uwagą
    należne im w progach honory
    teraz jak klacz pełnej krwi
    zatracona w upojnym galopie
    nie do poznania ta zmiana gwałtowna
    jak i Twa dusza pełna tajemnic najsłodszych

    Czyś tylko wyuzdana
    czy aż tak zakochana?
  3. Kai Fist: Chyba tylko dla podkreslenia rozdwojenia widzenia, jedno widzi oko drugie dusza... A jak kto widzi to też rzecz do dyskusji.

    Czydziestek: i dobrze ze nie czujesz. To jak z upałem i mrozem - od pewnego poziomu bodźca już go nie odbierasz prawidłowo ;) Tak i ja przy takiej dawce adrenaliny nie moge mowic o iskrzeniu tylko o łuku elektrycnym i to dobrze wypasionym; ale i tego nie mogę Ci z elektrowni zrobili by łomot mojemu doczesnemu kształtowi

    Pelman: heh chyba do tej samej klasy chodziliśmy. Moja też byla jędza...

  4. Wczoraj przyszłaś do mnie tak z samego rana
    choć ubrana po szyje, jednak całkiem naga
    Ubrana boś w szatę świąteczną odziana
    a naga całkowicie boś duszę swą otwarła
    Oczy tak ze wstydem ku dołowi spuszczasz
    szalem głowę skrywasz, choć jesteś mą Panią
    i słowa słyszę na które tyle dni czekam
    ?Już jestem mój miły, jam Twoją kobietą?
    Tu cisza nastała i kwiat zaniemówił
    i obłok na niebie zastygł ze wzruszenia
    Głowę jam przed tobą należnie pochylił
    takie same słowa i ja Tobie przepowiadam
    ?Oto ja, ma miła, twa wieczna podpora?
    wnet harfy zarośli potwierdzają wyznanie
    bierzemy swe dłonie, bierzemy i usta
    odtąd każda chwila jest chwilą podwójną.
    Tak przytuleni sobą połączeni kochaniem
    Światu już straceni uczuciom zyskani
    Aż oczy nasze całkiem już bez wstydu
    Po trzy słone łzy szczęścia każde uroniły
    I stałaś się mą białką najpiękniej ozdobioną
    jedynym na tym świecie naszyjnikiem bez ceny
    A w nim jako gwiazdy w noc lata gorącą
    dwanaście słonych kropli jak dwanaście diamentów
    czystym blaskiem świecą i piękność Ci przydają
    pieczętują nam przysięgę na wieki wieków amen

  5. Witajcie!
    Magdo, zupełnie niezamierzone to skojarzenie, gdzyż Adasia nie specjalnie lubię. Za to pozwole sobie zauważyć, że Majster Bieda jest autorstwa Wolnej Grupy Bukowina... Tak Tym razem nawiazanie jest zupelnie świadome. Takim do MB nieco podobny w pewnym okresie życia byłem, W tym roku właśnie nie przyszedłem już tam, gdzie co roku przychodziłem. Ona mnie zatrzymała. Nie żaluję tego.

    Adamie: dziękuję za tak rzeczowe, cenne i budujące wskazówki. Zapewne poprawią mój warsztat i wyniosą mo kunszt składania wyrazów i metaforą majenia słowa na poziomy o jakich nikomu sie dotąd nie śniło....

  6. Dziękuję Aneto za Ciepło Twoje :).
    Niestety, w czasach gdy kanon wiersza (i jego algorytm) zostały złamane coraz trudniej nam dokonać podzialu na wiersz i prozę. Oczywiście rozne są punkty widzenia... Twój szanuję. A czy zawsze trzeba ubierac swoją myśl w skorupę niejednoznaczności, z którą czytający i łomem nie da sobie rady? Ja wybrałem tą drogę. Może są lepsze :(

  7. Lato... czym ono pachnie?
    miętą i kochaniem,
    cierpliwym strudzeniem pszczoły
    i schnącym na sznurze praniem

    A nam to lato pachnie
    naszym cierpieniem
    oboje go mamy w nadmiarze
    Miast krynicy radości
    mamy słony łez a jednak dobry, bo
    oczyszczający nas oboje deszcz.
    By stanąć naprzeciw siebie
    czystymi i bezwinnymi

    Oboje bowiem swe życia
    w tył jak szczerbate krzywym uśmiechem
    naczynia dla stłuczenia malowane
    losu kaprysem złym odrzucamy
    z nadzieją patrząc na siebie
    Pytania bojąc się stawiać:
    \\\\\\\"a jak będziemy się kochać
    w czas zmarszczek i niedołęstwa?\\\\\\\"

