Nokata
-
Postów
18 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Odpowiedzi opublikowane przez Nokata
-
-
Podniecenie, pieszczoty, sex, namiętność i na samej górze miłość.
Pytanie Retor(t)y-(ka)
Replay...
Bez zmeczenia :))))0 -
Lekkim jest podobno
poranny sen mój słodki
jak zawsze lekka i miła
rosa Róży mej miłowanej
Dziś jednak płomień opalił
Me sny różowo nieskromne,
I jak zawsze w Tobie kudłate
Bezwstydnie szczęściem naga,
po karmieniu Natalii wilgotna
wracasz z ogrodu słońcami
ciepłego poranka podniecona
wtulasz się we mnie, obcierasz,
sobie wiadome znaki tajemne
na skórze od snu pisanej
we wzór dywanu jak z baśni
ustami układasz mi w skupieniu
kąsasz, i skrobiesz, oddechu Ci braknie
Wieczorem dostojna Pani domu
gościom swym czyniłaś z uwagą
należne im w progach honory
teraz jak klacz pełnej krwi
zatracona w upojnym galopie
nie do poznania ta zmiana gwałtowna
jak i Twa dusza pełna tajemnic najsłodszych
Czyś tylko wyuzdana
czy aż tak zakochana?
0 -
Kai Fist: Chyba tylko dla podkreslenia rozdwojenia widzenia, jedno widzi oko drugie dusza... A jak kto widzi to też rzecz do dyskusji.
Czydziestek: i dobrze ze nie czujesz. To jak z upałem i mrozem - od pewnego poziomu bodźca już go nie odbierasz prawidłowo ;) Tak i ja przy takiej dawce adrenaliny nie moge mowic o iskrzeniu tylko o łuku elektrycnym i to dobrze wypasionym; ale i tego nie mogę Ci z elektrowni zrobili by łomot mojemu doczesnemu kształtowi
Pelman: heh chyba do tej samej klasy chodziliśmy. Moja też byla jędza...0 -
Tym razem krótko: Miód
0 -
Śliczne to Diogenesie, tylko co Ci te biedne wiewiórki prosto od Nitche'go zawiniły?
0 -
Wczoraj przyszłaś do mnie tak z samego rana
choć ubrana po szyje, jednak całkiem naga
Ubrana boś w szatę świąteczną odziana
a naga całkowicie boś duszę swą otwarła
Oczy tak ze wstydem ku dołowi spuszczasz
szalem głowę skrywasz, choć jesteś mą Panią
i słowa słyszę na które tyle dni czekam
?Już jestem mój miły, jam Twoją kobietą?
Tu cisza nastała i kwiat zaniemówił
i obłok na niebie zastygł ze wzruszenia
Głowę jam przed tobą należnie pochylił
takie same słowa i ja Tobie przepowiadam
?Oto ja, ma miła, twa wieczna podpora?
wnet harfy zarośli potwierdzają wyznanie
bierzemy swe dłonie, bierzemy i usta
odtąd każda chwila jest chwilą podwójną.
Tak przytuleni sobą połączeni kochaniem
Światu już straceni uczuciom zyskani
Aż oczy nasze całkiem już bez wstydu
Po trzy słone łzy szczęścia każde uroniły
I stałaś się mą białką najpiękniej ozdobioną
jedynym na tym świecie naszyjnikiem bez ceny
A w nim jako gwiazdy w noc lata gorącą
dwanaście słonych kropli jak dwanaście diamentów
czystym blaskiem świecą i piękność Ci przydają
pieczętują nam przysięgę na wieki wieków amen0 -
Witajcie!
Magdo, zupełnie niezamierzone to skojarzenie, gdzyż Adasia nie specjalnie lubię. Za to pozwole sobie zauważyć, że Majster Bieda jest autorstwa Wolnej Grupy Bukowina... Tak Tym razem nawiazanie jest zupelnie świadome. Takim do MB nieco podobny w pewnym okresie życia byłem, W tym roku właśnie nie przyszedłem już tam, gdzie co roku przychodziłem. Ona mnie zatrzymała. Nie żaluję tego.
