chwila nie dodająca skrzydeł
zanurzona w słonej wodzie z oczu
udawać trzeba – żyje się nadal
z brakiem możliwości powrotu
trucizna tylko krztusi – nie zabija
trzyma na nogach niestabilnych
posadź wygodnie na krześle
elektrycznym własną pamięć
torturuj ją długo
a potem spal na popiół
Dzięki za wszystkie komentarze. Przyjmuję. Na pewno ambicję ubodło. To mobilizuje. Przemyślę i może poprawię (jak będę miał ochotę). Jeszcze raz dzięki wszystkim.
Ok. było źle w tytule i w tekście, ale zaraz wyjdzie, że się czepiam. Tekst może być (moim zdaniem), choć zgadzam się z przedmówcą, że jest oczywisty. Właśnie: tekst, a miałbyć pewnie wiersz.
Bezwładne na wietrze
Deszczem myte dynda
Przedmiot na sznurze
Światło zgaszone
Ludzkie kształty
Sine kloce co kończynami
Sine gałęzie co ruchem
Były
Napuchnięta kula co głową
Napuchnięta poducha co dłonią
Była
i myśl ostatnia w oku białym
i nadzieja co w palcach zasnęła
Chwyciły pętle za późno
Ulecą
Już nic
Wahadło co człowiekiem
Było
Plotło swój sznur
Bolało
nadmuchane bolesnym oddechem
balony nie chcą pękać
nie ma takich igieł wybaczenia
tylko te nabrzmiałe pęcherze
nienawiści jeden po drugim
strzelają plują jadem