    Lato swój dywan kwietny
    dostojnej jesieni już zostawiło
    tylko drogę w połączenie nas
    jak złośliwy stolem
    miast miałkim piaskiem
    szkłem tłuczonym i płonącymi
    węglikami na pożegnanie wysypało

    Już się szanujemy szacunkiem szalonym
    wiemy wszystkie nasze myśli nie wymyślone
    rozumiemy słowa nigdy nam nie wysłowione
    miłujemy się miłowaniem jeszcze nie rozmiłowanym

    Szybciej kulek rtęci się jednamy
    wbrew prawom ludzkim,
    lecz tylko przez ułomnych ludzi
    ludziom stanowione one
    wbrew budującej radość
    nową rodzinę i ciepło
    namiętnością

    Kochasz, kocham, to już umiemy
    umieć do szczytu bólu kochać...
    Nauczyła nas tego szkoła
    letnia szkoła cierpienia

  8. Zimową nocą bezdusznie
    księżyc nieśmiały, bo nowiem narodzony
    ledwo widoczne odrzwia
    katedry zaczął słabym swym blaskiem pieścić
    Stanęły na Twej drodze jak wrota nie wiem,
    do raju prowadzące czy
    piekła będące przedsionkiem
    Ręki by pchnąć je nie wyciągnęłaś mrozu losu się bojąc
    Miałaś mnie, Klucznika wiernego przy sobie
    Otwierając Nowe oczami uśmiechem niedawno poznanym
    do środka sennych marzeń rozkoszy i jawy radości Cię zaprosiłem

    Wzbraniałaś się cała sobą,
    wbrew zwapniałej tradycji krok nieśmiało
    bezspieszny zrobiłaś,
    zaraz drugi i kolejny coraz niecierpliwiej
    i szybciej następne drogę macając doświadczeniem życia
    wspominając dni zaprzeszłych
    nie zawsze przecież gorzki bagaż
    Coraz szybciej ziemi dotknięciem już się nie plamiąc
    Złakniona z umiłowanym uczucia spełnienia biegłaś
    Oczy zamykasz a sercem jedynie na świat już patrzysz
    W strzelistą światłość katedry uczucia
    z ufnością i radosnym zdziwieniem wkraczasz.
    Szacunkiem namiętność darzysz by poufałość
    młodego kwiatu róży pocałunkiem
    śmierci nie napiętnowała.
    Nieuchronność zdarzeń czujesz
    uciec od tego sama wiesz lepiej niż ja
    już nie możesz
    bo wstecz droga to za zasłonę nicości wzięta przepustka

    Tchnij Różo miast aromatu oceanu
    jedyną krople optymizmu w nozdrza me
    a okruchem nadziei nakarm jak krocie
    złaknionego nadziei po dni jego kres

    Czy wrośniesz w posadzkę
    korzeniem szarego dnia zmurszałym
    nieruchomą podporą mrocznego
    poddasza jedynie będąc
    Czy w światłość sklepienie Cię tłamszące
    rozbiwszy na anielskich skrzydłach naszej miłości
    uleciawszy dwa serca od stuleci sobie należne
    Jemu jak noworodka okazać zechcesz

    Czy popiół miałki wiec po nas zostanie
    Czy diament szlachetny czerwonym
    blaskiem otoczony

  9. Kwietność w majenie się przerodziła
    i dzień dłuższy pastelami się pyszni
    i szczęścia naszego barwne płatki
    w ogromny bukiet szacunku wzajemnego
    dla nas jedynie składa z przejęciem

    Czas już był dla Ciebie naznaczony
    by Twe powołanie Niewiasty się dopełniło
    Bez słów i bezgłośnie w słonym deszczu łez bólu
    krwi ofiarę dajesz w wysiłku nadludzkim
    Szczęściu naszemu tak wyczekiwanemu
    pierwszy raz samemu odetchnąć pozwalasz

    Zawiozłem Cię jedną, brzemiennością dostojną
    a przywożę Was obie Natalie rodzone
    podobne do siebie jak dwa płatki jednej róży
    Jesteś zmęczona, bez sił a spełniona
    z wysiłku półżywa, a jednak radosna

    I Ona drobinka co nieśmiało oddycha
    Nie płacze jeszcze a wstydliwie kwili
    Jasne swe oczka ze strachem jeszcze mruży
    a nas już oboje odczuwa całą sobą
    i zasypia ufna i bezpieczna
    trzymając nas dwoje łapkami za dłonie

