Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Karmenka

Użytkownicy
  • Postów

    83
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Karmenka

  1. niewybredna w słowach okropność kiedy dotykasz bez szemrzących w trawie pszczół kiedy czułość pragnąca delikatnego podmuchu staje się przytłaczającą toną beznamiętnych słów kiedy w oku iskra mogąca być najżarliwszym ogniem gaśnie od jednej najbardziej wymuszonej łzy i szept ten słodki uspokajający staje się wichurą niszczącą najpiękniejsze fragmenty mojej duszy
  2. chodziło mi o coś w stylu definicji...tego jednego momentu...jednego przemyślenia...czy może chwili triumfu...
  3. Uderz mnie pięścią w twarz sponiewieraj cale me ciało mocą nieosiągalną w mej słabości... kiedyś idąc ulicą niezamierzona przechadzka wśród bezdusznych jednostek stała się katorgą bezdusznej nietolerancji... i czułam ten wzrok tak silnie, bezradnie przeszywający, szyderczy... chciałabym poczuć kiedyś swoją inność w drugim człowieku chciałabym poczuć kiedyś inność drugiego człowieka w sobie... nie umiem, nie mam siły nie wierzę... uwierzyłam...
  4. Niewielka moc w słabości swej krucha, subtelna w wierze bezgranicznego zaufania pijąc łapczywie soki nadziei, słodkiej, z delikatnym posmakiem gorzkiej pamięci staje się siłą... taką siłą będącą w stanie rozłupać niebo na miliardy kawałków mniejszych od najmniejszych...
  5. wsłuchuję się w głuchą ciszę słyszę anielski dźwięk lutni nuty układają się w monotonną pieśń zapadam w wieczny nie przerwalny sen gołąb usiadł na parapecie stuka dziobem w me okno nie budzę się nic mi się nie śni jestem pogrążona w ciszy ogarnia mnie pustka robię się coraz mniejsza i mniejsza prawie nic ze mnie nie zostaje ktoś wbija w me ciało igłę sycząc uchodzi ze mnie życie wpadam do morza pełnego krwi uderzam głową w dno piaskowe z grzechów przygniata mnie kamień z cierpień ludzkich nie wytrzymuję bólu cierpienie zabija powoli nie ma mnie i nie ma już nic
  6. rozkładam ręce szykuję się do lotu: pierwszego... rozwijam skrzydła z grzechów malutkich: niedługo odejdę... Włosy... rozwiewa wicher oddechów ludzkich i płoną płoną serca dobrych uczynków A ja stoję na środku pustyni której nikt nie zmierzy. Tysiące par oczu przebija mnie na wylot; już nic nie ukryję. Wznoszę dłonie zwracam je ku niebu uderza piorun! Rozkładam ręce, szykuję się do lotu ostatniego...
  7. dziękuję za bardzo uroczy komentarz...:) pozdrawiam
  8. wsłuchuję się w głuchą ciszę słyszę anielski dźwięk lutni nuty układają się w monotonną pieśń zapadam w wieczny nie przerywalny sen gołąb usiadł na parapecie stuka dziobem w me okno nie budzę się nic mi się nie śni jestem pogrążona w ciszy ogarnia mnie pustka robię się coraz mniejsza i mniejsza prawie nic ze mnie nie zostaje ktoś wbija w me ciało igłę sycząc uchodzi ze mnie życie wpadam do morza pełnego krwi uderzam głową w dno piaskowe z grzechów przygniata mnie kamień z cierpień ludzkich nie wytrzymuję bólu cierpienie zabija powoli nie ma mnie i nie ma już nic
  9. Ten wierszyk napisałam na początku liceum...czyli jednak sporo lat temu...Wiele się zmieniło, a może wcale nie tak wiele...może i nie jestem dobra w pisaniu, a może tylko dla Pana, nie piszę bo chcę wydać tomik, nigdy tak nie było (moje osobiste doznania pozostawię dla siebie)...i nie mówię że ten wiersz jest dobry, bo nie jest...ale mam prawo chyba umieścić go tutaj... Pana krytyka dla mnie wiele znaczy (tak na marginesie) i chciałabym usłyszeć kiedyś coś miłego:) Wiem, że nie chodzi o to jak Pan pisze, ale jednak bardzo mnie to intryguje... pozdrawiam
  10. Komentarz wobec Pana Poety... z ogromnym zaciekawieniem czytam Pana komentatorskie wysiłki...jeszcze nie widziałam pozytywnej opinii...Jest Pan niesamowitym krytykiem...chciałabym przeczytać jakiś wiersz Pana...zobaczyć jak naprawdę pisze początkujący poeta...bo to jakby forum dla takich osób...Czekam z nie cierpliwoscią:)
