Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

keskese

Użytkownicy
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez keskese

  1. Kiedy już wtulam nos w kołdrę, trzymając kubek gorącej opuncji figowej w celu rozgrzania swych lodowatych dłoni, zamykam oczy i widzę tylko gruszę, spod której pachnie finezją, odrobiną nutki pyszności? Pamiętałeś, że uwielbiam wsysać sok z gruszki, więc wszedłeś na drzewo i urwałeś mi gałąź z trzema owocami. Wziąłeś mnie za rękę i uśmiechnąłeś się, kiedy zobaczyłeś płynącą woń z mojej brody i niewinny śmiech, zgłodniałam. Pomyślałam wtedy, że pójdę zerwać jeszcze kilka gruszek. Tak, więc zrobiłam, zostawiłam Cię pod drzewem i pobiegłam do wyjściowego miejsca, w koszyku miałam jeszcze cztery owoce. Poszliśmy sobie dalej, oplątałeś ręką moje biodro i pomaszerowaliśmy posiedzieć na kamień. Wtedy zaświeciła się jedna z żarówek, postanowiłam, że będę Twoją rybką, nie złotą, ale jednak. Pokazałam Ci koszyk z moimi owocami i przyrzekłam, że każdy z nich będzie spełnieniem Twojego pragnienia. Wtedy wziąłeś pierwszy owoc i powiedziałeś, że chcesz, abym była uśmiechnięta. Ruszyliśmy dalej, a moja twarz ani razu nie zrobiła się słaba. Zmęczyłam się ciągłym spokojnym marszem, więc drugim Twoim życzeniem było to, abym mogła odpocząć, zjadłeś gruszkę. Przystanęliśmy, wtem wziąłeś już po raz trzeci owoc z koszyka i zapragnąłeś mnie przytulić, wtedy ja oddałam Ci się i przez godzinę wtulałam nos w Twoją szyję. Kiedy poszliśmy dalej pod górkę powiedziałeś, że chcesz, byśmy znaleźli się nad brzegiem Atlantyku . Górką minęła, a my na kamienistej plaży leżeliśmy, zjadłeś czwartą gruszkę. Słońce już powoli gasło, powoli ogarniał nas sen, zjadłeś piąty raz i odrzekłeś, że pośpimy. Nazajutrz, obudziłam się z głową na Twoim kolanie, wpatrywałam się w Twoją uśpioną twarz, która mówiła mi tak wiele o istotnych wartościach. Minęły trzy godziny, podnieśliśmy się i szliśmy rozmawiając i rzucając się letnimi liśćmi z obrzeży lasów. Spojrzałeś na mnie, wziąłeś do ręki szóstą gruszkę i powiedziałeś, ze chcesz iść ze mną już cały swój czas.. i teraz, otwieram oczy, herbata mi stygnie, a przed sobą widzę ostatnią, siódmą gruszkę. I chcę, aby to było wyjątkowe życzenie,takie, o którym nie spełna myśleć. Niekoniecznie muszę to być ja, bo robisz dla mnie tyle, a mam zakodowane, że ważniejsze jest to, co jest dobre dla Ciebie, mi może na przykład być zimno. jestem zadowolona, że rybka pływa i się na dobre zadomawia. olśniewająca barwo ponad wszystkie góry i rzeki herbata jest zimna,a On nadal idzie.
  2. I ja - jak ja, wracam do pól. Tam już niczyich rąk nie ma, niczyich ust. Zdajesz sobie sprawę, że teraz tam stoję? Owszem, tam, gdzie dotknąłeś śliną mej wyłuzdanej łydki, gdzie buraczane cienie ozdobiły mi policzki. Myślę teraz, że gdybyś tu zawędrował, zobaczyłbyś maki, te lipcowe. I ptaki byś zobaczył w swych niebieskich oczach, co walca śpiewają i trawę, co gra w rytm melodii ptaka, liść- żółty pod powłoką Słońca, szum rzeki tak niebieskiej jak Twe siatkówki, mnie byś zobaczył. Pośród słońca, liści i traw w korycie rzeki z taką kostką w ręku z napisem, co by chciał wykoczować sobie gdzieś nieopodal krainy bezradności. Łamią mi się piersi, nogi, ręce razem z kośćmi tworzą rymy z trawą. Najbardziej kłuje mnie brak możliwości krzyku, gardło niestety zamieszkał lód. Najgorsze jest to,że nie chce ustąpić i jest tak zimny jak bryła, o którą Titanic zranił swe mocne żebro. Tam też zabrałeś mnie do pokoju pełnego brylantów,coś mi nimi pokazał, jaka ważna jestem. I całowałeś mnie, spadliśmy w dół i nic zapadło, widzisz, jak szybko można zburzyć nawet tak ogromną kontrabandę. Owe pole zniknęło, a ja cała w makach z lipca.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...