  10. Podziękowania za komentarze. W sumie Oyey ma troche racji (chociaz forma w jakiej to mowi nie pasuje mi, ale to inna bajka), gdyż nie aż bardzo odbiega to co jest w wierszu od zawartosci-formy witryny. No, może mniej poszarpane. troche inaczej pisze. Oyey, tylko nie pomyśl że to wycieczki osobiste! Ale i Natalia też ma rację i to chyba więcej. Jest to prawdziwy, niestey, przypadek. Jednak dziękuję Wam obojgu za to, ze poświęciliście mi swój czas. :)
    Nokata

  11. Osunęłaś się skonana w twardość starego fotela
    samej nie wiedzieć kiedy snem dziurawym się otuliłaś
    szorstki on jest i drapiący, zimny i męczący
    koszmary zajadłe wielkimi dziurami wlatują
    Ten co zawsze był Ci spokojem i ukojeniem
    dziś mroźny pot na czoło zorane przedwcześnie
    od trosk i zmartwień zszarzałe przywołał jakoś nagle
    Co chwile się zrywasz, słuch ze strachem wytężasz
    z drugiego pokoju, czy równy oddech dosłyszysz
    Towarzysz Twój i podpora, z chorobą się zmaga
    Nocy tych masz już tuzin, a będą ich kopy.
    Usiadłaś, ręka ci sama opadła a głowa
    na pierś nierównym oddechem wznoszoną skłoniła
    Nagle coś zadudniło, w panice się zrywasz
    ale oddech jego równy. To tylko woda z kranu kapnęła.
    I znowu fotel,
    (a może wody mu trzeba
    koc poprawię, sprawdzę kroplówkę
    lek trzeba podać i cos do jedzenia)
    Tak noc następna spada Ci kamieniem młyńskim z serca
    Jeszcze ołów świtu i już brak radości o poranku
    Na obczyźnie jesteś a tam jest najtrudniej
    bez bliskich pomocy brać za bary diabła
    Nie damy Ci wiele, bo mniej niż Ty mamy
    Przytul się do nas i wypłacz bez wstydu
    Dłonie choć włożymy na skołatane Twe skronie
    Może wiara w dobro czasu na Ciebie z nas spłynie.

  12. A czego sie czepiacie? Podobno nie jedno imię ma miłość. A każdy na to patrzy swoim ciepłym okiem. Jeden lubi magnolie, a drugi czarne body... Czy znowu mamy wejść w kochanie pod szablon???
    Zgodnie z normą DIN czy GOST? A porownanie do "Ich troje" raczej uwłacza autorowi. Jest to jego punkt widzenia i powiedzial dokładnie to w wierszu co chciał powiedziec i tak jak chciał powiedziec. Tyle ze niezgodnie z obowiazujaca doktryną udziwniania prostych rzeczy.
    Howgh!

  13. Trzy kwartały jeszcze nie minęły
    i znów Cię w ogrodzie ukochana widzę
    Dostojnie niesiesz naszego związku koronę
    Radość i siła od Ciebie dziś biją
    Wiosna na dworze kwiatów zapachem
    Oczy Twe głaszcze i zmysły niepokoi
    Wiosna też w Tobie niecierpliwym ruchem
    O przyjściu na świat śle zawiadomienie
    Stoisz przy krzewie, a stać Ci już trudno
    Aromat chłoniesz, o szczęściu naszym myślisz.
    Jak piękną kobietą dziś dla mnie jesteś
    Choć sylwetka tamtej, z lata nie podobna.
    Jednak piękniejszej dziewczyny jeszcze nie spotkałem
    Nawet nimfy natury przecudnej uroda
    Zdaje się być jedynie sennego koszmaru ułudą

  14. Wyszłaś do ogrodu latem
    po rannej rozgrzana kąpieli
    by aksamitem krytą wonnej skóry
    Róże z rosy osuszyć,
    a chwila spokoju trwającą się cieszyć
    Na trawie ciepło blasku zbierałaś

    I taka nieziemską istotą Cię ujrzałem.

    Nie wiem czy oszołomiony
    swym snem tylko i jego rozkosznym marzeniem
    Czy ciała doskonałego
    godnego być dotykanym jedynie
    zmysłu szaleństwem tchnienia
    muśnięciem


    Jak dobry Majster Bieda
    nad rowem przycupnąłem a wzgórza
    dalekie bliskie mi przysłoniły
    i w skwar południa obłoków trudzenie
    rosy tej cudownej aromatem
    czarę dostałem wypełnioną po brzegi

×
×
  • Dodaj nową pozycję...