na beztroskiej miłości najpiękniejszy dzień
gdy tylko dla was świeciło słońce
zazdrosny drapieżnik rzucił skrzydła cień
porwał w szpony nicości jej kruche istnienie
chciałbyś go dogonić
lecz któż goni śmierć i przeznaczenie
upadasz na kolana
twe usta całują jej grób
jak dziwnie pachnie świeża ziemia
wznosisz dłonie ku niebu
brak ci tchu
gdy błagasz Boga o sen wiecznego zapomnienia
deszcz anielskich pocałunków zrosił twoją twarz
zdziwieniem rozbudzone powieki trzepocą
niczym spłoszony motyl odsłaniający piękny kwiat -
twe smutne oczy wpatrzone w dal
to budzi się zrozumienie
że już zawsze będziesz sam
to otwiera się ocean gwiazd
wzruszony swoim pięknem odbitym w twych płaczących oczach
tak chciałbym ci swą siłę dać
byś wśród nocy zwątpienia pewnym krokiem szedł
gdy śpię ja
gdy śpi cały świat zanurzony w mroku zapomnienia
niech piękno poranka da ci radość i siłę
bo choć ona umarła - jednak ciągle żyje
dopóki dla niej jest każda twa myśl
dopóki dla niej twoje serce bije
------------------------
Mam pytanie: pisać dalej, czy dać sobie spokój ?