Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Słowianka

Użytkownicy
  • Postów

    10
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Słowianka

  1. Heh.... zupełnie,jakby wszyscy zgadli :] tekst pierwotnie miał by scenariuszem do krótkiego i chaotycznego "przedstawienia", lecz to jakoś - ku mojemu wielkiemu żalowi - nie doszło do skutku. Jest niezmiernie stary ( na co chyba wskazuje Jedwabne). Ona Kot, już poprawiłam już błąd...miło widac pierwszy Twój pozytywny komentarz. Freney... a co to za kabaret? Noga jestem w tej dziedzinie...
  2. no i już wszystko jasne... delikatnie załapałam :] powiem, że rzeczywiście, pomyliłam działy, zamieściłam ten wiersz od razu po tym, jak się zalogowałam... ale przynajmniej dowiedziałam się, że dziś życzliwych ludzi już nie ma... z wyjątkiem nielicznych. dziękuję za wszystkie słowa!
  3. a nie można napisać tego jakoś delikatniej, żebym się tu już nie pojawiała?... Dlaczego to Wasze lobby złożone z użytkowników o dłuższym stażu jest tak wrogo nastawione do każdego?... to smutne i rani...krytyka mało dla kogo jest motywacją. Zwłaszcza TAKA krytyka. jak się usuwa wiersz?
  4. heh, dziękuję... jeden z kolejnych niewielu przychylnych komentarzy...i jak zwykle - Twój. wiesz, pozytywne ocenianie bardziej zagrzewa do działania niż ostra krytyka...
  5. „Pan Prezydent i ja” Tragedia monologiczno – monotematyczna W jednym akcie Występują: Pan Prezydent i Ja Pan Prezydent siada na krześle. Trzeszczy (to krzesło). -Tak. Co my tu mamy. Patrzy na biurko, co on tam ma. A ma tam dużo. -Nie. Ktos mi coś podrzucił. -Tak. Ogląda pierwszą kartkę z góry. -Tak. Yhm. Zgodził się z sobą. Potrzebował akceptacji. -Pierwsza sprawa, to załatwienie tej sprawy, bo to ważna sprawa. Opiera się na trzeszczącym krześle. Ręce splata na wydatnym brzuchu. -Trzeba coś z tą sprawą zrobić! Zaczyna się bawić kciukami. -Taaak... hmpf... hmpf... Zasypia. Wbiegam Ja. Ja: - Panie Prezydencie! Pan Prezydent powoli otwiera oczy. Ściera ślinkę z kącika ust. Splecione dłonie zdejmuje z wydatnego brzucha i kładzie je przed sobą na biurku. Elegancko i z klasą odchrząkuje. Czekam. Odchrząkuje kolejny raz, teraz po unijnemu. Milczę. Pan Prezydent nie wytrzymał niezaprzeczalnie rosnącego napięcia. Wstał, skrzyżował ręce za sobą i z drwiącym uśmieszkiem powiedział: -Tak. -Obywatel, co? -Równości się zachciewa, prostaku z gawiedzi? -Yhm! -Tak, tak. To widać. -Efekty sa zadowalające. -Uważam, iż nasza współpraca rozwija się pomyślnie. -Podjęcie takiej decyzji było niezbędne dla lepszego prosperowania ogółu. -Jako Pan Prezydent tego kraju musze powiedzieć, że niesubordynacja jest przestępstwem typowo ohydnym. -Przepraszamy za Natalię Kukulską. -Przepraszamy za Rywingate. -Przepraszamy za Jedwabne. -Przepraszamy za World Trade Center. -Przepraszamy za war in Iraq. -Efekty, zwróćcie uwagę na efekty! -Ja mam na was wszystkich teczki! -W obecnej sytuacji nie mieliśmy innego wyjścia. -Chwilowy kryzys gospodarczy w naszym – powtarzam: naszym – państwie jest nieunikniony, ale i niekonieczny. -Niż socjaldemokratyczny. -Partie lewobrzeżne. -Elżbieto, to rozegranie krykieta było po prostu doskonałe! Dos – ko – na – łe! -Boże, chroń królową! -Marsz, marsz Polonio! Ty dzielny Narodzie! -Lepperiada, stalinizm, antychryst, kolejny Hitler! Zakłopotany widząc, że kończą mu się odzywki, Pan Prezydent w akcie desperacji postawił wszystko na jedną kartę: -Ce, ce, ce wu ka! Ce wu ka es, LEGIA! -Urrra! URRRA!!! Kosy na sztorc, ubijem wroga! -AVANTI, MÓJ LUDUUUUUuuuuuu............................................................................................... Mówiąc to wyskakuje przez okno. Siadam na krześle po Panu Prezydencie. Siadam na krześle. Trzeszczy (to krzesło). -Tak. Co my tu mamy. Patrzę na biurko, co ja tam mam. A mam tam dużo. Zasypiam. KONIEC
  6. Przepraszam, czy ja piszę wiersze pod publiczkę, tak jak wszyscy tutaj? Jeżeli mam zamiar napisać wiersz o aniele, to o nim napiszę... Nie moja wina, że wszyscy są tacy monotematyczni. Widoczie to dobry temat. Poeci...
  7. Piszę na klawiaturze... lekko i zręcznie i palce wysoko unoszę i opuszczam je w dziwnym i niezbadanym rytuale czy drogą losową wybieram litery czy to palce zmęczone brakiem weny same opadają ...tak jak ty grasz na pianinie Ja wyciskam łzy słowami... bo to jest chyba najlepsze rozwiązanie po co te nerwy po co niedopowiedzenia może powinniśmy tworzyć razem tak jak teraz akompaniujemy sobie nawzajem nawzajem jesteśmy sobie weną nawzajem przeznaczeniem nawzajem klęską i zagładą nawzajem miłością słyszę twoje fuggi i toccaty dzikie i szybkie czuję jak dźwięki we mnie rodzą słowa i pisze je i łapię szybko bo zapomnę ...tak jak ty dźwiękami
  8. Mój drogi Panie....cóż mogę rzec....wiersz - majstersztyk! Oby Bozia Wam w dzieciach wynagrodziła, i Dziamie, i Tobie...
  9. „(...)kto, psiakrew, powiedział, że anioły w postaci ludzkiej mogą żyć tylko jako baby?...” widziałam dzisiaj swojego anioła (czasy się zmieniają tak samo jak pojęcia zachowując ten sam sens tak samo ogień miłości niespełnionej płonął i płonąć będzie już zawsze i nieskończenie) miał urwane dwa skrzydła (jak skrzydełka bożej krówki której oprawcą i katem byłam w wieku lat pięciu) przysiadł się do mnie w barze fetyszu (no co lubię bary pomalowane na czarno czerwono kto powiedział że cuda się w nich nie zdarzają zdarzają i to częściej niż na francuskich pastwiskach) wiedziałam, że to mój anioł był mężczyzną, miał kudłate rude włosy najzieleniejsze oczy jakie mogłam sobie wyobrazić i nikły blady uśmiech usiadł obok, wypił piwo i powiedział: - zaprawdę, powiadam ci, objawię ci prawdę istnienia, boś jest prawa kobieta. wiele razy Słońce jeszcze całować będzie ziemię z drugiej strony płaskiego świata nim ludzkość pojmie reguły na nim panujące. więc Bóg... chlast. ktoś packą na muchy odebrał mi możliwość poznania niepoznawalnego. za herezje.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...