Zgasła lampa
Twojej drogi.
Nadszedł już czas
ślepego zaułku
rozliczenia sumienia
bankiera cierpień
Zamilkłeś.
To dobrze
Nikogo już nie zranisz
A ja?
Ja patrzyłam
Na Twą śmierć
Zimna
Jak twój marmurowy grób
Nikomu niepotrzebny głaz
Ze złotymi literami
Masz i pochód
Najlepszych aktorów
Pokerowych twarzy
Płaczki i obłudnicy
Odzwierciedlenie Twojego życia
A ja?
Niemy obserwator
Patrzę jak składają Twoje ciało
W ziemię
A oni?
Jeszcze popatrzą,
Popłaczą
I pójdą
Świętować i czytać
Testament
I żyć beznamiętnie
W świecie ciągłych kłamstw.
A Ty?
Zapomnianym będziesz prochem
W Twojej wygodnej trumnie.
I po co?