  11. Myślę, ze chodziło mi wtedy o bogactwo doświadczeń i dobrych i tych złych niestety... Moze zbyt wielu, jak na młody wiek...ale jednak istotnie kształtujących osobowość...pozdrawiam wszystkich serdecznie:)
  12. Pięknie mi Was czytać:)
  13. rozkładam ręce szykuję się do lotu: pierwszego... rozwijam skrzydła z grzechów malutkich: niedługo odejdę... Włosy... rozwiewa wicher oddechów ludzkich i płoną płoną serca dobrych uczynków A ja stoję na środku pustyni której nikt nie zmierzy. Tysiące par oczu przebija mnie na wylot; już nic nie ukryję. Wznoszę dłonie zwracam je ku niebu uderza piorun! Rozkładam ręce, szykuję się do lotu ostatniego...
  14. Ten wiersz napisałam kilka lat temu, miałam może lat 14...tak mi się jakoś znalazł ostatnio:) może mówi za dużo, a może nic nie mówi...taki mój styl, może niedoskonały, napewno tak...
  15. Jestem jak ten stary fortepian stojący pod ścianą Zakurzony nienaruszony pełen tajemnic z nutką monotonii Fałszywe dźwięki wtapiają się w melodię mego wnętrza przerywając inne spokojne rytmiczne Huśtawka nastrojów moich i cudzych może głębi może pustki a może tylko ciszy Harmonia spokój przeszywany ciszą wtapia się w głośny rumor mocnych nieprzerwalnych dźwięków Coraz mocniej i mocniej głośniej i głośniej szybciej i szybciej zwalnia wolniej wolniej pauza W starym fortepianie zawartych jest tyle wspomnień pięknych głębokich złych dalekich i takich których dźwięki trwają do końca
  16. Jestem jak ten stary fortepian stojący pod ścianą Zakurzony nienaruszony pełen tajemnic z nutką monotonii Fałszywe dźwięki wtapiają się w melodię mego wnętrza przerywając inne spokojne rytmiczne Huśtawka nastrojów moich i cudzych może głębi może pustki a może tylko ciszy Harmonia spokój przeszywany ciszą wtapia się w głośny rumor mocnych nieprzerwalnych dźwięków Coraz mocniej i mocniej głośniej i głośniej szybciej i szybciej zwalnia wolniej wolniej pauza W starym fortepianie zawartych jest tyle wspomnień pięknych głębokich złych dalekich i takich których dźwięki trwają do końca
  17. leżeć w wannie z zanurzoną głową dopływ świeżego powietrza tak istotny dla myśli zaburza jedynie zaduch waniliowej pary słyszę dźwięk miliona kropel uderzających o miliardy innych jest to szum niekończących się rozmów takich innych od codzienności niby głośno a jednak takiej ciszy nie można doznać w gwarze rzeczywistości niby kłótnia a jednak bezpieczne poczucie spokoju myśli nawet nie słyszę nie słyszę na pewno tych złych odchodzą na chwilę by powrócić za moment jednak już inne jakby dźwięk ich zmienił nastrój ton...
  18. Podoba mi się:) zwłaszcza ostatni wers:)
  19. Masz w Sobie tyle niesamowitej dosadności... Bardzo mi sie to podoba i jestem wierną fanka Twoich wierszy:) Wiadomo jedne przemawiają do mnie bardziej, do niektórych poprostu nie wrócę:) Ten podoba mi się bardzo:)
  20. Bardzo dziękuję, za wszystkie komentarze:) nie będę nic zmieniać, ale nie dlatego że nie szanuję Waszych opinii, są one dla mnie bardzo istotne... Poprostu jest to myśl, sprzed jakiegoś czasu, jest ona dla mnie ważna taka jaką powstała pierwotnie... Nie chcę jej zmieniać, bo to jakby zmienić część siebie już utraconą. Nie jest tak, że już nie myślę filozofią mego wiersza, stopniowo ona ulega pewnym zmianom, jednak nie aż tak istotnym... Naprawdę jestem wdzięczna, będę brała Wasze wskazówki przy kolejnych wierszach:) Po to tu jestem by się uczyć, uczyć samej siebie, przez pryzmat słów innych... Jeszcze kilkadziesiąt godzin i będę mogła pokazać inne moje oblicze:) Tak więc czekam i wtedy na opinie:) pozdrawiam
  21. Podoba mi się, zwłaszcza ostatni wers:)
  22. Niesamowite ujęcie tematu:) bardzo mi się podoba:)
  23. Duży plus:) podoba mi się...
  24. nie wiem dlaczego, ale bardziej czuję tutaj śmierć niż miłość...
  25. Tu nawet nie chodzi o to by zmieniać wiele... nawet pierwszy wers mógłby zostać, byle drugi jakby więcej miał w sobie poezji... Nadal nie zmieniam stosunku i podoba mi się:)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...