Adamie: dziękuję za tak rzeczowe, cenne i budujące wskazówki. Zapewne poprawią mój warsztat i wyniosą mo kunszt składania wyrazów i metaforą majenia słowa na poziomy o jakich nikomu sie dotąd nie śniło....0 -
Dziękuję Aneto za Ciepło Twoje :).
Niestety, w czasach gdy kanon wiersza (i jego algorytm) zostały złamane coraz trudniej nam dokonać podzialu na wiersz i prozę. Oczywiście rozne są punkty widzenia... Twój szanuję. A czy zawsze trzeba ubierac swoją myśl w skorupę niejednoznaczności, z którą czytający i łomem nie da sobie rady? Ja wybrałem tą drogę. Może są lepsze :(0 -
Lato... czym ono pachnie?
miętą i kochaniem,
cierpliwym strudzeniem pszczoły
i schnącym na sznurze praniem
A nam to lato pachnie
naszym cierpieniem
oboje go mamy w nadmiarze
Miast krynicy radości
mamy słony łez a jednak dobry, bo
oczyszczający nas oboje deszcz.
By stanąć naprzeciw siebie
czystymi i bezwinnymi
Oboje bowiem swe życia
w tył jak szczerbate krzywym uśmiechem
naczynia dla stłuczenia malowane
losu kaprysem złym odrzucamy
z nadzieją patrząc na siebie
Pytania bojąc się stawiać:
\\\\\\\"a jak będziemy się kochać
w czas zmarszczek i niedołęstwa?\\\\\\\"
Lato swój dywan kwietny
dostojnej jesieni już zostawiło
tylko drogę w połączenie nas
jak złośliwy stolem
miast miałkim piaskiem
szkłem tłuczonym i płonącymi
węglikami na pożegnanie wysypało
Już się szanujemy szacunkiem szalonym
wiemy wszystkie nasze myśli nie wymyślone
rozumiemy słowa nigdy nam nie wysłowione
miłujemy się miłowaniem jeszcze nie rozmiłowanym
Szybciej kulek rtęci się jednamy
wbrew prawom ludzkim,
lecz tylko przez ułomnych ludzi
ludziom stanowione one
wbrew budującej radość
nową rodzinę i ciepło
namiętnością
Kochasz, kocham, to już umiemy
umieć do szczytu bólu kochać...
Nauczyła nas tego szkoła
letnia szkoła cierpienia0 -
Zimową nocą bezdusznie
księżyc nieśmiały, bo nowiem narodzony
ledwo widoczne odrzwia
katedry zaczął słabym swym blaskiem pieścić
Stanęły na Twej drodze jak wrota nie wiem,
do raju prowadzące czy
piekła będące przedsionkiem
Ręki by pchnąć je nie wyciągnęłaś mrozu losu się bojąc
Miałaś mnie, Klucznika wiernego przy sobie
Otwierając Nowe oczami uśmiechem niedawno poznanym
do środka sennych marzeń rozkoszy i jawy radości Cię zaprosiłem
Wzbraniałaś się cała sobą,
wbrew zwapniałej tradycji krok nieśmiało
bezspieszny zrobiłaś,
zaraz drugi i kolejny coraz niecierpliwiej
i szybciej następne drogę macając doświadczeniem życia
wspominając dni zaprzeszłych
nie zawsze przecież gorzki bagaż
Coraz szybciej ziemi dotknięciem już się nie plamiąc
Złakniona z umiłowanym uczucia spełnienia biegłaś
Oczy zamykasz a sercem jedynie na świat już patrzysz
W strzelistą światłość katedry uczucia
z ufnością i radosnym zdziwieniem wkraczasz.
Szacunkiem namiętność darzysz by poufałość
młodego kwiatu róży pocałunkiem
śmierci nie napiętnowała.
Nieuchronność zdarzeń czujesz
uciec od tego sama wiesz lepiej niż ja
już nie możesz
bo wstecz droga to za zasłonę nicości wzięta przepustka
Tchnij Różo miast aromatu oceanu
jedyną krople optymizmu w nozdrza me
a okruchem nadziei nakarm jak krocie
złaknionego nadziei po dni jego kres
Czy wrośniesz w posadzkę
korzeniem szarego dnia zmurszałym
nieruchomą podporą mrocznego
poddasza jedynie będąc
Czy w światłość sklepienie Cię tłamszące
rozbiwszy na anielskich skrzydłach naszej miłości
uleciawszy dwa serca od stuleci sobie należne
Jemu jak noworodka okazać zechcesz
Czy popiół miałki wiec po nas zostanie
Czy diament szlachetny czerwonym
blaskiem otoczony0 -
Kwietność w majenie się przerodziła
i dzień dłuższy pastelami się pyszni
i szczęścia naszego barwne płatki
w ogromny bukiet szacunku wzajemnego
dla nas jedynie składa z przejęciem
Czas już był dla Ciebie naznaczony
by Twe powołanie Niewiasty się dopełniło
Bez słów i bezgłośnie w słonym deszczu łez bólu
krwi ofiarę dajesz w wysiłku nadludzkim
Szczęściu naszemu tak wyczekiwanemu
pierwszy raz samemu odetchnąć pozwalasz
Zawiozłem Cię jedną, brzemiennością dostojną
a przywożę Was obie Natalie rodzone
podobne do siebie jak dwa płatki jednej róży
Jesteś zmęczona, bez sił a spełniona
z wysiłku półżywa, a jednak radosna
I Ona drobinka co nieśmiało oddycha
Nie płacze jeszcze a wstydliwie kwili
Jasne swe oczka ze strachem jeszcze mruży
a nas już oboje odczuwa całą sobą
i zasypia ufna i bezpieczna
trzymając nas dwoje łapkami za dłonie0 -
Zatkało mnie lekko. Tytul przywodzi na myśl epokę dzieci - kwiatów. Zresztą klimat wiersza też. Krótko: cudo i finezja. Dziękuję Ci Natalio za takie doznania.
0 -
Podziękowania za komentarze. W sumie Oyey ma troche racji (chociaz forma w jakiej to mowi nie pasuje mi, ale to inna bajka), gdyż nie aż bardzo odbiega to co jest w wierszu od zawartosci-formy witryny. No, może mniej poszarpane. troche inaczej pisze. Oyey, tylko nie pomyśl że to wycieczki osobiste! Ale i Natalia też ma rację i to chyba więcej. Jest to prawdziwy, niestey, przypadek. Jednak dziękuję Wam obojgu za to, ze poświęciliście mi swój czas. :)
Nokata0 -
Osunęłaś się skonana w twardość starego fotela
samej nie wiedzieć kiedy snem dziurawym się otuliłaś
szorstki on jest i drapiący, zimny i męczący
koszmary zajadłe wielkimi dziurami wlatują
Ten co zawsze był Ci spokojem i ukojeniem
dziś mroźny pot na czoło zorane przedwcześnie
od trosk i zmartwień zszarzałe przywołał jakoś nagle
Co chwile się zrywasz, słuch ze strachem wytężasz
z drugiego pokoju, czy równy oddech dosłyszysz
Towarzysz Twój i podpora, z chorobą się zmaga
Nocy tych masz już tuzin, a będą ich kopy.
Usiadłaś, ręka ci sama opadła a głowa
na pierś nierównym oddechem wznoszoną skłoniła
Nagle coś zadudniło, w panice się zrywasz
ale oddech jego równy. To tylko woda z kranu kapnęła.
I znowu fotel,
(a może wody mu trzeba
koc poprawię, sprawdzę kroplówkę
lek trzeba podać i cos do jedzenia)
Tak noc następna spada Ci kamieniem młyńskim z serca
Jeszcze ołów świtu i już brak radości o poranku
Na obczyźnie jesteś a tam jest najtrudniej
bez bliskich pomocy brać za bary diabła
Nie damy Ci wiele, bo mniej niż Ty mamy
Przytul się do nas i wypłacz bez wstydu
Dłonie choć włożymy na skołatane Twe skronie
Może wiara w dobro czasu na Ciebie z nas spłynie.0 -
A czego sie czepiacie? Podobno nie jedno imię ma miłość. A każdy na to patrzy swoim ciepłym okiem. Jeden lubi magnolie, a drugi czarne body... Czy znowu mamy wejść w kochanie pod szablon???
Zgodnie z normą DIN czy GOST? A porownanie do "Ich troje" raczej uwłacza autorowi. Jest to jego punkt widzenia i powiedzial dokładnie to w wierszu co chciał powiedziec i tak jak chciał powiedziec. Tyle ze niezgodnie z obowiazujaca doktryną udziwniania prostych rzeczy.
Howgh!0 -
Trzy kwartały jeszcze nie minęły
i znów Cię w ogrodzie ukochana widzę
Dostojnie niesiesz naszego związku koronę
Radość i siła od Ciebie dziś biją
Wiosna na dworze kwiatów zapachem
Oczy Twe głaszcze i zmysły niepokoi
Wiosna też w Tobie niecierpliwym ruchem
O przyjściu na świat śle zawiadomienie
Stoisz przy krzewie, a stać Ci już trudno
Aromat chłoniesz, o szczęściu naszym myślisz.
Jak piękną kobietą dziś dla mnie jesteś
Choć sylwetka tamtej, z lata nie podobna.
Jednak piękniejszej dziewczyny jeszcze nie spotkałem
Nawet nimfy natury przecudnej uroda
Zdaje się być jedynie sennego koszmaru ułudą0 -
Wyszłaś do ogrodu latem
po rannej rozgrzana kąpieli
by aksamitem krytą wonnej skóry
Róże z rosy osuszyć,
a chwila spokoju trwającą się cieszyć
Na trawie ciepło blasku zbierałaś
I taka nieziemską istotą Cię ujrzałem.
Nie wiem czy oszołomiony
swym snem tylko i jego rozkosznym marzeniem
Czy ciała doskonałego
godnego być dotykanym jedynie
zmysłu szaleństwem tchnienia
muśnięciem
Jak dobry Majster Bieda
nad rowem przycupnąłem a wzgórza
dalekie bliskie mi przysłoniły
i w skwar południa obłoków trudzenie
rosy tej cudownej aromatem
czarę dostałem wypełnioną po brzegi0
Jaką kobietą jesteś...
w Wiersze gotowe
Opublikowano
Błogo- mi jesteś miłowaną
Bo za Twoją miłość do mnie w złym świecie zagubionego daną
Błogo- mi jesteś ukochaną
Bo tarczą przed zmorami ludzkimi ukochanie Twe dla mnie jest
Tkliwie mi jesteś -sławioną
Za jakiegom niesyt dobro tak hojnie mi bez wahania wydane
Czule mi jesteś -sławioną
Bo za krzynę mojej namiętności krocie nie pomierzone oddane
Błogo- mi jesteś pożądaną
Bo-ginką nad miarę ludzką piękną będąc skromność w tym zachowujesz
Błogo- mi jesteś wykochaną
Bo koroną bowiem to połączenie, naszego ze szczęściem obcowania
Tylko powiedz południco przewrotna dlaczego
siebie skrywając wciąż skromnie na boku
jakieś mdłe w sobie i obłe kobiety mi rając
duszą mą skołataną bez sensu potrząsasz?